Przejdź do głównej zawartości

GRAFFITI MOON, czyli recenzja książki o... barwach?

Książkę ,,Graffiti Moon'' recenzuję we współpracy z Wydawnictwem Jaguar.


,,Graffiti Moon'' to pierwsza książka Cath Crowley wydana w Polsce. Od razu mówię, iż recenzja może być lekko [czyt. bardzo] subiektywna, gdyż interesuje mnie wszystko to, co ma jakikolwiek związek z Australią

Co ciekawe, akcja książki trwa raptem pół dnia, noc, i połowę drugiego dnia. Niemniej jednak większość fabuły rozgrywa się podczas ww. nocy, kiedy to szóstka przyjaciół postanawia uczcić ukończenie dwunastej klasy. W tle przewija się wątek dawnej miłości, chęci zarobienie kilku setek $ oraz wiele pobocznych sytuacji, często zabawnych.

Książkę napisano z dwóch perspektyw, przez które przewijają się wiersze Poety. głównym wątkiem zaś jest poszukiwanie tajemniczego grafficiarza Shadowa, w którym zakochana jest jedna z głównych bohaterek. Wydaje się to dość błahym pomysłem na fabułę, i rzeczywiście przez pierwszą połowę można odnieść takowe wrażenie. Historia jest bardzo przyjemna i lekka. Nie jest to na szczęście kolejny cukierkowy romans, czy marnej jakości historia z Wattpada. ,,Graffiti Moon'' to ciepła opowieść o nastolatkach, którzy mierzą się ze swoimi problemami oraz słabościami. Nie są to jednak problemy tak błahe, jak w amerykańskim Young Adult, ale o wiele bardziej prawdopodobne utrapienia. Mamy tu chociażby nastoletniego psychopatę chcącego odzyskać swój dług i inne tego typu. 

W powieści tej znajduje się mnóstwo pobocznych wątków, które wychodzą dopiero s drugiej połowie, dlatego warto zawziąć się w sobie, i wytrwać do końca. Nie ma to nic wspólnego z moim zainteresowaniem krajem autorki. Tu naprawdę dzieje się baaardzo wiele. Nie brakuje satyr oraz przygnębiających momentów.

Postaci, z początku niewyraźne i wycofane z fabuły, ostatecznie stają się ''sobą''. W drugiej połowie poznajemy z czym przyszło im się mierzyć oraz dlaczego skrywają swą tożsamość. Nie jest to oczywiście wybitnie wykreowana grupa, znalazło się nawet miejsce na trójkąt miłosny, ale warto poświęcić te 2-3 dni na zapoznanie się z tą historią.Nie zaliczę tej pozycji do guilty pleasure, jednak nie jest to książka wybitna. Warto ją przeczytać, ale niekoniecznie się przy niej rozerwiemy. Nazwałbym to bardziej spotkaniem z prostą do zrozumienia refleksją, która nie zostanie z nami na długo. 

Autorka postawiła na zachowanie naturalności i autentyczności. Mamy tu bowiem bardzo prosty i dosadny język, którym rzeczywiście posługuje się młodzież. Pojawiają się sporadyczne przekleństwa, jednak doskonale wkomponowane w sytuacje. Żadnego z nich bym nie wyciął.

Doceniam też tematykę kręcącą się wokół poszukiwań Shadowa. Pierwszy raz spotkałem się z książką, która opowiada o graffiti, grafficiarzach oraz wszystkim, co z barwami związne.

Generalnie książka zawiera dużo kultury. Są tu odwołania do wielu dzieł sztuki oraz wiersze Poety, które zapadają w pamięć. W temacie sztuki warto wspomnieć, że wydawnictwo wykonało świetną robotę w postaci okładki, która jest zdecydowanie ładniejsza od tej oryginalnej, tej z twarzą na połowie okładki.

Nie ma tu tylko smutku. Są też momenty satyryczne, np. kiedy bohaterka przejeżdża rowerem byłego chłopaka, jednak to tylko jedna, malutka scenka z wielu. 

Polecam ,,Graffiti Moon'' każdemu, kto lubi młodzieżówki. Nie ważne jakie. Spodoba się ona zarówno miłośnikom słodkich romansideł (mimo tego, że sama takowym nie jest), jak i czytelnikom chcącym się po prostu oderwać od rzeczywistości. 

P.S. planuję jeszcze w tym tygodniu przygotować recenzję wydanej ostatnio w Polsce kolejnej książce Cath - ,,Słowa w niebieskim błękicie''. Po 30-tu stronach mogę powiedzieć, że jest bardziej poważnie.

Komentarze

  1. Raczej to już nie mój target wiekowy.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm sama nie wiem, chwilowo nie mam jej w planach, ale może ki9edyś... ;)

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie zgłosiłam się do recenzji tej powieści, kiedy dostałam propozyvję, ale trochę teraz tego żałuję. No ale może jeszcze do mnie trafii :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana książka

Koszmarny Karolek. 5 książek - 11 części

Ostatnio bezcelowo przechadzałem się po mieście i postanowiłem wstąpić do okolicznego "Book Book'a". Jak prawdziwy książkocholik wyszedłem nie z jedną czy dwoma, ale pięcioma książkami Francesci Simon z serii "Koszmarny Karolek". Koszmarny Karolek i kino grozy   Tym razem Karolek postanawia nakręcić własny film grozy! Niestety na identyczny pomysł wpada Wredna Wandzia, więc  prawdziwy horror przeplatany gagami toczy się  w rzeczywistości w domu Karolka. Francesca  Simon w błyskotliwy sposób opisuje historie z  życia Karolka, bawiąc i rozśmieszając zarówno  dzieci jak i ich rodziców. Książka - 104 str. okładka miękka, klejony grzbiet. Opis z okładki Cena 17.90  ----------------- Krótka recenzja:     Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Koszmarnego Karolka, ani Doskonałego Damianka.     Najnowsza część mogłaby być tylko grubsza. Jedynie 5 historyjek to moim zdaniem stanowczo za mało. Tym ra

Dziennik Cwaniaczka 11 części

Tydzień temu za naprawdę śmieszne pieniądze kupiłem 10 części sagi "Dziennik Cwaniaczka''. Po 2-ch dniach dokupiłem jeszcze ,,Zrób to sam!'' Każda książka:  miękka oprawa, klejony grzbiet, wewnątrz całkiem dużo czarno-białych rysunków autora. Krótka recenzja  całego cyklu: Mogłem napisać po 3- 4 zdania do każdej części po kolei, ale zdecydowałem się na ogólny opis całego cyklu, gdyż tylko tak mogłem uniknąć spoilerów. *** Jeff Kinney świetnie pokazał współczesne problemy młodego gimnazjalisty. Greg jest po prostu pechowcem i  że się tak wyrażę ''życiowym przegrywem''. Wyśmiewany przez rówieśników i (chodź nie specjalnie) również przez nauczycieli Greg stara się zostać zapamiętany jako Super Gość. Niestety nie pomaga mu w tym nawet czarna skórzana kurtka.... Kiedy wydaje mu się, że jest upokorzony po wsze czasy nadarza się okazja na odbicie się od dna; i to wcale nie kolejna próba podpięcia się pod ''prestiż'' R