Przejdź do głównej zawartości

Zabawny, smutny człowiek - ROBIN. BROGRAFIA i ROBIN WILLIAMS: W MOJEJ GŁOWIE

Dziś zapraszam na łączony tekst dotyczący książki ,,Robin. Biografia Robina Williamsa’’ oraz filmu dokumentalnego ,,Robin Williams: W mojej głowie’’.

Od razu zaznaczam, iż nie jest to recenzja życiorysu.

Bardzo ucieszyła mnie informacja, że w Polsce ukaże się wreszcie biografia mojego ulubionego aktora, czyli Robina Williamsa. Ponadto zbiegło się to w czasie z filmem ,,Robin Williams: W mojej głowie’’. Postanowiłem jednak zaczekać z obejrzeniem go do czasu, aż przeczytam książkę.

I była to bardzo dobra decyzja. Okazało się bowiem, że film namieszałby mi w ogólnym obrazie tejże postaci. Poza tym dokument jest baaardzo okrojoną wersją biografii aktora i wycięto w nim wiele istotnych epizodów z życia. Zasmuciło mnie to, iż nie ma w nim nawet minuty o jego trzech nominacjach do Oscara czy o zdobyciu samej statuetki. W dodatku film całkowicie zbagatelizował rolę ojca Robina, jaką ten odegrał w jego życiu. Jednak najsmutniejsze wg mnie, jako fana, było to, iż w filmie nie umieszczono żadnych bliższych szczegółów dotyczących jego śmierci.

Na szczęście najpierw przeczytałem – a w zasadzie przesłuchałem w aplikacji Empik Go – biografię Robina Williamsa, czyli książkę ,,Robin’’ David Iztkoffa. Od razu zaznaczę jedną istotną informację: to ok. 700 stron tekstu pełnego opisów i długich relacji. Część jest zwyczajnie pospolita, bo opisuje zwykłe życie. Stąd też niezmiernie ucieszył mnie fakt, iż powstał audiobook, i to całkiem szybko po premierze. Niestety sięgnąłem poń dopiero teraz, aczkolwiek przesłuchanie ponad 20 godzin zajęło mi 3-4 dni. Dlaczego o tym mówię – ponieważ wątpię, że przeczytałbym książkę bez audiobooka. Jest to, bądź co bądź, mnóstwo ciągłego tekstu, z którego czytaniem mam trudności, jeśli nie zawiera on dialogów lub nie zalicza się do fantastyki (albo nie jest ,,Małym życiem’’).

Niemniej audiobook powstał, i dlatego miałem okazję zaznajomić się z tą – jak się okazuje – genialnie napisaną biografią. Jej język jest bardzo przyjemny i przejrzysty. Tłumaczenie również oceniam na bezbłędne – nie mamy tu bowiem notorycznego tłumaczenia pewnego angielskiego przekleństwa na ,,f’’ jako ,,kurczę’’. Rzeczywiście mamy tu prawdziwe i rzetelne tłumaczenie autentycznych słów Robina, które świetnie oddają jego osobowość.Jest tu pokazany cały Robin: i Keating, i pani Doubtfire, i - przede wszystkim - Robin jako człowiek.

O czym wspomniałem w kontekście filmu, biografia książkowa jest niezwykle obszerna i bogata w szczegóły. Zawiera ona opisy wczesnego dzieciństwa Robina oraz początki jego – niewspieranych przez ojca – marzeń o aktorstwie. Tutaj naprawdę dużo mówi się o jego rodzinie. Widać, że ojciec odgrywał w jego życiu znaczącą rolę.

Podobnie wiele miejsca poświęcono na jego dorobek literacki i towarzyszące mu nominacje do prestiżowych nagród jak Oscary. Co bardzo podobało mi się w tej książce, to to, że wspomniano w niej o każdym filmie i serialu, w jakim wystąpił Robin. Szczególnie nastawiłem się na relacje z planów ,,Pani Doubtfire’’ oraz ,, Stowarzyszenia Umarłych Poetów’’, czyli moich dwóch ulubionych filmów, w których zagrał Williams. Nie zawiodłem się. Zwłaszcza w przypadku ,,Stowarzyszenia...’’ otrzymałem drobiazgową retrospekcję i opisy np. konfliktów dotyczących zmiany tytułu albo tego, że Robin zagrał w nim dopiero po zmianie reżysera. Niestety w filmie nie wspomina się o żadnej z tych produkcji inaczej niż za pomocą krótkich fragmentów umieszczonych w przypadkowych miejscach.

Film zdaje się te bagatelizować końcówkę drugiego małżeństwa Robina i praktycznie całkowicie pomija jego trzeci związek. Na szczęście pop raz kolejny do dyspozycji mamy książkę, w której dokładnie opisano każdy ze związków Williamsa. Bardzo wiele uwagi poświęcono też ostatniej dobie jego życia – wspominam o tym, bo w filmie zabrakło na to miejsca, niestety – który to rozdział jest naprawdę przygnębiający. Aby pokazać drobiazgowość z jaką napisano książkę wspomnę, że znajduje się tam nawet wzmianka o tym, jak Robin starał się opracować najlepszy głos, którym miała przemówić pani Doubfire. Są też jego liczne żarty i opisy jak podawał się za Rosjanina czy Francuza. Ogólnie czyta się to wyśmienicie.

