Zaprezentuje wam dzisiaj całą trylogię Love me with lies autorstwa Tarryn Fisher, wraz z recenzjami.
Każda Książka: okładka miękka ze skrzydełkami, klejony grzbiet.
-----------------------------------------------
Tom 1. Mimo moich win - 304 str.
Jeszcze w zeszłym roku nie powiedziałbym, że polubię gatunek New Adult, ani Young Adult. Wszystko zmieniła tą trylogia. Tak na marginesie to z tego właśnie powodów nie było na blogu nowych postów, bo zamiast pisać recenzje, czytałem i czytałem LMWL całymi dniami. Pisząc ten post jestem świeżo po przeczytaniu trzeciego tomu. Jednak wróćmy do pierwszego.
Standardowo najpierw troszkę o fabule.
Olivia Kaspen to najbardziej zadziorna, a jednocześnie zamknięta na innych bohaterka z jaką miałem do czynienia. Poznajemy ją jako początkującą studentkę prawa. Właśnie tam spotyka ona pierwszy raz Caleba Drake'a - szkolną gwiazdę koszykówki. Z pomocą podstępnego planu udaje mu się umówić z Olivią.
Niestety, według Olivii "nie nadają oni na tych samych falach", przez co ich drogi się rozchodzą.
Mimo to nie mogą o sobie zapomnieć.
Nagle spotykają się w sklepie muzycznym, gdzie Olivia dowiaduje się, że Caleb stracił pamięć...
Czy będzie to nową szansą dla ich - nadal ukrytego pod obojętnością Olivii - związku?
Okładki mogą sugerować na romans, tytuły mogą sugerować na romans, tytuł serii może sugerować na romans; ale cytując maksymę Radka Kotarskiego: "Nic bardziej mylnego!".
W prawdzie na początku mamy ukazany... nie chwila!, nie mamy pokazanego obrazu świadczącego o tym, że mamy do czynienia z romansem w klasycznym wydaniu. Książka jest przewidywalna w maksymalnie 1, no może 2% nie więcej. Spotkałem się podczas czytania z tyloma zmianami kursów i zawirowaniami, że nie sposób ich zliczyć.
Bohaterowie są dla siebie stworzeni, ale nie chcą bo razem. Czasem nawet chcą, ale ostatecznie wracają do swoich obecnych związków wciąż jednak o sobie myśląc.
Główna bohaterka - Olivia jest właściwie antybohaterką. Jest nie miła i tego typu rzeczy, ale darzyłem ją sympatią znacznie większą niż Leach - bohaterkę ,,Mimo twoich łez" (recenzja poniżej). Czytając ,,Mimo moich win" poznajemy tylko idem punkt widzenia, i trudno jest zrozumieć to, dlaczego Olivia zachowuje się tak, a nie inaczej. Wszystko wyjaśnione zostaje dopiero w kolejnych tomach, ale o nich napisałem poniżej.
Podsumowując, książka jest totalnie nieprzewidywalna i zaskakująca. Główną bohaterkę chciałoby się zadusić, a jednocześnie podziwiać. Nie sposób zrozumieć co kieruje jej działaniami, co jest koszt bardziej wciągające. Polecam, bo zwyczajnie warto.
-----------------------------------------------------------
Tom 2. Mimo twoich łez - 326 str
.
Seria mogłaby wiele stracić, jeśli byłaby napisana albo z jednej perspektywy, albo gdyby byłby tam lektor trzecioosobowy.
Jednocześnie, po "zasmakowaniu" w odczuciach Olivii, brakowało mi w niektórych momentach możliwości poznania jej uczyć i myśli.
Ani przez moment nie uważałem, że ,,Mimo twoich łez" zasługuje na tytuł słabszej kontynuacji. Nie uważałem tak, bo nawet przez chwilę tak już czułem. Książka wnosi OGROMNĄ porcję nowych - i co najważniejsze zaskakujących - faktów, które dają nam zupełnie nowy obraz na wydarzenia znane nam już z ,,Mimo moich win", oraz dostarcza ogrom nowych. Co mnie zaciekawiło najbardziej, to to, że po przeczytaniu miałem wrażenie, że mimo iż książka opisana jest z perspektywy Leach, to sama Leach jest tak jakby dodatkiem do historii. Niechcianym dodatkiem, którego po poznaniu nie chce się oddać.
