W salonie empik.com zakupiłem pakiet książek Gillian Flynn. W zestawie "Ostre przedmioty" oraz "Zaginiona dziewczyna".
Ostre przedmioty
Opis z Empik.com
Camille Preaker, reporterka „Daily Post”, po krótkim pobycie w klinice psychiatrycznej wraca do pracy i otrzymuje zlecenie na napisanie artykułu o tajemniczych zabójstwach dwóch małych dziewczynek w jej rodzinnym miasteczku.
Zaginiona dziewczyna
Ostre przedmioty
Opis z Empik.com
Camille Preaker, reporterka „Daily Post”, po krótkim pobycie w klinice psychiatrycznej wraca do pracy i otrzymuje zlecenie na napisanie artykułu o tajemniczych zabójstwach dwóch małych dziewczynek w jej rodzinnym miasteczku.
Z niechęcią wraca do wspaniałej wiktoriańskiej rezydencji, w której się wychowała, gdzie zaczyna ją prześladować wspomnienie tragedii z dzieciństwa. Stara się odkryć prawdę o brutalnych zbrodniach. Wszystkie tropy prowadzą jednak w ślepą uliczkę i zmuszają Camille do rozwikłania zagadki własnej przeszłości, której musi stawić czoło.
____________________________
Książka: 360 str. okładka miękka, klejnoty grzbiet.
____________________________
Książka: 360 str. okładka miękka, klejnoty grzbiet.
Zaginiona dziewczyna
Tak złe, że aż... gorsze?
Już pierwsza strona książki wywarła na mnie mieszane uczucie. Jak dla mnie nie jest zbyt normalne, kiedy mąż chce ''rozwinąć mózg'' żony i poznać jej myśli. Książka może nie jest tragiczna, może ma kilka wciągających momentów, ale ma też wieeele wad.
Najpierw pokrótce o fabule. Nick Dunne wiedzie spokojne życie ze swoją żoną Amy, ale nagle dostaje informację o redukcji etatów w firmie w której pracuje. Po niedługim czasie jak się można domyślić traci pracę. Na domiar złego jego matka okazuje się mieć nowotwór. Nie pytając żony o zdanie Nick decyduje się na przeprowadzkę do matki, na którą siłą rzeczy Amy musi się zgodzić. Nagłe pewnego dnia Amy znika. Jedynym podejrzanym jest Nick.
I w duużym skrócie to by było na tyle, jeśli ma nie być spoilerów. Wróćmy teraz do wad. O ile postać Nicka jest (celowo w cudzysłowie) ''normalna'', o tyle Amy jest totalnie chora psychicznie i nie normalna. (Biedny Nick). Fakt ma do tego powody o których możemy się przekonać w mniej niż połowie książki, jednak przygotowywania ''zmiany życia'' zaczyna zanim pojawiają się one w jej życiu.
Nie chcę tu podawać konkretnych przykładów, bo są one sporymi spoilerami, ale za pewne spora część czytelników zaczynających książkę przerwie jej czytanie z zasadniczego powodu. Pamiętacie, jak w recenzji ''Kasacji'' mówiłem, że mimo sporej liczby przekleństw, są one wkomponowane idealnie w fabułę. W przypadku ''Zaginionej Dziewczyny'' jest nie tyle odwrotnie, co bardzo, bardzo (cenzura). Tytułowa Zaginiona... klnie jak stu szewców. Nie ma akapitu bez wulgaryzmów. Przez to książka traci u mnie już bardzo wiele punktów. Nie da się jej miejscami czytać, jednak przebrnąłem przez takie fragmenty, żeby nikt nie mówił że ominąłem fragment w którym mówi czemu to robi. Uprzedzam takiego fragmentu nie ma. BAAARDZO często przekleństwa z kolei Nicka są totalnie nie uzasadnione, gdyż sam stworzył sytuacje, przez które ma teraz kłopoty.
