Przejdź do głównej zawartości

INNE ŚWIATY, czyli najlepsze opowiadania 2018?

Oto wyczekiwania recenzja antologii opowiadań inspirowanych pracami Jakuba Różalskiego - ,,Inne Światy’’. Jest to, mam nadzieję, porządna recenzja, gdyż postanowiłem zrecenzować każde opowiadanie z osobna. Recenzję pisałem też jakiś czas od przeczytanie, więc wydaje mi się, iż będzie ona bardziej profesjonalna, niż taka pisana ,,na szybko’’.


Jeżeli Tobie również nazwisko Jakub Różalski jest obce, to wiadomo, że dobra przedmowa -zawierająca jednocześnie krótkie info o tejże postaci – musi Cię zainteresować, abyś nie zraził się do dalszego czytania. Przedmowa nie może też być za długa, gdyż będzie zła – jak ta, mająca 70 stron, w ,,Narzeczonej Księcia’’. Ta w ,,Innych Światach’’ ma mniej niż 5 stron. Notabene napisał ją Michał Centarowski, czyli, uhonorowany nagrodą Zajdla, redaktor ,,Nowej Fantastyki’’. Nie mogę jej nic zarzucić, a wręcz cieszę się, iż została dodana, gdyż w bardzo przejrzysty sposób naświetliła mi kim jest Jakub Różalski. Good job!

Zanim zacznę recenzować poszczególne opowiadania, dodam, że z wszystkich dziesięciu podobało mi się aż osiem. Jest to moim zdaniem bardzo dobry wynik i plus dla całej antologii. Nie wolno mi też pominąć wydania, które prezentuje się kapitalnie. Zwłaszcza niesamowity grzbiet, ozdobiony wypułkimi ,,złoceniami’’ wygląda kapitalnie. Same grafiki również są intrygujące. Każda inna, niemniej wszsytkie roztaczają aurę niesamowitości i tajemniczości. Warto zaznaczyć, iż nie każda, która się w tej książce znalazła, przedstawia mechaniczne konstrukcje kroczące po polach na horyzoncie. Jeżeli takowe nie przypadają komuś do gustu, to otrzymuje on też inne, z wilkołakami i… krasnoludkami.


Autorem pierwszego opowiadanie jest Kuba Małecki. Mająca około trzydzieści stron historyjka mogłaby być genialnym prologiem do kolejnych. Z początku myślałem, że kolejni autorzy będą kontynuować tę samą opowieść; pierwsze opowiadanie rzeczywiście podtrzymało mój błędny pogląd. Sama historia przez jednych opisywana jest jako najlepsza ze zbioru, akapit wyżej pisałem, że nie zgadzam się z tą opinią. Niemniej jest to naprawdę bardzo intrygujące opowiadanie, które ma niby przewidywalne, aczkolwiek nie do końca zakończenie.

Drugie opowiadanie, autorstwa Roberta J. Szmidta, jest bardziej intrygujące od pierwszego; niemniej to tylko zdanie osoby która znacznie bardziej od powieści s-f woli klasyczną fantastykę. Historia ta bowiem przypomina mi bowiem klimatycznie książki Terry’ego Prachetta. Nie ma w niej jednak tyle humoru, jest wręcz przygnębiająca, mimo to niesamowicie wciąga. W skrócie opowiada o ulewnym dniu, przez który wszyscy stłoczeni są w karczmie, gdzie pewna osoba opowiada historię upadłej dynastii cesarza walczącego z ziejącą ogniem bestią. Tutaj zakończenie było naprawdę nieprzewidywalne, a sam motyw ,,drugiego zakończenia’’ poprzez opowiedzenie historii w historii wkomponowano wprost genialnie.


