Przejdź do głównej zawartości

Michał Zawadka: ,,Na ponad 900 spotkań tylko raz pękłem emocjonalnie''


foto2.1

Co spowodowało, że postanowił pan pomagać młodzieży? A może nie nazywa pan tego pomocą?
Była to reakcja na wiele wydarzeń w moim życiu. Już od dziecka – kiedy zafascynowałem się sztukami walki – zacząłem działać z szacunkiem do innych, pomimo obecnych wokół subkultur dresiarzy. Na osiedlach były różne grupy. Ja wybrałem miłość do sztuk walki. Kiedy działałem w szkole, zawsze robiłem coś dla innych: pracowałem w radiowęźle, i inne takie. Pamiętam jak przed maturą dostałem książkę nie za wyniki w nauce, ale za umiejętność otwierania się na świat i integrowanie z innymi. Konsekwencją moich działań było zafascynowanie się mózgiem, jego umiejętnościami i tym, jakie mamy w sobie ukryte możliwości. Kiedy skończyłem pracować w teatrze, postanowiłem napisać książkę dla mojej córki. Była przeznaczona dla maluchów.

Jak się to rozwijało?
Przez pierwsze 2-3 lata pisania książek dla dzieci odbywały się również warsztaty skierowane do nich. Narodziła się jednak potrzeba opowiedzenia tych historii w inny sposób – zrozumiały nastolatkom. Nie była to spontaniczna decyzja. Wyszła z następstw obserwacji zachowań młodych ludzi. Od kilku lat prowadzę warsztaty skierowane do młodzieży i po półtora roku warsztatów ,,Chcę być kimś!...’’ powstała pierwsza część książki.

Aż chce się spytać dlaczego?
Do dzisiaj spotkałem się z ponad pięćdziesięcioma tysiącami młodych ludzi; dziś premierę ma trzecia część książki. A dlaczego to robię? Bo warto. Młodzi ludzie doświadczają dużego braku wartości, oceniania, niepotrzebnych ataków skierowanych przeciwko sobie, i tak dalej.
Widząc jak ogromne sukcesy odnoszą po uświadomieniu sobie własnej wartości, kiedy słyszą jak wiele sami dla siebie znaczą, projekt ,,Chcę być kimś!...’’ to już nie tylko warsztaty, książki i fundacje.

Jakie problemy najczęściej spotykają młodych ludzi?
Najczęstszy problem to brak zauważalności od osób dorosłych i rodziców. Otrzymuję wiele maili – niestety czasem również takie, gdzie ktoś chce zrobić sobie krzywdę, a niekiedy nazwałbym je prawie samobójczymi. Bardzo duża część pisze o tym, że są negowani, brakuje im czasu poświęcanego przez rodziców. Pomimo tego, że mogą sobie na przysłowiowe wszystko pozwolić, brakuje im zauważalności w rozmowie, szacunku; są ważni tylko dlatego, że są, a nie muszą niczego udowadniać. Najwięcej konfliktów w listach dotyczy tego, że dorośli ciągle gdzieś pędzą i co mają zrobić, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.

Seria ,,Chcę być kimś!’’ nie jest jedyną. Dlaczego wiersze dla trzylatków, określane mianem motywacyjnych, wywołały taką burzę?
Dlatego, bo zhejtowano tytuł nie zaglądając do środka. Jest tam zarządzanie marzeniami za które zhejtowano moją rodzinę i wszystkie działania podjęte przeze mnie, nie interesując się tym co robię i co piszę. Komuś nie spodobał się tytuł i, jak się później okazało, zhejtował to człowiek, który sam pracuje w korporacji, i zapewne sam musi wykonywać wszystko dla kogoś.

O czym jest wspomniana książka?
W książce ,,Zarządzanie marzeniami...’’ są bardzo proste historie małych bohaterów pomagające im w postawach w codziennym działaniu. W wytrwałości, cierpliwym dążeniu do celu, o tym, żeby zrobili coś czego się boją – w przypadku trzylatka będzie to posprzątanie pokoju wrzucając po jednej zabawce do skrzynki. Okazuje się, że te rzeczy bardzo dzieci wspierają. W książkach są listy do rodziców mówiące jak rozmawiać z dziećmi i poznać ich emocje. Znalazła się tam też gra, która uczy je koncentracji na tym co dla nich ważne. Napisanie książki skończyło się tym, że kilkakrotnie zaproszono mnie do telewizji wraz z psychologami dziecięcymi; z jednym z nich konsultowałem jej napisanie. Okazało się, że psychologowie stwierdzili, iż książki są bardzo wartościowe. To niejako ,,oplucie’’ mnie w recenzjach zaowocowało wyczerpaniem nakładu.