Kolejnym plusem książki jest rozwinięcie akcji i opowiedzenie jak rodzina radziła sobie z pierwszymi miesiącami po śmierci Robina oraz o konflikcie z jego ostatnią żoną. Kapitalnie napisano również epilog, a zwłaszcza ostatnie zdanie. Szkoda tylko, że nie znalazło się w niej miejsce na kilka zdjęć z archiwum prywatnego. Co ciekawe jest to jedyna wada książki, jak również jedyna zaleta filmu. Umieszczono w nim też fragmenty skeczów Williamsa, więc jest to chyba jedyne źródło, gdzie można obejrzeć je w polskiej wersji językowej.

Dotąd postrzegałem Robina Williamsa jako genialnego aktora, który popełnił samobójstwo z powodu depresji. Książkowa biografia zmieniła jednak jego zdanie o nim. W żadnym razie nie zepsuła go. Za to znacząco rozbudowała je. Widać z niej wyraźnie, iż był to jeden z najzabawniejszych ludzi na świecie, który był niesamowicie smutnym człowiekiem. Momentami przykro mi było czytać o jego kolejnych zmaganiach z nałogami i rozpadach rodzin. Jednocześnie gdzieś z tyłu zawsze ma się świadomość tego, że czytamy biografię. A co za tym idzie wiadomym było, że bohater umrze – i wiadomo też jak.

Mimo to książka dostarczyła mi wiele nieznanych dotąd faktów z historii tego genialnego aktora, komika, stand-upera. Poznałem jego komentarze dotyczące filmów, w których grał oraz zobaczyłem, jak człowiek ten potrafił przekuć dawne wspomnienia w żart i jeszcze na tym zarabiać. O jego kunszcie świadczy chociażby zaznaczony w epilogu fakt – oprócz ,,Jumanji’’ nie powstała żadna nowa wersja filmu z jego udziałem. Był świetnym aktorem. Zmagał się z depresją. Był ,,jedynakiem z rodzeństwem’’. Popełnił samobójstwo, bo bał się, że nie będzie wiedział, jak ma grać.

Komentarze

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana ksi...

Tak dobre, jak ,,Małe Życie''? - ,,Ósme Życie (dla Brilki) tom 1''

Jako, iż Nino Haratischwili miała odwiedzić w maju Polskę, postanowiłem odświeżyć sobie jej ,,Ósme Życie (dla Brilki) tom 1’’. Niestety, spotkanie zostało odwołane, ale książkę odświeżyłem. Z tej okazji postanowiłem wreszcie zasiąść do napisania recenzji książki tak dobrej, jak ,,Małe życie’’. Od razu zaznaczam, iż recenzja dotyczy tylko pierwszego tomu, zaś o drugim opowiem w oddzielnym poście. ,,Ósme Życie...’’ to monumentalna, i licząca – mam na myśli oba tomy oba tomy – ponad 110 stron powieść rozgrywająca się na tle Europy podczas wojen oraz po nich. Napisana w formie historii opowiadanej przez ciotkę dla tytułowej Brilki saga wciągnęła nawet mnie – osobę, która książki historyczne, z wyjątkiem ,,Złodziejki książek’’, omija jak największym łukiem. To, napisana z rozmachem, potężna książka zrzuca czytelnika z nóg, o ile ten już nie siedział. Ta, charakteryzująca się pełnokrwistymi bohaterami oraz napisana plastycznym stylem i niezwykle ujmującym językiem ...

To nie książka o królikach! WODNIKOWE WZGÓRZE R. Adamsa

Dziś przychodzę do was z recenzją książki, którą chciałem przeczytać już od dawna. Niestety, na początku roku wyczerpał się jej nakład, a nie zakupiłem jej wcześniej, bo jej cena jest – mimo że adekwatna w porównaniu z zawartością – dość wysoka jak na książkę. Na szczęście Wydawnictwo Literackie bardzo szybko przygotowało dodruk. Mowa oczywiście o ,,Wodnikowym Wzgórzu’’ Richarda Adamsa. Sama książka jest znana sporemu gronu czytelników. Książka ta zalicza się już do klasyki. Wg mnie zestawienie jej obok ,,Folwarku zwierzęcego’’ i komiksu ,,Maus’’ jest jak najbardziej adekwatne, gdyż wszystkie te powieści ukazują społeczeństwo, w którym nie są przedstawieni ludzie, ale zwierzęta. W omawianej przeze mnie książce są to króliki. Historia jest bardzo przygnębiająca. Nie będę kłamać – czyta się ją miejscami smutno. Na pewno nie zgodzę się z tym, że jest to historia dla dzieci. Zdecydowanie jak na takową posiada zbyt wiele krwawych scen i pojawiają się też przekleństw...