Przejdź do głównej zawartości

PRZEDPREMIEROWO: ,,Mój Pierwszy Bal''!

Książkę ,,Mój Pierwszy Bal'' recenzuję we współpracy z Wydawnictwem Jaguar.


Dziś opowiem o ,,Moim Pierwszym Balu'', tzn. nie dosłownie moim, ale o pewnej interesującej antologii...

Postaw się w mojej sytuacji: Przeglądasz zapowiedzi książkowe jednego z ulubionych wydawnictw. NAGLE dostrzegasz wyróżniającą się okładkę, gdzie w centralnym miejscu widnieje nazwisko autora, który napisał twoją najukochańszą książkę [,,Papierowe Miasta'']. Sprawdzasz datę premiery: 15 lutego. Jesteś zły, bo to ponad miesiąc czekania. JEDNAK pod koniec stycznia dostajesz informacje, że możesz otrzymać prebooka, jednak tylko w wersji elektronicznej. Ale ty przecież nie lubisz e-booków, myślisz. Mimo to zaczynasz czytać. Okazuje się, że czyta ci się zadziwiająco dobrze i szybko. Docierasz do TEGO opowiadania. Jest świetnie...

Tak właśnie doszło do tej recenzji. PRZEDPREMIEROWEJ. Od razu powiem, że nie będę analizować każdego z opowiadań oddzielnie, bo chcę uniknąć spoilerów i podejść do tego nieco inaczej, niż pisząc po 2-3 zdania o każdej historii.

,,Mój Pierwszy Bal'' to antologia opowiadań, z jaką się jeszcze nie spotkałem. W ogóle to rzadko czytam zbiory opowiadań, jednak to już zupełnie inny temat. Miałem tu bardziej na myśli tematykę owej antologii; dotyczy ona bowiem przygotowań i uczestnictwa w czymś, co dla jednych jest nudną imprezką, na któej zarabiają wypożyczalnie limuzyn i smokingów, a dla drugich najważniejszym wieczorem od wstąpienia do liceum. Jedni chcą zapomnieć - inni wręcz przeciwnie. Część przychodzi ,,wymierzyć sprawiedliwość'', zaś część chce po prostu, aby te dwie godziny dobiegły wreszcie końca. Niektórzy postanawiają, że zostaną w domu...

Myślę, że udało mi się lekko nakreślić fabułę. Celowo pominąłem wszystkie imiona, aby nikomu nie psuć przyjemności czytania ,,w ciemno''. 

Antologia składa się z 21 opowiadań (oryginalny tytuł to właśnie ,,21 Proms'', jednak myślę, że ,,Mój Pierwszy Bal'' brzmi znacznie lepiej niż ,,21 Studniówek''). Dwadzieścia z nich to po jednym opowiadaniu napisanych przez autorów takich E. Lockhart, Sarah Mlynowski, Holly Black oraz wielu mniejszych, np. Adrienne Maria Vrettos. Dwudzieste opowiadanie napisał sam John Green. Opowiadaniem 21. jest bardzo ciekawy dodatek, doceniam pomysł. 

Podchodząc do zbioru jako całość dostrzegłem niesamowitą różnorodność gatunków. Mamy tutaj klasyczne romanse, kilka opowiadań LGBT, kilka niezbyt miłych przeżyć oraz niekiedy lab, czyli bal od końca. Warto wspomnieć, że nie mamy tu opowiadań lepszych i gorszych. Dla mnie były tylko dobre i lepsze. Generalnie jeżeli mógłbym któregoś się pozbyć, to nie wyrzuciłbym żadnego. Myślę, że mówi to samo przez się.

Książka skierowana jest tak bardzo do nastolatków, że chyba tylko oni ją zrozumieją; według mnie tak powinno pisać się Young Aduld, z New Adult można poeksperymentować i spróbować stworzyć coś uniwersalnego, jednak YA powinno być zrozumiałe tylko dla nastolatków i piszący je autorów. W każdej historii jest coś, co rodzic, dorosły potraktują jako błahostki, jednak nastolatek/tka zupełnie inaczej postrzega to, że nie ma pięknej sukienki, że rodzice będą fotografami na balu, albo, że kumpel w ostatniej chwili informuje cię o znalezieniu sobie partnerki wycofując się z męskiego wieczoru. Ucieszył mnie bardzo fakt, że historie nie tylko naświetlają te problemy, ale też pokazują kroki, które bohaterowie podejmą, żeby się z nimi uporać. Rozwiązań zawsze jest więcej niż jedno.

Zadziwiło mnie to, że niektóre opowiadania mają bagatela trzy strony, a inne piętnaście; jednak - co ważne - każde jest nad wyraz dosadne i intrygujące. Mam tu na myśli zwłaszcza historyjki Will Leicht oraz Billy Merrell. Doceniam też pokazanie balu ,,inaczej'', bo czy balem nie może być pokój, a gośćmi trzy osoby? Pewnie, że może :) Najlepsze w tej antologii to to, że - jak już wspomniałem - nie ma tu opowiadań lepszych i gorszych, a tylko dobre i lepsze. Co za tym idzie czytając nie doświadczymy zjawiska, że zniechęci nas do dalszego pochłaniania lektury.