Opowiadanie Sylwii Chutnik trudno było mi pojąć. Już mówię dlaczego, otóż autorka tak skomponowała zdania, iż sam miałem wrażenie mgły przed oczyma, podczas czytania go. Traktująca o dziewczynie idącej do szpitala, która przed i po operacji leczona jest płynnymi narkotykami, opowieść budzi moje mieszane uczucia. Pani Sylwii należą się brawa za pierwszorzędnie wykreowaną postać, niemniej kilka momentów, które się w tymże opowiadaniu znalazły, uważam za kompletnie zbędne i wręcz pozbawione sensu. Jak teraz o tym myślę, pokusiłbym się o domniemanie, iż akcja odgrywa się w klinice uzależnień bądź szpitalu psychiatrycznym. Mogę natomiast z czystym sumieniem stwierdzić, że opowiadanie te jest z pewnością osobliwe jak dom Pani Peregrine.

Po Sylwi Chutnik nadszedł moment na opowiadanie Remigiusza Mroza. Wiem, że w tej antologii wszyscy poniekąd testowali swoje zdolności w pisaniu fantastyki-s-f; jestem wielbicielem ,,Chóru zapomnianych głosów’’, którego tom drugi naprawdę został zapomniany, a szkoda… bardzo. Mimo wszystko zaskoczyło mnie te właśnie opowiadanie. Moje zdziwienie wywołał przede wszystkim sam pomysł, w którym mamy w zasadzie bardzo mało fantastyki/s-f. Jest to opowiadanie z gatunku tych, w których bohater cofa się w czasie, a potem wszystko się komplikuje. Jak na Mroza, jest to opowiadanie całkiem dobre, aczkolwiek nie wybitne. Brakowało mi tutaj kilku ciętych ripost, aczkolwiek ,,Hashtag’’ ich nie potrzebował – tutaj jednak warto byłoby, gdyby się znalazły.


Opowieść Anny Kańtoch można określić mianem, przynajmniej po części, >>Lalki<< XXII wieku. To opowieść o lokaju, który pana ofiarą manipulacji jedynej pozostałej mu członkini rodziny. Warto dodać, że realia arystokracji rodem z XVIII w. mieszają się tutaj ze współczesną technologią. Zagadkowe, jeżeli spojrzeć na to, iż skrzynki nadal trzeba wyładowywać ręcznie. Na niespełna czterdziestu stronach rozgrywa się całkowicie zamknięta historia, którą można przeczytać, i szybko wyleci nam z głowy. Jest to właśnie jedno z tych opowiadań, które nie zdobyło mojej aprobaty.

Bardzo czekałem na opowiadanie Łukasza Orbitowskiego, który wreszcie powrócił do fantastyki. Jego ,,Sfora’’ to dość długa (patrząc na pozostałe) historia w której pojawiają się wilkołaki i żołnierze rosyjscy Co ciekawe, tutaj mamy naprawdę widoczne przesłanie pokazujące, jak żądza władzy i posiadania wyniszcza człowieka od środka. Dodatkowo w tle przewija się wątek budowy Nowej Huty, tak, tej krakowskiej. Opowiadanie rozgrywa się na przestrzeni wielu lat, w związku z tym poznajemy tu sporą ilość nowych bohaterów. Nie wszystkich polubiłem tak samo, w sumie to żadnego. Nie byli jednak irytujący – jak czasem bywa – tylko bardziej źli, i to w czystej postaci. A wszystko przez jeden przedmiot. Co ciekawe, jest to mimo wszystko jedno z moich ulubionych opowiadań. Często bywało naprawdę straszne, okazjonalnie chciałem też, aby wreszcie dobiegło końca, gdyż miałem już dość czytania o kolejnych morderstwach. Ostatecznie uważam jednak, że gdyby tak wyglądały książki o wilkołakach, o chętnie czytałoby się je nawet dziś; bez żadnego nierealnego romansu w tle.


