Przejdź do głównej zawartości

451° Fahrenheita

Nie często zdarza się, że książkę zakupioną po kilku dniach mam już przeczytaną. Niemniej tak właśnie było w przypadku ,,451° Fahrenheita’’ Raya Bradbury’ego. Chciałem ją przeczytać przed obejrzeniem ekranizacji; dodatkowo zupełnie przypadkowo okazało się, iż wziąłem ją z półki w Empiku podczas kupowania wyprawki do szkoły.

Z tego, co wiem, jest to nowy – i podobno dużo lepszy – przekład tejże historii. Nie miało to jednak dla mnie znaczenia, gdyż jeżeli książkę tę wydał Mag, to musi ona spełniać wszystkie normy czytelnicze. Tak więc w pełni zadowolony z zakupów zasiadłem do lektury. I okazało się, że książka ta to istna petarda.

Kiedyś dodawałem do recenzji ulubione cytaty z tych, które zaznaczyłem czytając. W przypadku tej książki było ich 11, a najbardziej spodobał mi się ten:

Nowa krew w żyłach kobiety całą ją odnowiła. (…) Cudza krew. Szkoda, że nie cudze ciało, umysł i pamięć. Szkoda, że nie dało się zabrać jej mózgu do pralni chemicznej, opróżnić mu kieszeni (…) i rano odstawić do domu. Szkoda.

Może kiedy nie jest się zorientowanym w fabule, cytat ten wydaje się małostkowy, niemniej naprawdę przytoczony fragment istotnie wpłynął na mój odbiór tej historii. Historii, gdzie posiadanie książek jest zakazane i karane śmiercią. Historii bardzo smutnej, i okraszonej brakiem nadziei na lepszy świat (bo przecież ten jest już idealnym). Każda kolejna strona była coraz bardziej przygnębiającą i wprawiającą w zakłopotanie oraz konsternację. Bardzo dziwnie jest mi powiedzieć, że książka ta podobała mi się, gdyż to jak powiedzieć o książce wojennej, że była fajna. Niby doceniamy to, jak przyjemnie się ją czytało, aczkolwiek zwrot taki byłby zwyczajnie nieodpowiedni. A może się mylę? Niemniej książka ta nie należy do gatunku powieści czytanych z uśmiechem na ustach. Tutaj nie ma żartów, ripost czy innych zabawnych momentów. W ,,451° Fahrenheita’’ dominuje ból i niepewność.

Główny bohater – strażak Montag – to osoba, która dumna jest z tego, że pali książki wypełniając tym wzorowo swoją pracę. Pewnego dnia spotkanie z zagadkową dziewczyną zaczyna kształtować w nim zgoła inny światopogląd, który budzi jego chęć buntu. Jednak co jeden człowiek, w dodatku bezgranicznie podporządkowany swojemu przełożonemu, może począć przeciwko wielkiemu systemowi, który sprawił, że na świecie zapanował pokój? Oczywiście niewiele, niemniej dwójka ludzi i… książki są nadzieją na lepsze jutro. Ktoś tylko musi odkryć w nich, że są tymi, którzy tego dokonają.

Czasem czuję się prastara. Boję się swoich rówieśników. Zabijają się nawzajem. Zawsze tak było? (…) Wujek twierdzi, że jego dziadek pamiętał czasy, kiedy dzieci nie zabijały innych dzieci. Ale to było dawno temu (...)

Realia w jakich żyje Montag można w pewien sposób nazwać postapokaliptycznymi. Ludzi uwięzieni są w swojej głupocie; wmawia im się jednak, że jest ona potęgą; wiedzą. Nie ma profesorów, uniwersytetów, socjologów, humanistów. Są za to tylko klasy robotnicze. I autostrady. Bardzo przygnębiający obraz, zwłaszcza kiedy spojrzy się na rok, w którym tę książkę napisano – 1953. Czy można było temu zapobiec? Nie, świat musiał się rozwinąć, jednak czy musiał pozbywać się tych, którzy sprawiali, że mógł się rozwijać?

Książka ta może zostać uznana za ostrzeżenie przed tym, jak nie należy się rozwijać, aby móc się rozwijać. Naprawdę polecam wam przeczytać ją przed obejrzeniem, skądinąd bardzo dobrego, filmu - o którym za chwilę – gdyż w filmie zmieniono zakończenie. Zmieniono je dość znacznie, niemniej nie wiem, które z nich jest lepsze. Oba są piękne na swój sposób.

Rozumie pan teraz, dlaczego książki budzą nienawiść i lęk? 
Pokazują pory na obliczu życia.

Teraz słów kilka o ekranizacji. Powiem od razu, iż powyższy tekst – z wyjątkiem ostatniego akapitu – napisałem przed obejrzeniem jej, niemniej kilka dni po przeczytaniu.