Jak włączyć w warsztaty półtora tysiąca osób – tak, jak dziś?
Miałem krótki epizod z organizacją Toastmasters, gdzie organizowano mistrzostwa Polski w przemawianiu, które wygrałem. Oczywiście nie było tak, że sobie poszedłem i wygrałem. Był to owoc wielu lat pracy. Od 1999 r. zawodowo pracowałem na deskach teatru; grając i studiując dziennikarstwo oraz polonistykę. Moim mistrzem jest prof. Bralczyk.
Jak – tak jak dziś – zaangażować półtora tysiąca osób? Trzeba zrobić to tak, żeby zawsze przekazywać wartość i włożyć w to serce. Jeżeli przekazujesz prawdę i wartość, to będziesz mieć słuchaczy. Niezależnie czy będzie to 5, czy 5000 osób. Po prostu dzielić się pasją i przekazywać wartość.

Teraz trochę o samych warsztatach, to one były pierwszą myślą, czy napisanie książki?
Najpierw przez półtora roku były same warsztaty. Jak powiedziałem powstały z ewolucji tych dla młodszych. ,,Chcę być kimś!’’ powstało na kanwie warsztatów które realizowałem do piątej klasy podstawówki, a były to warsztaty społeczno-savoir-vivre – ,,Jak nie nadepnąć światu na odcisk’’. Tam bawiłem się z mniejszymi grupami w tolerancję, szacunek i troskę. Pewnego razu na targach w Łodzi odbyło się spotkanie dla dzieci na które przyszli gimnazjaliści. Powstał tam konflikt, który wziąłem na klatę. Konflikt, po którym zostałem zapytany przez nauczyciela, czy dałoby radę powtórzyć to w szkole. Zgodziłem się.

I tak się zaczęło?
Okazuje się, że były to pierwsze spotkania dla młodzieży. Prawie półtora roku zbierałem same materiały. Już wtedy wymyśliłem tytuł – jeszcze samego wtedy – warsztatu. Książka nosi ten sam. Przez te 18 miesięcy w wielu, wielu placówkach realizowałem warsztaty noszące właśnie ten tytuł. Później, zbierając materiały, podzieliliśmy problemy zaobserwowane po spotkaniach z młodzieżą. Wtedy też pojawiły się pierwsze listy. Wyodrębniłem 16 obszarów z którymi młodzież sobie nie radzi. Na nie zacząłem odpowiadać pierwszą publikacją pod koniec 2016 roku.

Zdarza się, że 2-3 niezainteresowane osoby potrafią skutecznie utrudnić odbiór materiałów innym, a nawet zniszczyć samo spotkanie. Przytrafiła się panu takowa sytuacja?
Na ponad 900 spotkań tylko raz pękłem emocjonalnie i prawie się nie powstrzymałem od bardzo negatywnych rzeczy. Jest taka scena, gdzie zaczynam jeść banana źle traktując młodych i nie szanując ich swoim zachowaniem. Kiedy wyrzuciłem skórkę jeden z uczestników wstał, podniósł tę skórkę i rzucił mi w twarz. Jak normalny facet zareagowałem złością, i to bardzo dużą. Oczywiście udało się nam to opanować i wytłumaczyć. Mimo wszystko była to scena, która zepsuła najwięcej, która wywołała negatywne, a raczej trudne, emocje – bo emocji nie ma dobrych i złych - i którą pamiętam do dzisiaj. Oczywiście zdarzają się tacy, którzy mają w sobie taką złość, iż negują wszystko i starają się przerwać, ale mam już takie doświadczenie w pracy z młodzieżą, że chyba jeszcze nikt nigdy nie był w stanie spotkania zatrzymać. Zawsze prowokuję wtedy do rozmowy i poszukiwania powodu dlaczego tak się dzieje i za chwilę okazuje się, że ten, który atakował jest tym, który mi najbardziej pomagał.