Oczywiście nie mogę tylko hejtować tej książki, gdyż pomijając liczne wulgaryzmy historia jest znośna, a może nawet dobra. Sam wątek śledztwa daje do myślenia, zwłaszcza w momentach odnajdywania kolejnych zagadek, które Amy zostawia jak co roku w rocznicę ich ślubu. Często miewałem spekulacje, co może znaczyć jakaś rymowanka, jednak często Nick wyjaśniał to w prost. Na szczęście nie zawsze, przez co mamy intrygujące momenty nie tylko podczas śledztwa policyjnego. Ono z kolei dostarcza nam wielu nowych dowodów, które zdaje się nam, że Nick miał cały czas pod nosem.
Podsumowując, jeśli komuś nie przeszkadza baaardzo chamski i wulgarny język, na pewno znajdzie ''radość'' w tej książce. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, ale mimo to w wielu - jak na tak grubą książkę - momentach, i nie żałuję czasu poświęconego na czytanie tej publikacji.
-------------------------------------------------------
Z uwagi na sporą liczbę hejtu, który nałożyłem na tę książkę pragnę przypomnieć, że to moja subiektywna opinia. Masz własną? Napisz w komentarzu.
Najpierw pokrótce o fabule. Nick Dunne wiedzie spokojne życie ze swoją żoną Amy, ale nagle dostaje informację o redukcji etatów w firmie w której pracuje. Po niedługim czasie jak się można domyślić traci pracę. Na domiar złego jego matka okazuje się mieć nowotwór. Nie pytając żony o zdanie Nick decyduje się na przeprowadzkę do matki, na którą siłą rzeczy Amy musi się zgodzić. Nagłe pewnego dnia Amy znika. Jedynym podejrzanym jest Nick.
I w duużym skrócie to by było na tyle, jeśli ma nie być spoilerów. Wróćmy teraz do wad. O ile postać Nicka jest (celowo w cudzysłowie) ''normalna'', o tyle Amy jest totalnie chora psychicznie i nie normalna. (Biedny Nick). Fakt ma do tego powody o których możemy się przekonać w mniej niż połowie książki, jednak przygotowywania ''zmiany życia'' zaczyna zanim pojawiają się one w jej życiu.
Nie chcę tu podawać konkretnych przykładów, bo są one sporymi spoilerami, ale za pewne spora część czytelników zaczynających książkę przerwie jej czytanie z zasadniczego powodu. Pamiętacie, jak w recenzji ''Kasacji'' mówiłem, że mimo sporej liczby przekleństw, są one wkomponowane idealnie w fabułę. W przypadku ''Zaginionej Dziewczyny'' jest nie tyle odwrotnie, co bardzo, bardzo (cenzura). Tytułowa Zaginiona... klnie jak stu szewców. Nie ma akapitu bez wulgaryzmów. Przez to książka traci u mnie już bardzo wiele punktów. Nie da się jej miejscami czytać, jednak przebrnąłem przez takie fragmenty, żeby nikt nie mówił że ominąłem fragment w którym mówi czemu to robi. Uprzedzam takiego fragmentu nie ma. BAAARDZO często przekleństwa z kolei Nicka są totalnie nie uzasadnione, gdyż sam stworzył sytuacje, przez które ma teraz kłopoty.
Oczywiście nie mogę tylko hejtować tej książki, gdyż pomijając liczne wulgaryzmy historia jest znośna, a może nawet dobra. Sam wątek śledztwa daje do myślenia, zwłaszcza w momentach odnajdywania kolejnych zagadek, które Amy zostawia jak co roku w rocznicę ich ślubu. Często miewałem spekulacje, co może znaczyć jakaś rymowanka, jednak często Nick wyjaśniał to w prost. Na szczęście nie zawsze, przez co mamy intrygujące momenty nie tylko podczas śledztwa policyjnego. Ono z kolei dostarcza nam wielu nowych dowodów, które zdaje się nam, że Nick miał cały czas pod nosem.
Podsumowując, jeśli komuś nie przeszkadza baaardzo chamski i wulgarny język, na pewno znajdzie ''radość'' w tej książce. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, ale mimo to w wielu - jak na tak grubą książkę - momentach, i nie żałuję czasu poświęconego na czytanie tej publikacji.
-------------------------------------------------------
Z uwagi na sporą liczbę hejtu, który nałożyłem na tę książkę pragnę przypomnieć, że to moja subiektywna opinia. Masz własną? Napisz w komentarzu.
Komentarze
Prześlij komentarz