Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

WTK 2018 - Co kupiłem? Kogo odwiedziłem?

Nadszedł moment, kiedy wreszcie postanowiłem zrobić podsumowanie Warszawskich Targów Książki 2018. Spóźnione o… raptem miesiąc :) CZWARTEK Bylem na całych targach, już od czwartku, aczkolwiek dzień pierwszy nie był interesujący pod względem autorów. Wyjątkiem było spotkanie z Witoldem Vargasem, który – jak powiedziała pani sprzedawczyni na stosiku – pędził tak, że aż go policja zatrzymała, i się spóźnił. Na stoisku Bosza zakupiłem wtedy ,,Duchy Polskich Miast i Zamków’’, gdyż akurat tej książki z Legendarza jeszcze nie posiadałem, a że na targi miałem przyjechać dopiero w sobotę, a wyszło inaczej (z czego się bardzo cieszę), to pozostałem książki zostały w domu, gdyż autor ten miał odwiedzić okoliczne miasteczko. I zrobił to w zeszłą sobotę oraz niedzielę, z czego się bardzo cieszę. Mimo, iż było to jedyne spotkanie na którym byłem, to na stadionie spędziłem cały dzień. Do tych, którzy jeszcze na targach nie byli, uwierzcie, obejść wszystkie stoiska, nawet be

Krotka rozmowa z JUSTYNĄ DRZEWICKĄ

Zapraszam do przeczytania krótkiego wywiadu, który miałem okazję przeprowadzić z panią Justyną Drzewicką podczas WTK 2018 :) ,,8 PYTAŃ DO JUSTYNY DRZEWICKIEJ’’ Notka na Lubimy Czytać mówi o pani zainteresowaniu dekadencją fin de siecle . Co to, i skąd takowe zainteresowanie? Sama nazwa oznacza ‘koniec wieku’. To bardzo wyjątkowa epoka, taka w której dbałość o szczegół w sztuce i literaturze była wyjątkowo ceniona przez artystów. Lubiłam ją najbardziej podczas studiów. Podobała mi się też jej mroczna wymowa i skupienie ludzi na problemach duchowych w tamtym czasie. Po studiach nadal była ze mną przez długi okres. Czytałam bardzo dużo książek o tej tematyce i do tej pory darzę ją sentymentem. Podobno twierdzi pani, że na wszystko przychodzi właściwy moment, co sprawiło, iż postanowiła pani napisać książkę? Dorosłam. Mentalnie, nie w znaczeniu zrobiłam się starsza, ale wreszcie odważyłam się pisać. Wcześniej nie miałam wystarczająco dużo odwagi, pokory i

PRZEDPREMIEROWO: ,,Szczurołap'' Jaya Ashera

Doczekałem się! Czego? Otóż już jutro polską premierę mam ,,Piper’’- po naszemu ,,Szczurołap’’ - czyli długo wyczekiwany przeze mnie komiks Jaya Ashera! Tak, tego Jaya Ashera od ,,13 Powodów’’. Nadmienię w tym miejscu, że na końcu wpisu umieszczone zostały linki do recenzji wszystkich pozostałych książek Jaya. Wspomnę też, iż przygotowuję specjalny post będący niejako recenzją, ale nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Mam bowiem zamiar przeczytać Specjalne Wydanie ,,13 Powodów’’ - to z alternatywnym zakończeniem – i sprawdzić, czy zmodyfikowano je na potrzeby powstania drugiego sezonu ,,Trzynastu Powodów’’. Wróćmy jednak do recenzji. Od razu przyznam, iż zaskoczył mnie sam tytuł, bo nie wiedziałem kompletnie o czym będzie ,,,Piper’’, czy jak kto woli ,,Szczurołap’’. Proszę też o wybaczenie mi, że mogę posługiwać się w recenzji oryginalnym tytułem, ale właśnie tamten utkwił mi w pamięci. Jeżeli na hasło Szczurołap pomyśleliście o dawnej baśni/legendzie traktujące

Korupcja, prawnik i kobieciarz - ,,Pan Własnego Losu''