Będąc w temacie – nazwijmy to - problemów młodzieży, Jaka jest pana opinia w kwestii poruszania tematu samobójstw w książkach takich jak ,,13 Powodów’’, czy serialu o tym samym tytule?
Słyszałem o książce, jednak nie znam jej treści i trudno mi się odnieść do tego, czego nie znam. Jeśli chodzi ogólnie o pokazywanie tematu samobójstw, uważam to za niezwykle ważne. Polska jest w czołówce krajów, gdzie najszybciej rośnie ilość osób w wieku 10-20 lat popełniających samobójstwa w ciągu roku. To ok. 600-700 osób rocznie. Jest to przerażająco dużo, więc czasami pokazanie czegoś wprost działa jak najlepszy hamulec. Nie musi do być skierowane wyłącznie do młodzieży. Pokazując problem ludzi młodych poprzez pryzmat samobójstwa, bardzo często – i bardzo dobrze – zwracają na to uwagę ci, którzy powinni do nich nie dopuścić. Przeważnie kiedy coś jest tak dokładnie pokazane sprawia, że ci, którzy powinni się tym zająć bardziej zwrócą uwagę na młodych ludzi.

Dlaczego młodzie ludzie decydują się na ten, ostatni, krok?
Samobójstwo nie jest problemem. Wiesz dlaczego tak mówię? Bo samobójstwo – kiedy do niego dochodzi – jest konsekwencją. Znaczy to, że coś zostało zawalone dużo wcześniej, przez co do tego doszło. Dlatego, jeżeli coś jest w ten sposób pokazywane, to może bardzo dobrze, bo ci, którzy powinni coś zrobić, zaczną. Oczywiście pomijam przypadki chorób umysłowych, bądź depresji, która często nierozpoznana, ale też przez wielu ludzi bagatelizowana będąc bardzo poważną chorobą.

Niestety, po obejrzeniu serialu zdarzyło się kilka prób samobójczych osób, które utożsamiły się z bohaterką, i postanowiły odebrać sobie życie.
To częste utożsamienie się z bohaterem. Grałem kilkanaście lat w spektaklu ,,Metro’’. Wystawialiśmy go również w Rosji, i w noc kiedy główny bohater – w wersji rosyjskiej – popełnił samobójstwo, to utożsamienie było tak mocne w Rosji, że tamtej nocy kilkanaście, bądź kilkadziesiąt osób – nie pamiętam dokładnie – popełniły samobójstwo. Tak samo jak on wyskoczyły z okna.
Nie ma tutaj powodu, by obarczać autora za to, że ktoś popełnił samobójstwo. Na pewno jestem wręcz obrzydliwie przeciwny grom, które kończą się koniecznością wykonywania coraz gorszych - i głupszych – zadań polegających na okaleczaniu siebie, gdzie ostatnim z nich jest samobójstwo. Jest to kryminał totalny.

Skąd bierze się samo to utożsamienie?
Wiem niestety, że ludzie często są tak bardzo zagubieni, iż budują sobie autorytety wśród sytuacji lub osób, które nie powinny być ich przewodnikiem. Niestety znowu jest to konsekwencja tego, że nie poznali oni swojej wartości, bądź ktoś w nich tej wartości nie zbudował, przez co nie nabyli odporności na takie sytuacje.

Nie każdy może uczestniczyć w warsztatach, bądź przeczytać książkę, wobec tech chciałbym, aby powiedział pan jak młodzież ma radzić sobie z niezwykle popularnym w szkole hejtem.
Po pierwsze – co pięknie podsumowała to moja znajoma, Kamila Rowińska, również pisząca rewelacyjne książki o rozwoju, głównie dla kobiet – hejt dzisiaj jest podatkiem od sukcesu. To jest tak, że oso, którym się nie chce. Osoby, które są bardzo pretensjonalne i wymagają od życia tylko dlatego, bo im się chce, negują i wyśmiewają wszystkich, którzy coś robią. Między innymi dlatego byłem hejtowany za to, że piszę książki przez kogoś, kto tego nie robi, bo mu się nie chce.
Jak na to reagować? Najlepiej nie reagować. Bo jest tak, że kiedy ktoś kogoś hejtuje, to różnica jest taka, że TY tworzysz swoją rzeczywistość, a ON komentuje tylko TWOJĄ przeszłość. Znaczy to, że odnosi się on do czegoś co było, a to co było nie powinno wpływać na to, co będzie w twoim życiu. Są piękne słowa brata głównej bohaterki filmu ,,Moje Wielkie Greckie Wesele’’, kiedy ona chce zrezygnować z największej miłości, bo zniszczy ona rodzinną tradycję. Brat mówi jej wtedy: ,,Twoja przeszłość nie ma prawa zniszczyć twojej przyszłości’’. I właśnie to odnosi się do hejtu, odnoszącego się tak naprawdę do twojej przeszłości.