Zapewne część z was chce wiedzieć jak wypadł ,,Wielki amerykański antybal'' Johna Greena. Jak już wspomniałem, nie ma tu opowiadań lepszych i gorszych, a tylko dobre i lepsze. No i niestety (a może stety) nowelka Greena zalicza się do tej pierwszej grupy. Widać w niej jego ,,greenowskość'', jednak daleko mu do innych opowiadań z tej antologii. Dowodzi to jednak, że nie ma się czym martwić, jeśli na kolejną jego powieść przyjdzie nam znowu czekać pięć lat - ma on bowiem wielu bardzo dobrych zastępców. Zachowując obiektywizm wspomnę, że - z tego co wyczytałem - większość, o ile nie wszystkie opowiadania powstały w 2007 roku, tak więc styl Greena i jakość jego powieści zmieniła się od tamtego czasu znacznie (,,Papierowe Miasta'' są z 2013). Mam nadzieję, że przekonam się jak to było w przypadku innych pisarzy :)

Bardzo dobrą informacją jest to, że antologia ma niesamowicie przyjemny język, zarówno jeśli jest po prostu opisem dnia spędzonego na przygotowywaniu kreacji, jak również szczegółowym zapisem przebiegu całej uroczystości. Dodatkowy atut w postaci różnorodnego podejścia do tematu jest jak najbardziej na plus. Myślę, że każdemu kto chce zapoznać się z lekką i wręcz zwiewną książką mogę polecić ,,Mój Pierwszy Bal'', który notabene podzielony został na dwadzieścia oddzielnych historii, więc nikomu nie zbrzydną bohaterowie, którzy pojawią się i zwyczajnie znikną ustępując innym 😀

Dziękuję Wydawnictwu Jaguar za to, że pozwoliło mi zapoznać się z tą książką przedpremierowo, jak również za to, że dodatkowo przełamało moją niechęć do e-booków :)
**********************
Książka: 272 str., okładka miękka

Komentarze

  1. Myślę, że raczej tym razem nie sięgnę po tą książkę. Nie czuję, że mogłoby być to coś, co mnie zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce a z Twojego opisu mnie bardzo zachęciła. Zwłaszcza, że ja akurat lubię zbiory opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłem pomóc :) W tym roku chcę czytać więcej komiksów, w przyszłym postaram się dorzucić zbiory opowiadań :)

      Usuń
  3. Ciekawie się zapowiada, może kiedyś się skuszę :) Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana książka

Koszmarny Karolek. 5 książek - 11 części

Ostatnio bezcelowo przechadzałem się po mieście i postanowiłem wstąpić do okolicznego "Book Book'a". Jak prawdziwy książkocholik wyszedłem nie z jedną czy dwoma, ale pięcioma książkami Francesci Simon z serii "Koszmarny Karolek". Koszmarny Karolek i kino grozy   Tym razem Karolek postanawia nakręcić własny film grozy! Niestety na identyczny pomysł wpada Wredna Wandzia, więc  prawdziwy horror przeplatany gagami toczy się  w rzeczywistości w domu Karolka. Francesca  Simon w błyskotliwy sposób opisuje historie z  życia Karolka, bawiąc i rozśmieszając zarówno  dzieci jak i ich rodziców. Książka - 104 str. okładka miękka, klejony grzbiet. Opis z okładki Cena 17.90  ----------------- Krótka recenzja:     Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Koszmarnego Karolka, ani Doskonałego Damianka.     Najnowsza część mogłaby być tylko grubsza. Jedynie 5 historyjek to moim zdaniem stanowczo za mało. Tym ra

Gra o Tron. Edycja Ilustrowana

Dziś pokażę wam kupioną w salonie BookBook'a Ilustrowaną Edycję '' Gry o Tron''  George'a R. R. Martina Książka: 1000 str., okładka twarda, szyty grzbiet ******************************************************** Gra o Tron  – kto jej nie zna? Odpowiedź jeszcze 3 tygodnie temu byłaby prosta – ja, ale już nie jest. Tom inaugurujący sagę ,,Pieśń Lodu i Ognia'' w Edycji Ilustrowanej przeczytałem w około 18 dni (nie pamiętam dokładnie). Cóż mogę rzecz o czymś, co zna już (chyba) każdy na świecie? Bomba. Po prostu Bomba przez duże ,,B''. Zanim bardziej szczegółowa recenzja, to najpierw krótki opis fabuły. Siedem królestw ma swoich Lordów. Pieczę nad nimi sprawuje Król Siedmiu Królestw – Robert. Na północy spokojny żywot wiedzie ród Starków. Na ich terenie znajduje się też Mur – jedyna bariera przed Innymi z północy.  Południem zaś rządzi ród Baratheonów... ale tylko z pozoru. Tak naprawdę władzę sprawuje żona króla – Cersei z rodu Lannist