W promocji na książki w marketach Lidla zakupiłem ''Shantaram'' Gregorego Davida Robertsa.
Opis z empik.com
Brawurowa, awanturnicza powieść, owiana legendą. Historia młodego Australijczyka, który po sprytnej ucieczce z więzienia dostaje się do Indii, gdzie ukrywa się w slumsach, leczy biedaków i jest żołnierzem bombajskiej mafii. Jego codzienność to gangsterskie porachunki, handel narkotykami i bronią, fałszerstwa, przemyt, ale też fatalna miłość, niezawodna przyjaźń i poszukiwanie przewodnika duchowego. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę!
"»Shantaram« to przypadek ciężkiego uzależnienia: jeżeli przeczytasz kilka pierwszych stron, jesteś stracony dla świata na nadchodzący czas."
Marcin Meller
"»Shantaram« to przypadek ciężkiego uzależnienia: jeżeli przeczytasz kilka pierwszych stron, jesteś stracony dla świata na nadchodzący czas."
Marcin Meller
Od wydawcy:
"Shantaram" to osiemset stron czytelniczego raju. To nagroda za setki i tysiące przeczytanych rzeczy średnich. To osiemset stron zasysającej i hipnotyzującej lektury, w trakcie której jedyne, co nam przeszkadza, to świadomość, że musi się skończyć.
To zdumiewająca historia młodego Australijczyka, który porzucony przez żonę znalazł pocieszenie w heroinie. Zaczął napadać na banki (ubrany zawsze w garnitur okradał tylko ubezpieczone firmy, przez co media zwały go rabusiem-dżentelmenem). Schwytany, został skazany na dwadzieścia łat. W biały dzień uciekł z więzienia i przedostał się do Indii. Ukrywał się w slumsach, gdzie leczył biedaków, był żołnierzem bombajskiej mafii, walczył z Armią Czerwoną w Afganistanie. Jakby tego było mało, jest jeszcze Karla — femme fatale, jakich mało w literaturze — i zagadka w tle.
"Shantaram" znaczy „boży pokój”. To imię nadali bohaterowi jego hinduscy przyjaciele, zamykając w nim całą historię opowiedzianą w tej książce - historię odnalezienia prawdy o sobie w Indiach. Ale droga do „bożego pokoju” wiodła przez tak dramatyczne wydarzenia, że chwilami aż trudno w nie uwierzyć.
To zdumiewająca historia młodego Australijczyka, który porzucony przez żonę znalazł pocieszenie w heroinie. Zaczął napadać na banki (ubrany zawsze w garnitur okradał tylko ubezpieczone firmy, przez co media zwały go rabusiem-dżentelmenem). Schwytany, został skazany na dwadzieścia łat. W biały dzień uciekł z więzienia i przedostał się do Indii. Ukrywał się w slumsach, gdzie leczył biedaków, był żołnierzem bombajskiej mafii, walczył z Armią Czerwoną w Afganistanie. Jakby tego było mało, jest jeszcze Karla — femme fatale, jakich mało w literaturze — i zagadka w tle.
"Shantaram" znaczy „boży pokój”. To imię nadali bohaterowi jego hinduscy przyjaciele, zamykając w nim całą historię opowiedzianą w tej książce - historię odnalezienia prawdy o sobie w Indiach. Ale droga do „bożego pokoju” wiodła przez tak dramatyczne wydarzenia, że chwilami aż trudno w nie uwierzyć.
______________________________________________
Książka: 800 str., okładka twarda, szyty grzbiet.
Opis zokładki:
Cena: 39.99 zł
Komentarze
Prześlij komentarz