Przejdź do głównej zawartości

Bliskie spotkanie z Rusałką - ,,Bestiariusz Słowiański. Część Pierwsza i Druga'' - recenzja


NARESZCIE O MITOLOGII SŁOWIAN!!!




W wakacje miałem okazję zapoznać się z treścią pierwszego bestiariusza (z tą pomarańczową). Powiedzieć że była nudna to jak powiedzieć, że czeka się na epickie zakończenie cyklu o Grey'u, dla niewtajemniczonych, bestiariusz czytało się wspaniale 😉. Wstrzymywałem się jednak z kupnem drugiego tomu, bo zauważyłem, że zarówno część pierwsza, jak i druga zawierają spis bestii od A do Z i - bądźmy szczerzy - nie wyglądało to estetycznie. Na szczęście wydawnictwo poszło po rozum do głowy i zrobiło z tym porządek. Mam tu na myśli leżący przede mną egzemplarz zebranych dwóch tomów bestiariuszy w jedną, grubą i spójną całość. Do tego z piękną okładką w leśnej szacie graficznej.



Zanim zacznę właściwą recenzję wspomnę tylko o tym, że pomarańczowa i brązowa okładka nijak się miały do treści i wręcz zniechęcały do sięgnięcia po bestiariusz. Wydanie zebrane ma za to śliczną zieloną okładkę, na myśl przywodzącą niedostępne puszcze porastające pierwotnie ziemie Słowian.



Muszę też koniecznie wspomnieć o tym, że niesamowicie cieszę się z tego, że wreszcie mogę pisać recenzje książki z jedynego interesującego mnie okresu, jeśli mowa tu o książkach historycznych. Tym okresem jest rzecz jasna Polska Piastów oraz - właśnie - mitologia słowiańska, o której nawiasem mówiąc jest niesamowicie cicho. Wiem chyba, czemu aż tak cicho. Bądźmy szczerzy, książki fabularne dziejące się w tamtym okresie to niesamowita rzadkość. Sam - mimo, że fan - znam raptem pięć tytułów będących powieściami. Są to ,,Wróżda'' (obiecuję, że recenzja będzie), ,,Wiedźmin'', ,,Żniwiarz'', a także cykl ,,Kwiat Paproci'' pani Miszczuk oraz ,,Stara Baśń'' (jej oczywiście recenzować nie będę, ale wspomnę na blogu przy pewnym projekcie). 
   Jeśli zaś chodzi o inne ,,słowiańskie'' publikacje, to faktycznie da się znaleźć ich całkiem sporo, jednak podstawową ich wadą jest to, że jakieś 80% napisano ,,naukowym bełkotem'', przez co koszmarnie trudno się je czyta (np. ,,Mitologię Słowian'' A. Gieysztora). 
   Na szczęście jednak w tych 20%, które da się czytać znajdują się książki z serii Legendarz i właśnie dziś zajmę się chyba najpopularniejszą z nich, czyli ,,Bestiariuszem Słowiańskim. Część Pierwsza i Druga''. Zapraszam :-)



Dwóch wybitnie uzdolnionych rysowników - Witold Vargas i Paweł Zych podjęło się nie lada wyzwania. Postanowili oni bowiem skatalogować OGROMNĄ liczbę potworów/demonów/stworzeń, w które wierzyli nasi przodkowie. 
   Kieruję w ich stronę wielki ukłon, zwłaszcza, że przeglądając zamieszczone na końcu książki źródła z których pochodzą stworzenia występujące w książce znajdują się nawet książki pisane po rosyjsku. Wyobrażam sobie też, że wymyślenie dla takiego stworka Polsko-brzmiącej nazwy wymagało wielkiej burzy mózgów. 
   Zdaję też sobie sprawę z tego, że przewertowanie jakiejś książki tylko po to, by znaleźć wzmiankę o jakimś Demonie Słowiańskim też wymagało sporych pokładów czasu. 
   Wreszcie ogromnie szanuję autorów za niewyczerpane pokłady wyobraźni, dzięki którym każda z bestii dostała własną grafikę, która będzie pomocną przy identyfikacji jakiegoś demona w spotkaniu oko-w-oko. 



Między akapitami znajduje się wprawdzie kilka zdjęć z wnętrza książki, jednak jest to tylko namiastka, taka główka od szpilki, w porównaniu z górą ilustracji, które znajdziecie czytając ,,Bestiariusz...''. Celowo użyłem słowa czytając, a nie przeglądając, czemu? Temu, że książki nie da się tylko przejrzeć, nie czytając opisu nawet jednego potwora. Długość tych opisów jest bardzo różna. Od 3-4 zdań, do całej strony, w zależności od tego, ile informacji o danej bestii udało się zebrać. 


