Dzieci Ziemi - cykl powieściowy autorstwa Jean M. Auel. Cykl opisuje w sfabularyzowany sposób życia prehistorycznych społeczności na terenie Europy Epoki Lodowcowej mniej więcej pomiędzy 35 000 a 25 000 lat temu. Opowiada historię dziewczynki, Ayli będącej przedstawicielką cywilizacji Cro-Magnon i jej życia z Neandertalczykami, środowiskiem i innymi przedstawicielami własnej kultury.
(źródło: Wikipedia)
(źródło: Wikipedia)
Dziś opiszę 2 pierwsze tomy cyklu, tj. Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego, oraz Dolinę Koni.
Każda książka - oprawa miękka, klejony grzbiet. Wewnątrz czarno-biała mapka na końcu.
--------------------------------------------------------
Każda książka - oprawa miękka, klejony grzbiet. Wewnątrz czarno-biała mapka na końcu.
--------------------------------------------------------
Tom 1. Klan niedźwiedzia jaskiniowego
Książka: 690 stron
Młoda Ayla w wyniku trzęsienia ziemi zostaje sama. Reszta jej pobratymców ze "stada" (w cudzysłowie, bo mówimy tu o ludziach) zostaje pochłonięta przez Matkę Ziemię. Ayla błąka się po świecie i natrafia na plemię obcego gatunku - prawdopodobnie Neandertalczyków. Nadmienię że sama jest Homo Sapiens. Początkowo lituje się nad nią tylko wiekowa uzdrowicielka i jej brat z tytułowego Klanu Niedźwiedzia Jaskiniowego. Ayla poznaje zwyczaje Klanu i powoli się w nim aklimatyzuje.
Cykl sześciu tomów "Earth's Childern. Dzieci Ziemi" napisano w ciągu ponad trzydziestu(!) lat. Jest do dość problematyczne z następującego powodu: Obecnie czwarte już wydanie serii ukazało się w 2012 r. z okazji premiery "Krainy Jaskiń". Niestety, ale nie uwspółcześniono przekładu pierwszych dwóch tomów. Z tąd też czułem pewnego rodzaju opór, mimo że historia mnie wciągnęła. Dodatkowo wydawnictwo poczyniło krok wstecz. Wydanie drugie miało twarde okładki, zaś w trzecim znowu powrócono do miękkich. Ech jak na razie za mną najkrótsza część cyklu, ale obawiam się o stan grzbietu podczas czytania "Wielkiej Wędrówki" liczącej ponad 1000 stron...
Wróćmy jednak do "Klanu Niedźwiedzia Jaskiniowego". Fascynujące opisy Europy z przed Epoki Lodowcowej znajdują się tylko w tym jednym cyklu. Mogę to potwierdzić z czystym sumieniem. Główna bohaterka - Ayla jest wybitnie inteligentna jak na swój wiek. Autorka w perfekcyjny sposób sprawiła, iż czytelnik również będzie czuł ból Ayly, czy cieszył się z jej daru... . Czytelnik będzie miał do dyspozycji to, czego oczekuje od książki, której akcja rozgrywa się w Europie Epoki Lodowcowej. Nie zabraknie polowań, większych polowań, czy nawet polowań całym Klanem. Będzie przygoda, zasadzka oraz smutek. Będą łzy i cierpienie. Rozczarowania i ekhm... magia? Skąd to tu się niby wzięło??
Nie no oczywiście żartuję. Nie magia, a telepatia...
Nie wiem dla czego, ale Aylę utożsamiam z feministką, może to przez zwroty typu "Była pierwszą kobietą...." czy "Oto pierwszą kobieta którą..." Nie wiem.