Podsumowując, zdania o serii nie zmieniam. Jest ona FENOMENALNA przez duże ,,F". Coraz bardziej żałuję, że teraz został mi już tylko jeden tom do przeczytania, a potem koniec. Koniec tej trylogii rzecz jasna. Koniec tej fenomenalnej trylogii bardziej odzwierciedla historię zawartą w tech książkach. Po prostu polecam. Fenomen jakich mało.
----------------------------------------------------------
Tom 3. Mimo naszych kłamstw - 328 str.
To smutna wiadomość, bo dla mnie seria ta mogłaby nie mieć końca.
Tom trzeci opowiedziany - a właściwie opisany - jest z perspektywy Caleba.
W pierwszej części uznany przez Olivię za szpanera i gwiazdeczkę szkoły; w drugiej znienawidzony przez własną żonę i posądzany o zdady; w trzeciej okazuje się bardzo wrażliwym i uczuciowym mężczyzną, który chce spędzić życie ze swoją pierwszą miłością. W tym celu rozwodzi się z żoną i jest gotów na bycie drugą połówką Olivii, jednak ona nie chce porzucić swojego męża... ale czy na pewno? Może miłość okaże się silniejsza i nawet Leah nie pokrzyżuje ich planów? Przekonajcie się, ale ostrzegam! Kac książkowy gwarantowany!
Tu pierwszy raz mogę się do czegoś przyczepić odnośnie bohaterów, a konkretnie Caleba. Denerwujące były momenty, kiedy na przykład od tak wyprowadził się do od tak kupionego mieszkania, po czym od tak kupić meble, żeby je umeblować, aby ostatecznie znaleźć się w obskurnym mieszkanku "z linoleum na podłodze". Rozumiem, że autorka chciała przez to pokazać, że miłość przezwycięży wszystkie niedogodności, ale ciągle uświadamianie, że bohaterowie zaliczają się do wyższych sfer a potem nagłe wysłanie ich do jakiejś rudery jest dość dziwne. Zamiast dostrzec to, że miłość przezwyciężyć może wszystkie niedogodności, miałem w głowie coś w stylu "Hmm... ale przecież było ich stać na coś lepszego..." i jestem sam na siebie za to zły.
Spokojnie, jest to tylko jedna rysa na lakierze doskonałości tej serii. Jak zwykle nieprzewidywalność wzięła górę nad domysłami i niczego nie mogłem przewidzieć. Pochwalę się też nowym rekordem. Zwykle stronę czytam od półtorej, do dwóch minut, ale w przypadku "Mimo naszych kłamstw" 70 stron przeczytałem w minut 35, co daje mi 30 sekund na stronę (która czasami mogła być tylko jednym akapitem). Tak więc dowodzi to, że na prawdę dalej się w te serię wciągnąć. Nadal żałuję, że to już koniec, ale jak się okazało autorka pisała te trylogię przez 8 lat! Tłumaczyć to może fakt, że poprzestała ona na trylogii.
Podsumowując, znowu powiem, że nie tylko ta książka, ale cała trylogia to fenomen fenomenów, jeśli można tak powiedzieć. Jest totalnie zjawiskowa i nieprzewidywalna. Dostarcza mnóstwo wrażeń i emocji. POLECAM TRZECI RAZ BO JEST PO PROSTU ŚWIETNA!
------------------------------------------------------
Każda Książka: okładka miękka ze skrzydełkami, klejony grzbiet.
-----------------------------------------------
Tom 1. Mimo moich win - 304 str.
Cena: 27.68 zł
---------------------
Krótka recenzja:
,,Mimo moich win" to pierwsza część (szkoda, że tylko) trylogii ,,Love me with lies" autorstwa Terryn Fisher. Dla większości zapewne nazwisko to kojarzy się z przyjaciółką Collin Hoover i kojarzy się dobrze, bo to o tę Fisher chodzi.Jeszcze w zeszłym roku nie powiedziałbym, że polubię gatunek New Adult, ani Young Adult. Wszystko zmieniła tą trylogia. Tak na marginesie to z tego właśnie powodów nie było na blogu nowych postów, bo zamiast pisać recenzje, czytałem i czytałem LMWL całymi dniami. Pisząc ten post jestem świeżo po przeczytaniu trzeciego tomu. Jednak wróćmy do pierwszego.