Aleksandra Zielińska na dwudziestukilkustronach ukazała historię chłopczyka chcącego wejść do opuszczonej ko[alni, by odnaleźć ojca. Wydawało mi się to aluzją do kopalni Wujek, niemniej może to tylko moja teoria. W każdym razie jest to krótkie opowiadanie, które graniczyło pomiędzy fajne a weź zejdź ze sceny. Mimo wszystko zaliczyło się do tej pierwszej, ale tylko dlatego, że znalazłem gorsze. Co ciekawe, nie ma w nim oryginalnego, ani osobliwego. Dodatkowo mamy tu otwarte zakończenie. Najczęściej nie jestem ich fanem - zwłaszcza w opowiadaniach, gdzie pozostawione sobie przez autorów furtki uważam za zbędne – niemniej to właśnie ono uratowało tę historię. Tutaj naprawdę chciałem, aby się już skończyło, bynajmniej nie dlatego, że miałem dość czytania o morderstwach.

Ósme opowiadanie to ,,Boży Dłużnik. Pierwsza część Tryptyku tatarskiego’’ Anety Jadowskiej. I naprawdę? Pierwsza część? W antologii opowiadań?! Coraz mocniej czuję, że niektórzy autorzy myślą, iż zaraz ma powstać druga część ,,Innych Światów’’… To przykre, bo wtedy dostajemy takie opowiadanie, jak właśnie te. I tak, to właśnie ono jest moim zdaniem najgorszym ze wszystkich. Historia to rzeczywistość, w której dominuje muzułmanizm, ale mimo to przewijają się żołnierze radzieccy. Ogólnie jest to historia człowieka, który musi wyruszyć na pielgrzymkę – zapewne do Mekki – aby spłacić dług zaciągnięty u Boga. Wszystko super, tylko po co tam ci żołnierze radzieccy?! W dodatku zakończenie jest otwarte, ale tym razem po prostu historia została ucięta. Zdecydowanie nie zostanę fanem tego opowiadania; a pomysł był niezły.


Pisałem często, że za prozą Jakuba Żulczyka nie przepadam, aczkolwiek ,,Tyle lat trudu’’ to opowiadanie naprawdę genialne. Może pan Jakub powinien się bardziej zainteresować pisaniem fantastyki? To opowiadanie o krasnoludkach. Jest naprawdę przezabawne i przypadnie do gustu fanom Pilipiuka czy Ćwieka. Fakt, jest to jedyna historia w której występują wulgaryzmy, niemniej wyjątkowo nie usunąłbym ich. Mamy niezwykle zabawne zakończenie oraz wiele innych przezabawnych perypetii małych człowieczków z czerwonymi czapeczkami. Kapitalnie ukazane realia z jakimi muszą się mierzyć te małe ludziki wprawił mnie w niekontrolowane salwy śmiechu. Naprawdę, dykteryjka ta jest genialna! Chętniej poznałbym dalsze losy Baryły i innych.

Ostatnie opowiadanie to w zasadzie powieść Jacka Dukaja. Ta, mająca blisko 200(!) stron historia śmiało mogła zostać wydana samodzielnie. Właśnie taką długość powinny mieć opowiadania George’a R.R. Martina, którego nazwisko zawsze dumnie patronuje opasłym zbiorom, np. ,,Łotrzykom’’, gdzie jego opowiadanie ma lekko ponad 50 stron. Tutaj, jak już mówiłem, Jacek Dukaj zrobił niesamowitą robotę i wykreował wciągającą od początku historię i zaskakującym zakończeniem. Tutaj również istotną rolę odgrywają Azjaci, którzy kolonizują świat. Niemniej w tym konkretnym opowiadaniu umieszczono również alfabet chiński, który wprowadza ciekawszy klimat, niż opowiadanie o smoku.