Jednak każdy chociaż raz w ten hejt uwierzył.
Piszę o tym w drugiej części książki, a związane jet to z inteligencją emocjonalną – Słowa drugiej osoby mogą nas zniszczyć tylko na tyle, na ile pozwolimy im nas zniszczyć. Jeżeli zaczniesz wierzyć w hejt, wtedy on będzie cię niszczył. Jeżeli będziesz znał swoją wartość – to, że pracujesz i robisz dobre rzeczy – to to, co ktoś powie na ten temat coś dobrego czy złego nie będzie miało na ciebie wpływu. Ważne żebyśmy znali swoją wartość i ją budowali. Oczywiście wiem, iż bardzo ważna jest opinia innych - w grupie młodych ludzi - na twój temat, ale jeżeli ktoś cię niszczy i hejtuje za to, co robisz, to szukaj tych osób, które będą widziały w tym wartość. I na tym opieraj swoje działania.

Tym pozytywnym akcentem możemy zakończyć naszą rozmowę. Dziękuję serdecznie.

Komentarze

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana książka

Koszmarny Karolek. 5 książek - 11 części

Ostatnio bezcelowo przechadzałem się po mieście i postanowiłem wstąpić do okolicznego "Book Book'a". Jak prawdziwy książkocholik wyszedłem nie z jedną czy dwoma, ale pięcioma książkami Francesci Simon z serii "Koszmarny Karolek". Koszmarny Karolek i kino grozy   Tym razem Karolek postanawia nakręcić własny film grozy! Niestety na identyczny pomysł wpada Wredna Wandzia, więc  prawdziwy horror przeplatany gagami toczy się  w rzeczywistości w domu Karolka. Francesca  Simon w błyskotliwy sposób opisuje historie z  życia Karolka, bawiąc i rozśmieszając zarówno  dzieci jak i ich rodziców. Książka - 104 str. okładka miękka, klejony grzbiet. Opis z okładki Cena 17.90  ----------------- Krótka recenzja:     Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Koszmarnego Karolka, ani Doskonałego Damianka.     Najnowsza część mogłaby być tylko grubsza. Jedynie 5 historyjek to moim zdaniem stanowczo za mało. Tym ra

Dziennik Cwaniaczka 11 części

Tydzień temu za naprawdę śmieszne pieniądze kupiłem 10 części sagi "Dziennik Cwaniaczka''. Po 2-ch dniach dokupiłem jeszcze ,,Zrób to sam!'' Każda książka:  miękka oprawa, klejony grzbiet, wewnątrz całkiem dużo czarno-białych rysunków autora. Krótka recenzja  całego cyklu: Mogłem napisać po 3- 4 zdania do każdej części po kolei, ale zdecydowałem się na ogólny opis całego cyklu, gdyż tylko tak mogłem uniknąć spoilerów. *** Jeff Kinney świetnie pokazał współczesne problemy młodego gimnazjalisty. Greg jest po prostu pechowcem i  że się tak wyrażę ''życiowym przegrywem''. Wyśmiewany przez rówieśników i (chodź nie specjalnie) również przez nauczycieli Greg stara się zostać zapamiętany jako Super Gość. Niestety nie pomaga mu w tym nawet czarna skórzana kurtka.... Kiedy wydaje mu się, że jest upokorzony po wsze czasy nadarza się okazja na odbicie się od dna; i to wcale nie kolejna próba podpięcia się pod ''prestiż'' R