Generalnie mam bardzo dwojakie odczucia względem tej ekranizacji. Z jednej strony jest ona bardzo dobra pod względem wizualnym, i dodatkowo uaktualniona, jeżeli chodzi o panujące w niej realia. Chodzi mi o stworzenie jeszcze bardziej futurystycznej wizji, w nie aż tak odległej przyszłości. Ogólnie jest tam przedstawione społeczeństwo, które darzy strażaków uwielbieniem. W tle przewijają się facebookowe reakcje oraz komentujący każde podpalenie, które – w przeciwieństwie do książki – jest transmitowane w sieci. Sama postać Montaga jest otaczana wręcz boską otoczką. Jest on ulubieńcem tłumu oraz swego rodzaju przyszłością Straży Pożarnej.

Jak pisałem, film wygląda świetnie, aczkolwiek czy jest lepszy od książki? Niekoniecznie. Jeżeli oglądamy sam film – super, będzie to fajnie spędzone 90 minut; niemniej w połączeniu z książką, od razu rzuca się nam fakt, iż zmieniono całkowicie zakończenie. Nie jest to tak niewinna zmiana, jak dajmy na to w ,,Papierowych Miastach’’, ale większa. Dotyczy ona całkowitego zmienienia biegu zdarzeń przez pozbycie się jednego epizodu z książki mającego miejsce ok. 30 stron przed jej końcem. Konsekwencją tego zabiegu była radykalna ingerencja w oryginalne zakończenie, które miało sens. Tutaj zostajemy po prostu ze smutną miną…

W filmie zmieniono również całkowicie postać Montaga. Nie ma on żony oraz jest zwolennikiem ścianowizji - wszystko zupełnie odwrotnie, niż w książce. Oczywiście wiem, że rzadko kiedy zdarza się ekranizacja 1:1 zgodna z książką, niemniej warto byłoby zachować bohatera, zwłaszcza głównego, przynajmniej trochę podobnego do pierwowzoru.

Nie jestem recenzentem filmowym, opisałem po prostu swoje wrażenia względem ekranizacji książki, którą przeczytałem najpierw. Uważam, że obok siebie zarówno książka, jak i film są bardzo dobre. Niestety, po obejrzeniu ok. połowy filmu widz otrzymuje zupełnie inną historię, niż ta książkowa.

Komentarze

  1. Słyszałam już o tej książce i jestem jej bardzo ciekawa świat bez książek to musi być straszne. Nawet nie wiedziałam, że jest ekranizacja tej książki może obejrzę ją, żeby chodź trochę zobaczyć wizję pisarza.
    Pozdrawam,

    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej obejrzyj film z 1966 roku, a nie tę nową szmirę.

      Usuń
  2. bardzo mnie zaciekawiłeś swoją recenzją. O książce oczywiście słyszałam już niejednokrotnie, ale teraz wiem, że chcę ją przeczytać, zdaje się być fascynująca. Pozdrawiam ciepło i pozwolę sobie poobserwować :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana książka

Koszmarny Karolek. 5 książek - 11 części

Ostatnio bezcelowo przechadzałem się po mieście i postanowiłem wstąpić do okolicznego "Book Book'a". Jak prawdziwy książkocholik wyszedłem nie z jedną czy dwoma, ale pięcioma książkami Francesci Simon z serii "Koszmarny Karolek". Koszmarny Karolek i kino grozy   Tym razem Karolek postanawia nakręcić własny film grozy! Niestety na identyczny pomysł wpada Wredna Wandzia, więc  prawdziwy horror przeplatany gagami toczy się  w rzeczywistości w domu Karolka. Francesca  Simon w błyskotliwy sposób opisuje historie z  życia Karolka, bawiąc i rozśmieszając zarówno  dzieci jak i ich rodziców. Książka - 104 str. okładka miękka, klejony grzbiet. Opis z okładki Cena 17.90  ----------------- Krótka recenzja:     Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Koszmarnego Karolka, ani Doskonałego Damianka.     Najnowsza część mogłaby być tylko grubsza. Jedynie 5 historyjek to moim zdaniem stanowczo za mało. Tym ra

Dziennik Cwaniaczka 11 części

Tydzień temu za naprawdę śmieszne pieniądze kupiłem 10 części sagi "Dziennik Cwaniaczka''. Po 2-ch dniach dokupiłem jeszcze ,,Zrób to sam!'' Każda książka:  miękka oprawa, klejony grzbiet, wewnątrz całkiem dużo czarno-białych rysunków autora. Krótka recenzja  całego cyklu: Mogłem napisać po 3- 4 zdania do każdej części po kolei, ale zdecydowałem się na ogólny opis całego cyklu, gdyż tylko tak mogłem uniknąć spoilerów. *** Jeff Kinney świetnie pokazał współczesne problemy młodego gimnazjalisty. Greg jest po prostu pechowcem i  że się tak wyrażę ''życiowym przegrywem''. Wyśmiewany przez rówieśników i (chodź nie specjalnie) również przez nauczycieli Greg stara się zostać zapamiętany jako Super Gość. Niestety nie pomaga mu w tym nawet czarna skórzana kurtka.... Kiedy wydaje mu się, że jest upokorzony po wsze czasy nadarza się okazja na odbicie się od dna; i to wcale nie kolejna próba podpięcia się pod ''prestiż'' R