Cały zbiór, nie licząc dwóch przypadków, jest po prostu genialny. Niesamowicie klimatyczne ilustracje fantastycznie komponują się z tym, o czym czytamy. Trafniej jednak byłoby powiedzieć, ze to tekst wpasowuje się do ilustracji, gdyż najpierw były one. Mówiłem już o prześlicznym wydaniu, więc nie będę się powtarzać. Trudno będzie jednak stwierdzić, czy ładniejszą książką jest ,,Kirce’’ czy właśnie ,,Inne Światy’’. Sam zbiór czytałem około dwóch tygodni, więc myśl, że nie najgorzej, zważywszy na to, jak mało czytałem w tegoroczne wakacje. Dla mnie antologia ta zapunktowała różnorodnością, ale nie w stricte tego słowa znaczeniu; bardzo podobały mi się opowiadania jako alternatywne wersje historii, która już była, nie tej, którą piszemy. Niesamowitym w moim mniemaniu pomysłem było wykreowanie realiów w których to Japonia wygrała II Wojnę Światową i zawładnęła Europą. Dodatkowo to, iż autorami są polscy pisarze jest jak najbardziej na plus; bo w końcu ile można czytać o inwazjach na USA? Polecam ten zbiór wszystkim: fanom fantastyki, braciom lubującym się w science-fiction oraz wielbicielom fantastyki satyrycznej. Jednym zdaniem: dla każdego coś dobrego.

Komentarze

  1. W kontekście książki polecam odwiedzić w Muzeum Ochorowicza w Wiśle, gdzie obrazy będące inspiracją opowiadań można ujrzeć na żywo. Zresztą nie tylko te obrazy, ponieważ Ochorowiczówka to Muzeum Realizmu Magicznego. Naprawdę inne światy... Książkę tam też nabyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może kiedyś się uda :) Niestety do Wisły mam 646 km :(

      Usuń
  2. Czytam dość sporo opowiadań, są dla mnie niezwykle wygodną formą, a autora nie znam, wiec chętnie przeczytam! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę warto. Aż 8 z 10 opowiadań mi siępodobało

      Usuń
  3. Przepięknie wydana książka firmowana nazwiskami, które należą według mnie do bardzo znaczących w dzisiejszej polskiej literaturze. na pewno ją przeczytam, Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana książka

Koszmarny Karolek. 5 książek - 11 części

Ostatnio bezcelowo przechadzałem się po mieście i postanowiłem wstąpić do okolicznego "Book Book'a". Jak prawdziwy książkocholik wyszedłem nie z jedną czy dwoma, ale pięcioma książkami Francesci Simon z serii "Koszmarny Karolek". Koszmarny Karolek i kino grozy   Tym razem Karolek postanawia nakręcić własny film grozy! Niestety na identyczny pomysł wpada Wredna Wandzia, więc  prawdziwy horror przeplatany gagami toczy się  w rzeczywistości w domu Karolka. Francesca  Simon w błyskotliwy sposób opisuje historie z  życia Karolka, bawiąc i rozśmieszając zarówno  dzieci jak i ich rodziców. Książka - 104 str. okładka miękka, klejony grzbiet. Opis z okładki Cena 17.90  ----------------- Krótka recenzja:     Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Koszmarnego Karolka, ani Doskonałego Damianka.     Najnowsza część mogłaby być tylko grubsza. Jedynie 5 historyjek to moim zdaniem stanowczo za mało. Tym ra

Dziennik Cwaniaczka 11 części

Tydzień temu za naprawdę śmieszne pieniądze kupiłem 10 części sagi "Dziennik Cwaniaczka''. Po 2-ch dniach dokupiłem jeszcze ,,Zrób to sam!'' Każda książka:  miękka oprawa, klejony grzbiet, wewnątrz całkiem dużo czarno-białych rysunków autora. Krótka recenzja  całego cyklu: Mogłem napisać po 3- 4 zdania do każdej części po kolei, ale zdecydowałem się na ogólny opis całego cyklu, gdyż tylko tak mogłem uniknąć spoilerów. *** Jeff Kinney świetnie pokazał współczesne problemy młodego gimnazjalisty. Greg jest po prostu pechowcem i  że się tak wyrażę ''życiowym przegrywem''. Wyśmiewany przez rówieśników i (chodź nie specjalnie) również przez nauczycieli Greg stara się zostać zapamiętany jako Super Gość. Niestety nie pomaga mu w tym nawet czarna skórzana kurtka.... Kiedy wydaje mu się, że jest upokorzony po wsze czasy nadarza się okazja na odbicie się od dna; i to wcale nie kolejna próba podpięcia się pod ''prestiż'' R