----------------------------
Tom 2. Dolina Koni
Cykl sześciu tomów "Earth's Childern. Dzieci Ziemi" napisano w ciągu ponad trzydziestu(!) lat. Jest do dość problematyczne z następującego powodu: Obecnie czwarte już wydanie serii ukazało się w 2012 r. z okazji premiery "Krainy Jaskiń". Niestety, ale nie uwspółcześniono przekładu pierwszych dwóch tomów. Z tąd też czułem pewnego rodzaju opór, mimo że historia mnie wciągnęła. Dodatkowo wydawnictwo poczyniło krok wstecz. Wydanie drugie miało twarde okładki, zaś w trzecim znowu powrócono do miękkich. Ech jak na razie za mną najkrótsza część cyklu, ale obawiam się o stan grzbietu podczas czytania "Wielkiej Wędrówki" liczącej ponad 1000 stron...
Wróćmy jednak do "Klanu Niedźwiedzia Jaskiniowego". Fascynujące opisy Europy z przed Epoki Lodowcowej znajdują się tylko w tym jednym cyklu. Mogę to potwierdzić z czystym sumieniem. Główna bohaterka - Ayla jest wybitnie inteligentna jak na swój wiek. Autorka w perfekcyjny sposób sprawiła, iż czytelnik również będzie czuł ból Ayly, czy cieszył się z jej daru... . Czytelnik będzie miał do dyspozycji to, czego oczekuje od książki, której akcja rozgrywa się w Europie Epoki Lodowcowej. Nie zabraknie polowań, większych polowań, czy nawet polowań całym Klanem. Będzie przygoda, zasadzka oraz smutek. Będą łzy i cierpienie. Rozczarowania i ekhm... magia? Skąd to tu się niby wzięło??
Nie no oczywiście żartuję. Nie magia, a telepatia...
Nie wiem dla czego, ale Aylę utożsamiam z feministką, może to przez zwroty typu "Była pierwszą kobietą...." czy "Oto pierwszą kobieta którą..." Nie wiem.
----------------------------
Tom 2. Dolina Koni
Książka: 738 stron
Wiecie już, że uważam te nowe okładki za piękne. Okładka omawianej dziś "Doliny Koni" jest w moim Top 5 okładek, ale o tym będzie kiedyś osobny post. Pisałem już o tym, że szata graficzna jest na najwyższym poziomie stylu, że tak to nazwę, niemniej jednak nadal ubolewam nad tymi miękkimi okładkami. Jestem osobą nie cierpiącą złamanych grzbietów, tak więc musiałem uważać na grzbiet podczas czytania. Kolejną wadą jest to, że myśli postaci nie są zapisane ani kursywą, ani wzięte w cudzysłów, tak więc baaardzo trudno było mi czasem zrozumieć znaczenie danego akapitu.
Starczy już tego biadolenia o tej książce, jako o przedmiocie. Przejdźmy do historii.
Akcja "Doliny Koni" jest bezpośrednią kontynuacją "Klanu Niedźwiedzia Jaskiniowego". Ayla została wygnana z Klanu i wiedzie samotne życie w dolinie. Przygarnia ona klacz Whinney oraz lwiątko - Maluszka. Z tego powodu odwleka porzucenie doliny i kontynuowanie poszukiwania swojego plemienia. Nieoczekiwanie los postanawia zesłać jej Jondalara - przedstawiciela jej plemienia....
W tym miejscu kończy się opis z okładki i nie będzie spoilerem, jeśli powiem wam, że to spotkanie ma miejsce na... 491 stronie! Tak, 491 z 738 stron całej książki. Czytanie tego to była katorga. O ile "Klan Niedźwiedzia...." był unikatowym pomysłem, o tyle odnoszę wrażenie, że "Dolina Koni" pisana była na siłą i na objętość. Całość można było spokojnie zmieścić na 450-ciu stronach, a nie rozciągać na ponad 700.
