Miałem zamiar
przeczytać tę książkę w starej okładce, tej niefilmowej, ale
pomyślałem, że przecież słyszałem, iż pierwsze wydanie miało
troszkę literówek czy innych drobnych błędów, których mogłem
uniknąć kupując wydanie filmowe. Co prawda okładka brzydsza, ale
treść lepsza – dlatego też postanowiłem kupić właśnie tę.
Samą historię Simona Spiera zapewne zna spore grono, bo o książce
było głośno, ale mam wrażenie, że film przeszedł lekko bokiem.
Czyżby był aż tak kontrowersyjny? W żadnym razie. Mimo wszystko
chcąc obejrzeć go w kinie musiałem jechać prawie 100 km, bo tyle
dzieliło mnie od najbliższego kina, w którym ten film postanowiono
zagrać. W żadnym innym pobliskim kinie go nie emitowano.
Historia wykreowana
przez Becky Albertalli to opowieść o tytułowym Simonie, który
ukrywa swoją orientację, bo obawia się reakcji rówieśników.
Przytrafia mu się jednak incydent, przez który całą szkoła
dowiaduje się o tym z innego źródła, niżby sobie tego życzył.
I w sumie tyle. Nie wywołuje to zbyt wielkiego poruszenia. Fakt,
wyśmiewa go grupka uczniów, ale nie widać tu ciągłego nękania
czy szyderstw. Raczej autorka stara się pokazać w tym wiele
zabawnych sytuacji, obrócić wszystko w żart. Przynajmniej ja tak
to odebrałem, może jest to błędna interpretacja, jednak dla mnie
niekwestionowanie najlepszą książką z wątkiem lgbt od dawna jest
,,Małe życie’’. Chociaż było ono powieścią skierowaną
przede wszystkim do czytelników dorosłych. ,,Simon’’ natomiast
przeznaczony jest dla nastolatków, co podkreśla się na każdym
kroku. Simon je duże niezdrowego żarcia, gra w gry wideo (Chryste,
jakie to stereotypowe) i ma kilku znajomych, z którymi robi
absolutnie wszystko. W sumie wątkowi jego orientacji poświęcono
mniej miejsca niż wszystkiemu wokół: jego licealnemu życiu oraz
sytuacji w rodzinie. Ta także ukazana jest typowo po amerykańsku, ponieważ, co nie jest zaskoczeniem, Simon mieszka tylko z jednym z rodziców.
Ogólnie książka
ta pełna jest tego, co zna każdy, kto przeczytał min. 3
młodzieżówki amerykańskich autorów. Niby ‘nowością’ miało
być to, że bohater jest gejem, ale pierwsze polskie wydanie jest z
2016, oryginalne z 2015. Czy naprawdę 3-4 lata temu bohater-gej w
książce lub filmie był aż taką nowością? Nie. Niby kiedy tę
książkę czytałem to szło mi to naprawdę szybko, ale po czasie
zdaję sobie sprawę, że nie jest to pozycja dobra. Nie odmówię
jej przyjemnego języka i kilku zabawnych scen, ale najczęściej
jest tu podkreślane, że stereotypowo domyślna orientacja to ta
heteroseksualna, domyślny kolor skóry to biały, a gry wideo
szkodzą. Mimo że to tylko
wymysły głównego bohatera, który ciągle powtarza to w swojej
głowie. Wydaje się przez to, że sam nie akceptuje różnorodności
wokół, zamiast ją tolerować. Podobne wrażenie miałem, czytając
maile wymieniane przez Simona z Blue, którzy o tych stereotypach
piali tak często, że naprawdę odnoszę wrażenie, iż sami w nie
wierzą.
Mnie
ta książka po prostu odstresowała. Pomogła na książkowstręt,
ale nie uważam jej ani za wybitną, ani nawet za dobrą. Jest po
prostu przeciętna. Pełno w niej stereotypów, bo napisana jest
stereotypowo. Nie ma to nic wspólnego z tym, co myśli sobie Simon.
Wydaje się nudna i zupełnie nic nie wnosi. Jeżeli chcecie
przeczytać naprawę porządnie napisaną powieść z wątkiem LGBT,
to ponownie zachęcam, abyście sięgnęli po ,,Małe życie’’.
Nie chodzi tu o objętość, ponieważ wiele świetnych książek ma
te nawet 100 stron i historia jest naprawdę przejmująca, edukująca
i poruszająca. Niestety, taką książką nie jest ,,Twój Simon’’.
Nie chcę, aby recenzja ta miała wydźwięk negatywny, który
wyglądać będzie tak, że winę ponosi za to wątek coming outu, bo
to w żadnym wypadku nie jest to.
Książkę
tę można przeczytać. Nie namawiam, ale też nie mówię
kategorycznie, by tego nie robić. Po prostu jest to kolejna nudna,
sztampowa i pełna stereotypów amerykańska młodzieżówka, przy
której można się rozerwać, lekko odstresować. Ale tylko dopóki
ją czytamy. Później zaczynami dostrzegać jej nonsensy – tak jak
ja – dlatego czytacie na własną odpowiedzialność. W żadnym
wypadku nie zabraniam, ale też nie zachęcam.
Jako psycholog jestem ciekawa, jak tak ważny temat został Pr, edstaeiony w książce. 😊
OdpowiedzUsuń