Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2018

Pierwsze spotkanie z Terrym Prachettem - ,,Straż! Straż!''

Prachett i Tolkien – to dwa nazwiska autorów fantastyki, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Niestety, z czytaniem tego drugiego może być różnie. Mimo dostępności aż trzech przekładów oraz licznych wydań ilustrowanych, nie udało mi się póki co przebrnąć przez ,,Władcę Pierścienia’’. Na szczęście z książkami Terry’ego Prachetta jest zupełnie inaczej. Je czyta się niesamowicie szybko, przy czym są one przezabawne i miejscami absurdalne. Dzisiejszy post traktować będzie o książce ,,Straż! Straż!’’, będącej pierwszym tomem kolekcji Świat Dysku od wydawnictwa Edpiresse. Jako, iż jest to niezwykle rozbudowane uniwersum, postanowiłem, czytając, trzymać się właśnie tej kioskowej kolejności. Wiem, że jest jeszcze wiele innych książek, które nie znalazły się w tejże kolekcji, niemniej na wszystkie inne dodatki typu ,,Świat Kupek’’ czy bodajże ,,Mądrości Świata Dysku’’ przyjdzie jeszcze pora. Skądinąd jestem bardzo ciekaw zbioru felietonów i esejów Terry’ego Prachetta. Szkoda, że za

Nawi wracają w ,,Trzynastym Księżycu''

Od razu muszę powiedzieć, że naprawdę z wytęsknieniem wyczekiwałem ,,Trzynastego Księżyca’’. A czekanie ciągnęło się w nieskończoność. Początkowo trzeci tom ,,Żniwiarza’’ miał mieć premierę w sierpniu, jednak w moje ręce trafił dopiero na początku września. Jednak, jeśli czeka się już kilka miesięcy, nie było to aż tak długie opóźnienie. W takim razie warto byłoby, aby ,,Trzynasty Księżyc’’ mnie nie rozczarował. Jednak jak było naprawdę? Od razu zaznaczę, że recenzując trzecią część serii nie mogłem uniknąć spoilerów dwóch poprzednich. Nie będzie jednak dużym zaskoczeniem fakt, iż skoro powstała trzecia część, to Magda musiała przeżyć. Zaskoczyć natomiast może to, co znajduje się na tylnej stronie okładki – zapowiedź czwartej części tej, początkowo, trylogii. I w pewnym stopniu mamy tu syndrom trzeciego tomu, czyli taką książkę, która niezbyt ciągnie do przodu wątek główny. Niemniej nie jest to tom zbędny, bo widać, że autorka ma dobry pomysł na pociągnię