Standardowo najpierw troszkę o fabule.
Olivia Kaspen to najbardziej zadziorna, a jednocześnie zamknięta na innych bohaterka z jaką miałem do czynienia. Poznajemy ją jako początkującą studentkę prawa. Właśnie tam spotyka ona pierwszy raz Caleba Drake'a - szkolną gwiazdę koszykówki. Z pomocą podstępnego planu udaje mu się umówić z Olivią.
Niestety, według Olivii "nie nadają oni na tych samych falach", przez co ich drogi się rozchodzą.
Mimo to nie mogą o sobie zapomnieć.
Nagle spotykają się w sklepie muzycznym, gdzie Olivia dowiaduje się, że Caleb stracił pamięć...
Czy będzie to nową szansą dla ich - nadal ukrytego pod obojętnością Olivii - związku?
Okładki mogą sugerować na romans, tytuły mogą sugerować na romans, tytuł serii może sugerować na romans; ale cytując maksymę Radka Kotarskiego: "Nic bardziej mylnego!".
W prawdzie na początku mamy ukazany... nie chwila!, nie mamy pokazanego obrazu świadczącego o tym, że mamy do czynienia z romansem w klasycznym wydaniu. Książka jest przewidywalna w maksymalnie 1, no może 2% nie więcej. Spotkałem się podczas czytania z tyloma zmianami kursów i zawirowaniami, że nie sposób ich zliczyć.
Bohaterowie są dla siebie stworzeni, ale nie chcą bo razem. Czasem nawet chcą, ale ostatecznie wracają do swoich obecnych związków wciąż jednak o sobie myśląc.
Główna bohaterka - Olivia jest właściwie antybohaterką. Jest nie miła i tego typu rzeczy, ale darzyłem ją sympatią znacznie większą niż Leach - bohaterkę ,,Mimo twoich łez" (recenzja poniżej). Czytając ,,Mimo moich win" poznajemy tylko idem punkt widzenia, i trudno jest zrozumieć to, dlaczego Olivia zachowuje się tak, a nie inaczej. Wszystko wyjaśnione zostaje dopiero w kolejnych tomach, ale o nich napisałem poniżej.
Podsumowując, książka jest totalnie nieprzewidywalna i zaskakująca. Główną bohaterkę chciałoby się zadusić, a jednocześnie podziwiać. Nie sposób zrozumieć co kieruje jej działaniami, co jest koszt bardziej wciągające. Polecam, bo zwyczajnie warto.
-----------------------------------------------------------
Tom 2. Mimo twoich łez - 326 str
.
Cena: 27.68 zł
--------------------
Krótka recenzja:
,,Mimo twoich łez" to drugi tom uwielbianej przeze mnie trylogii Love me with lies. Tom drugi opowiadany przez Leach - żonę Caleba, z którą nie chce mieć on nic wspólnego. On jak zawsze pragnie Olivii, ale nie kozę jej zdobyć. Tym razem musi sobie odpuścić na dobre (ale czy to w jego przypadku w ogóle możliwe) i przygotować się do roli ojca upragnionej córki. Upragnionej, ale tylko dla Caleba.
Hmm... rozpisałem się o Calebie, ale przecież to Leach jest - z resztą jak na Leach przystało - gwiazdą tego tomu. To niesłychane, jak można od początku znienawidzić tak bardzo bohaterkę, a po kilku rozdziałach okazać jej ogromne współczucie z powodu przeszłości, która jest konsekwencją teraźniejszości.Seria mogłaby wiele stracić, jeśli byłaby napisana albo z jednej perspektywy, albo gdyby byłby tam lektor trzecioosobowy.
Jednocześnie, po "zasmakowaniu" w odczuciach Olivii, brakowało mi w niektórych momentach możliwości poznania jej uczyć i myśli.
