Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

To ich świat - TERRA INSECTA. PLANETA OWADÓW

Są ich miliony, a może nawet miliardy. Owady - bo o nich mowa - to organizmy, które zajmują cały świat. Są dosłownie wszędzie. Nawet na Antarktydzie, chociaż reprezentuje je raptem jeden gatunek. A to tylko owady. Dodajcie do nich bakterie i wirusy, a już nigdy nie poczujecie się samotni, gdziekolwiek bylibyście. Właśnie o nich opowiada książka Anne Sverdrup-Thygeson o wdzięcznym tytule ,,Terra insecta. Planeta owadów’’. Norweżka w swojej książce stara się przekonać nas co do tego, że mamy wiele powodów, za które powinniśmy pokochać owady. I nie, nie jest to kolejna nudna książka o tym, że nie możemy pozwolić sobie na świat, w którym wyginą pszczoły czy motyle. Tutaj jest to znacznie lepsza historia. Zaskoczyło mnie jednak to, że nie mamy w niej ani jednego zdjęcia czy jakichkolwiek graficznych wzbogaceń treści - a jedynie sam tekst. I tutaj wchodzi wielka zasługa tłumacza oraz korektorek, które sprawiły, że o owadach czyta się tak płynnie i przyjemnie. ,,Terra insec

ŚWIAT LODU I OGNIA - czyli najładniejsza książka na polskim rynku

Na tydzień przed premierą ostatniego odcinka 8. sezonu ,,Gry o Tron’’, i ok. 7-8 godz. przed premierą odcinka przedostatniego, przygotowałem recenzję kolejnej książki George’a R.R. Martina. Tym razem jednak nie jest to kolejny tom Pieśni Lodu i Ognia, a coś wyjątkowego - ,,Świat Lodu i Ognia’’, czyli nieznana historia Westeros oraz Gry o Tron. Książka jest swoistą encyklopedią wiedzy o nie tylko siedmiu królestwach, ale przede wszystkim kompendium wiedzy o wszystkich krainach, do których kiedykolwiek dotarli maestrzy i mistrele. Pretenduje też do miana podręcznika do historii i geografii w siedmiu królestwach. Skądinąd mówi ona, że tak naprawdę nazwa Siedem Królestw jest błędna, gdyż nie wlicza się w poczet siedmiu królestw Dorne oraz Krainy Korony, które stanowią swego rodzaju oddzielną krainę Westeros. Jeśli chodzi o treść merytoryczną, to mamy tutaj dwie płaszczyzny. Pierwszą jest część mówiąca o panowaniu smoków, o Podboju Aegona, o Andalach i Dzieciach Lasu

Dlaczego NAWAŁNICĘ MIECZY czytałem aż rok?

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że do tej recenzji przygotowywałem się ponad rok. Oczywiście żartuję, po prostu pierwszą część ,,Nawałnicy mieczy’’ zacząłem czytać w ubiegłym roku, ale przerwałem gdzieś w okolicach 200. strony. W grudniu roku ubiegłego skończyłem ją czytać, natomiast ,,Krew i złoto’’, czyli drugą część, przeczytałem ok. miesiąc temu, kiedy to skończyłem powtórki ,,Gry o tron’’ przed premierą ósmego sezonu. W dalszej części będzie trochę o różnicach między sezonami, mogą się pojawić drobne spoilery, niemniej będą one tylko powieleniem tych, które pojawiły się w serialu. Chcąc napisać cokolwiek o fabule muszę wspomnieć, że pierwsze rozdziały ,,Stali i śniegu’’ rozgrywają się równolegle do akcji ,,Starcia królów’’, tak więc akcja początkowa wrzuca nas w – można odnieść wrażenie – środek wydarzeń. Jest to fajny zabieg, dzięki czemu czytając ,,Stal i śnieg’’ od razu po ,,Starciu królów’’ nie otrzymujemy czegoś, za co bardzo nie lubię ,,Ściany burz’’ Kena Liu

LINCOLN W BARDO, czyli za co ten Booker?

Co jest największym problemem klasyków? W moim przypadku język, przez który nie rozumiem treści przeważającej większości lektur, zwłaszcza tych z romantyzmu. Mimo że kolorowa klasyka od Grega wygląda świetnie, a inne klasyki również zyskują świetne wydania, to nadal nie mogę zrozumieć treści niektórych książek, bez przeczytania opracowania/streszczenia. Oczywiście nie jest tak z każdą książką uznawaną za klasyk. Jestem wielkim fanem ,,Nędzników’’, których przeczytałem oraz drugi raz przesłuchałem jako audiobook w aplikacji Empik Go. Bo to nie jest tak, że każdy klasyk to utwór niezrozumiały (z wyjątkiem dramatów romantycznych rzecz jasna). Tym bardziej dziwi fakt, że w 2017 roku nagrodę Bookera dostaje książka, której polskie wydanie – ponadto wydane przez renomowane wydawnictwo mające na koncie wiele świetnych pozycji – staje się zupełnie nieczytelne dla czytelnika. Tak właśnie wygląda moje zdanie o ,,Lincolnie w Bardo’’ George’a Saundersa, czyli arcydzi