Dziś opowiem o książce ,,Pan Własnego Losu’’, którą przywiozłem z WTK 2018 wraz z dedykacją. Tak, relacja z targów pojawi się na blogu, liczę, że do przyszłego weekendu. Wspomnę natomiast o tym, iż jest niesamowicie cicho o rzeczonej książce. Stojąc w ,,kolejce’’ do autora – w cudzysłowie, bo byłem drugi – nie było za mną nikogo. Sam autor został zaproszony na tylko ok. 30 minut. Nie zauważyłem potem zbytnich kolejek, a szkoda, bo książka jest z pewnością warta uwagi. Pisząc ,,Pana Własnego Losu’’ David Unger inspirował się historią Rodriga Rosenberga, czyli gwatemalskiego prawnika, który postanowił zawalczyć z dramatyczną sytuacją w kraju. Sfingował własną śmierć przygotowując uprzednio nagranie, gdzie oskarża o nią ówczesnego prezydenta. Wydarzenia zarysowane przeze mnie akapit wyżej miało miejsce w 2009 roku. Sama książka premierę miała w roku 2016. Wydawać by się mogło, że będzie niesamowicie współcześnie napisana, i zrozumiałą każdemu, jednak spotkało mni

Fistaszki Zebrane 1977-1978

Od razu zaznaczam, iż nie planuję recenzować każdego przeczytanego tomu ,,Fistaszków Zebranych'', gdyż prócz niewielkiej - jeśli patrzymy tom po tomie - ewolucji kreski, książki nie różnią się od siebie aż tak bardzo. Wspomnę też, że jeżeli szukacie recenzowanego przeze mnie tomu, to spokojnie dostaniecie go w księgarni Gandalf, skąd sam zakupiłem swój egzemplarz. Przejdźmy jednak do samej recenzji. Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Fistaszków , a tym, którym akurat ta nazwa jest obca, na pewno obiło się o uszy imię psa Snoopy'ego (tak, to ten biały z czarnymi uszami). W ogóle nie wiedziałem nawet, że jest on beagle'em, a to spryciarz. Nie ma co twierdzić inaczej, Fistaszki to ładny kawałek historii. Polskie wydawnictwa wahały się rozpocząć tak długi, i rozłożony w latach projekt, jakim jest przygotowanie polskiego wydania ,,Fistaszków Zebranych''. Na szczęście Nasz Księgarnia podniosła rękawice, i tak oto mamy możliwość przeczytać Fistaszki w nas

Słowa w ciemnym błękicie - recenzja

Zainteresowany recenzowanej już na blogu książce  ,,Graffiti Moon'' zdecydowałem się ponownie zapoznać z najnowszą powieścią Cath Crwoley wydanej nakładem wydawnictwa Jaguar.  Z opinii o ,,Graffiti Moon'' wiecie, że była to zwykła książka na weekendzik, o której można szybko zapomnieć. Ze ,,Słowami w ciemnym błękicie'' było bardzo podobnie. Tym razem autorka stara się nadać wykreowanym postaciom bardziej rozbudowaną osobowość. Jest to ponownie historia nieszczęśliwej miłości, ale nie spowodowanej problemami jednego z partnerów, a tym razem przeprowadzką bohaterki.  Henry i Rachel nie mogą się już spotykać, ale Rachel wydaje się, że czuje do chłopaka więcej niż przyjaźń. Zostawia mu list w książce w antykwariacie. A on nie odpowiada... Potem mamy przeskok kilku lat, i sytuację, kiedy dwójka postaci musi pracować razem. Co z tego wyniknie? Narracja prowadzona jest z perspektywy dwóch osób, więc możemy w jakimś stopniu rozbudować swoje postrzeganie całe

Kapitan Majtas 9: Raptowny Rewanż Radioaktywnych Robo-bokserek

Pamiętam jak kiedyś przypadkowo natknąłem się na zwiastun pierwszego filmu Kapitana Majtasa, czyli ,,Kapitan Majtas. Pierwszy Wielki Film''. Od tamtego czasu zachciałem zapoznać się z książkowymi przygodami tego superbohatera. Niestety nie było mi po drodze, ale - jako że poszukiwania następcy serii ,,Dziennik Cwaniaczka'' wciąż trwają - postanowiłem wreszcie się z nimi zapoznać.  Z definicji serie powinno zaczynać się od pierwszej części, jednak wychodzi różnie. W moim przypadku serię o Majtasie zacząłem od tomu... dziesiątego. Tak, dziesiątego. Na szczęście od razu mogę powiedzieć o pierwszej zalecie tych książek (tych, bo mam za sobą również jedenastą część). Na początku znajduje się mianowicie komiks, który naświetla czytelnikowi to, czego dotyczyła poprzednia wielka powieść. Uważam to za dobry ruch, gdyż tylko tak mogłem zrozumieć o co chodzi w części dziesiątej, która - jak się okazało - jest bezpośrednią kontynuacją części dziewiątej.  Od razu zaznaczę, że