Ani przez moment nie uważałem, że ,,Mimo twoich łez" zasługuje na tytuł słabszej kontynuacji. Nie uważałem tak, bo nawet przez chwilę tak już czułem. Książka wnosi OGROMNĄ porcję nowych - i co najważniejsze zaskakujących - faktów, które dają nam zupełnie nowy obraz na wydarzenia znane nam już z ,,Mimo moich win", oraz dostarcza ogrom nowych. Co mnie zaciekawiło najbardziej, to to, że po przeczytaniu miałem wrażenie, że mimo iż książka opisana jest z perspektywy Leach, to sama Leach jest tak jakby dodatkiem do historii. Niechcianym dodatkiem, którego po poznaniu nie chce się oddać.
Podsumowując, zdania o serii nie zmieniam. Jest ona FENOMENALNA przez duże ,,F". Coraz bardziej żałuję, że teraz został mi już tylko jeden tom do przeczytania, a potem koniec. Koniec tej trylogii rzecz jasna. Koniec tej fenomenalnej trylogii bardziej odzwierciedla historię zawartą w tech książkach. Po prostu polecam. Fenomen jakich mało.
----------------------------------------------------------
Tom 3. Mimo naszych kłamstw - 328 str.
Cena: 33.99 zł
------------------------
Krótka recenzja:
Jak głosi napis ,,Mimo naszych kłamstw" "to pożegnanie z Olivią, Leah i Calebem."To smutna wiadomość, bo dla mnie seria ta mogłaby nie mieć końca.
Tom trzeci opowiedziany - a właściwie opisany - jest z perspektywy Caleba.
W pierwszej części uznany przez Olivię za szpanera i gwiazdeczkę szkoły; w drugiej znienawidzony przez własną żonę i posądzany o zdady; w trzeciej okazuje się bardzo wrażliwym i uczuciowym mężczyzną, który chce spędzić życie ze swoją pierwszą miłością. W tym celu rozwodzi się z żoną i jest gotów na bycie drugą połówką Olivii, jednak ona nie chce porzucić swojego męża... ale czy na pewno? Może miłość okaże się silniejsza i nawet Leah nie pokrzyżuje ich planów? Przekonajcie się, ale ostrzegam! Kac książkowy gwarantowany!
Tu pierwszy raz mogę się do czegoś przyczepić odnośnie bohaterów, a konkretnie Caleba. Denerwujące były momenty, kiedy na przykład od tak wyprowadził się do od tak kupionego mieszkania, po czym od tak kupić meble, żeby je umeblować, aby ostatecznie znaleźć się w obskurnym mieszkanku "z linoleum na podłodze". Rozumiem, że autorka chciała przez to pokazać, że miłość przezwycięży wszystkie niedogodności, ale ciągle uświadamianie, że bohaterowie zaliczają się do wyższych sfer a potem nagłe wysłanie ich do jakiejś rudery jest dość dziwne. Zamiast dostrzec to, że miłość przezwyciężyć może wszystkie niedogodności, miałem w głowie coś w stylu "Hmm... ale przecież było ich stać na coś lepszego..." i jestem sam na siebie za to zły.
Spokojnie, jest to tylko jedna rysa na lakierze doskonałości tej serii. Jak zwykle nieprzewidywalność wzięła górę nad domysłami i niczego nie mogłem przewidzieć. Pochwalę się też nowym rekordem. Zwykle stronę czytam od półtorej, do dwóch minut, ale w przypadku "Mimo naszych kłamstw" 70 stron przeczytałem w minut 35, co daje mi 30 sekund na stronę (która czasami mogła być tylko jednym akapitem). Tak więc dowodzi to, że na prawdę dalej się w te serię wciągnąć. Nadal żałuję, że to już koniec, ale jak się okazało autorka pisała te trylogię przez 8 lat! Tłumaczyć to może fakt, że poprzestała ona na trylogii.
Podsumowując, znowu powiem, że nie tylko ta książka, ale cała trylogia to fenomen fenomenów, jeśli można tak powiedzieć. Jest totalnie zjawiskowa i nieprzewidywalna. Dostarcza mnóstwo wrażeń i emocji. POLECAM TRZECI RAZ BO JEST PO PROSTU ŚWIETNA!
------------------------------------------------------
Komentarze
Prześlij komentarz