Tym razem fabuła prowadzona jest z dwóch perspektyw - Auli i Jondalara. Zabieg ten znacząco poszerzył opis świata przedstawionego w książce. Historia nie jest zbyt wymagająca, ale ma kilka naprawdę ciekawych zwrotów akcji. Dodatkowym atutem jest to, że - co prawda - mamy kilkanaście odniesień do pierwszego tomu, ale nie są one powtórkami słowo w słowo. Niechęć budzą jednak opisy scen miłosnych. Są one po prostu powtarzane. Co kilkanaście stron mamy to myśli dziewczyny, to myśli mężczyzny. Nic nowego zaś one nie wnoszą.
Warto wspomnieć też o zwierzętach. Jest ich w tytułowej Dolinie Koni naprawdę mnóstwo. Dwa razy autentycznie wzruszyłem się czytając opisy polowania na konie, które wywoływały łzy również u naszej bohaterki. Mogę nawet stwierdzić, że opisy i momenty, gdzie występowały zwierzęta, były najciekawszymi i najbardziej interesującymi momentami powieści.
Podsumowując, odnoszę wrażenie, że tom pierwszy był prequelem. Tom drugi wprowadzeniem. Teraz pozostaje nam tylko akcja, oby...
O ile "Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego" był dobry i nic poza tym, o tyle "Dolina Koni" zniechęciła mnie do cyklu i na recenzję będziecie musieli trochę poczekać. Niemniej jednak nie mówię tej serii "nie". Dam jej kolejną szansę.
-------------------------
Starczy już tego biadolenia o tej książce, jako o przedmiocie. Przejdźmy do historii.
Akcja "Doliny Koni" jest bezpośrednią kontynuacją "Klanu Niedźwiedzia Jaskiniowego". Ayla została wygnana z Klanu i wiedzie samotne życie w dolinie. Przygarnia ona klacz Whinney oraz lwiątko - Maluszka. Z tego powodu odwleka porzucenie doliny i kontynuowanie poszukiwania swojego plemienia. Nieoczekiwanie los postanawia zesłać jej Jondalara - przedstawiciela jej plemienia....
W tym miejscu kończy się opis z okładki i nie będzie spoilerem, jeśli powiem wam, że to spotkanie ma miejsce na... 491 stronie! Tak, 491 z 738 stron całej książki. Czytanie tego to była katorga. O ile "Klan Niedźwiedzia...." był unikatowym pomysłem, o tyle odnoszę wrażenie, że "Dolina Koni" pisana była na siłą i na objętość. Całość można było spokojnie zmieścić na 450-ciu stronach, a nie rozciągać na ponad 700.
Tym razem fabuła prowadzona jest z dwóch perspektyw - Auli i Jondalara. Zabieg ten znacząco poszerzył opis świata przedstawionego w książce. Historia nie jest zbyt wymagająca, ale ma kilka naprawdę ciekawych zwrotów akcji. Dodatkowym atutem jest to, że - co prawda - mamy kilkanaście odniesień do pierwszego tomu, ale nie są one powtórkami słowo w słowo. Niechęć budzą jednak opisy scen miłosnych. Są one po prostu powtarzane. Co kilkanaście stron mamy to myśli dziewczyny, to myśli mężczyzny. Nic nowego zaś one nie wnoszą.
Warto wspomnieć też o zwierzętach. Jest ich w tytułowej Dolinie Koni naprawdę mnóstwo. Dwa razy autentycznie wzruszyłem się czytając opisy polowania na konie, które wywoływały łzy również u naszej bohaterki. Mogę nawet stwierdzić, że opisy i momenty, gdzie występowały zwierzęta, były najciekawszymi i najbardziej interesującymi momentami powieści.
Podsumowując, odnoszę wrażenie, że tom pierwszy był prequelem. Tom drugi wprowadzeniem. Teraz pozostaje nam tylko akcja, oby...
O ile "Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego" był dobry i nic poza tym, o tyle "Dolina Koni" zniechęciła mnie do cyklu i na recenzję będziecie musieli trochę poczekać. Niemniej jednak nie mówię tej serii "nie". Dam jej kolejną szansę.
-------------------------
Komentarze
Prześlij komentarz