(grafika z empik.com)

Ilustracje umieszczone na każdej(!) stronie - zarówno piękne grafiki na całą stronę, jak i małe karykatury w dolnym rogu - to czysta magia. Niektóre grafiki powodują obrzydzenie, i takich jest niestety najwięcej (Chichitun, Chorobnik, Długi Zymk, itd.), inne (jak np. Dobrochoczy) sympatię, a taki Pieniężny Chłopczyk powoduje wręcz uśmiech na twarzy. Niestety są też takie, które powodują autentyczny lęk (jak taka Cholera chociażby, brrr...)



Książka adresowana w dużej mierze do studentów, którzy są fanami mitologii naszych przodków - ale nie tylko - nie mogła mieć więc suchego, podręcznikowego języka. Nie sposób nie podziękować w tym miejscu dla - odpowiedzialnego za tekst - Pawła Zycha za to, że wykazał się sporymi zdolnościami wplatając w suche definicje zabawne anegdotki, które potrafią ocieplić wizerunek nawet najgorszej bestii.


(grafika z empik.com)

Co ciekawe, ogromne wrażenie wywarło na mnie to, że nasi przodkowie za demony uważali nawet nawet taką Biedę, czy Licho. Najbardziej jednak zaciekawiła mnie obecność w tym zbiorze typowo amerykańskich, że tak to ujmę postaci, typu Wilkołaki, czy Wampiry (w dawnej Polsce Wąpierze). 



Nie mogę podsumować swojej recenzji inaczej, niż tym, że po raz  kolejny udało się potwierdzić, że ,,cudze chwalicie, swego nie znacie''. Bardzo szanuję to, że autorzy sprawili, iż wierzenia naszych przodków stają się dostępne dla każdego, w bardzo przystępnej formie. Mogę też obiecać, że pojawią się kolejne recenzje książek z serii Legendarz, a nawet... WYWIAD Z AUTORAMI(!), który nawiasem mówiąc, czeka już tylko na przetworzenie). Dowiecie się też z niego czegoś, co nie wszystkim jest znane 😏. Dodam też, że zarówno na LubimyCzytać, jak i na empik.com książka dostała ode mnie maksymalne oceny.

**********************************
Za książkę ,,Bestiariusz Słowiański. Część Pierwsza i Druga'' dziękuję Wydawnictwu Bosz.
Książka: 440 str., okładka twarda, szyty grzbiet, kredowy papier i mnóstwo ilustracji.

Komentarze

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana ksi...

Gra o Tron. Edycja Ilustrowana

Dziś pokażę wam kupioną w salonie BookBook'a Ilustrowaną Edycję '' Gry o Tron''  George'a R. R. Martina Książka: 1000 str., okładka twarda, szyty grzbiet ******************************************************** Gra o Tron  – kto jej nie zna? Odpowiedź jeszcze 3 tygodnie temu byłaby prosta – ja, ale już nie jest. Tom inaugurujący sagę ,,Pieśń Lodu i Ognia'' w Edycji Ilustrowanej przeczytałem w około 18 dni (nie pamiętam dokładnie). Cóż mogę rzecz o czymś, co zna już (chyba) każdy na świecie? Bomba. Po prostu Bomba przez duże ,,B''. Zanim bardziej szczegółowa recenzja, to najpierw krótki opis fabuły. Siedem królestw ma swoich Lordów. Pieczę nad nimi sprawuje Król Siedmiu Królestw – Robert. Na północy spokojny żywot wiedzie ród Starków. Na ich terenie znajduje się też Mur – jedyna bariera przed Innymi z północy.  Południem zaś rządzi ród Baratheonów... ale tylko z pozoru. Tak naprawdę władzę sprawuje żona króla – Cersei z rodu Lannist...

Fistaszki Zebrane 1977-1978

Od razu zaznaczam, iż nie planuję recenzować każdego przeczytanego tomu ,,Fistaszków Zebranych'', gdyż prócz niewielkiej - jeśli patrzymy tom po tomie - ewolucji kreski, książki nie różnią się od siebie aż tak bardzo. Wspomnę też, że jeżeli szukacie recenzowanego przeze mnie tomu, to spokojnie dostaniecie go w księgarni Gandalf, skąd sam zakupiłem swój egzemplarz. Przejdźmy jednak do samej recenzji. Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Fistaszków , a tym, którym akurat ta nazwa jest obca, na pewno obiło się o uszy imię psa Snoopy'ego (tak, to ten biały z czarnymi uszami). W ogóle nie wiedziałem nawet, że jest on beagle'em, a to spryciarz. Nie ma co twierdzić inaczej, Fistaszki to ładny kawałek historii. Polskie wydawnictwa wahały się rozpocząć tak długi, i rozłożony w latach projekt, jakim jest przygotowanie polskiego wydania ,,Fistaszków Zebranych''. Na szczęście Nasz Księgarnia podniosła rękawice, i tak oto mamy możliwość przeczytać Fistaszki w nas...