Zapraszam na recenzję ,,Zazdrośnic'' Erica-Emmanuela Schmitta.
Tytułowe ,,Zazdrośnice'' to cztery dziewczyny, przyjaciółki na zawsze. Do śmierci. Każda pochodzi z innego środowiska i reprezentuje zupełnie odmienny światopogląd. Wydawać by się mogło, że nie wiadomo, co trzyma je razem zżyte. Tym czymś jest Szekspir. Julia - niespełniona i nieodkryta gwiazda teatru chcąca poczuć co to miłość. Anouchka - rozpadające się małżeństwo rodziców to tylko początej jej kłopotów. Raphaelle - jest najlepszą kumpelą wszystkich. Colombe - nie wierzy w miłość.
Czytanie ,,Zazdrośnic'' było moim trzecim spotkaniem z twórczością Schmitta. Od razu powiem, że było to spotkanie udane.
Książka porusza zaskakująco wiele tematów jak na nieco ponad 100 stron. Znalazło się w niej praktycznie wszystko: rozwód rodziców, wątki LGBT, próby samobójcze, depresja, dowartościowywanie się kłamstwami oraz chęć, aby zabłysnąć.
Odnieść można wrażenia, że książka ta jest retelingiem ,,Romea i Julii'', tyle, że nasz Julia rzuca cytatami z dzieł Szekspira oraz gra Julię w szkolnym przedstawieniu. Niemniej jednak książka może być ,,Romeem i Julią'' XXI wieku. To niebywałe, z jaką łatwością przyszło autorowi stworzyć tak dosadną historię, będąc jednocześnie tak krótką. Ukazał on, co nastolatki są w stanie zrobić z miłości i czym może się kończyć chęć odwetu za np. odebranie chłopaka.
Nasze bohaterki poznajemy w sytuacji, kiedy każda z nich uważa, że miłość nie ma sensu. Według nich jest tylko przelotną przygodą. Głęboko wierzą zaś, że to przyjaźń jest wieczna. Wywiązują się z tego ciekawe sytuacje, przez które dziewczyny chcą się przekonać, czy rzeczywiście miłość nie ma sensu...
Niestety, ale obawiam się, że Schmitt chciał w ,,Zazdrośnicach'' przekazać za dużo naraz. Co prawda po raz kolejny wykazał się niebywałym kunsztem, dzięki czemu zdołał się nie pogubić. Pogubić może się za to czytelnik, który co chwilę spotyka się z kilkoma różnymi problemami bohaterek, przez co sam nie wie do końca o czym przyszło mu czytać. Na szczęście takich sytuacji jest raptem kilka i nie zniechęcają do dalszego picia kawy, podczas czytania :-)
Myślę, że mimo niektórych negatywnych recenzji, warto zapoznać się z ,,Zazdrośnicami''. Książka napisana w formie czterech pamiętników sprawia, że możemy na bieżąco czuć to, co czuje każda z bohaterek w danej chwili, co uważam za zabieg genialny w swej prostocie. Polecam też ,,Zazdrośnice'' tym, którzy dotąd spotkali się z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta tylko przy ,,Oskarze i pani Róży'' :-)
***
Przeczytanie tej książeczki (zaledwie 136 stron) zajmuje 2-3 godziny. Szkoda, że tak mało, bo książka jest bardzo dobra; z drugiej strony Schmitt po raz kolejny udowadnia, że dzieło nie musi być rozwlekłe, ale zwięzłe i pouczające.Tytułowe ,,Zazdrośnice'' to cztery dziewczyny, przyjaciółki na zawsze. Do śmierci. Każda pochodzi z innego środowiska i reprezentuje zupełnie odmienny światopogląd. Wydawać by się mogło, że nie wiadomo, co trzyma je razem zżyte. Tym czymś jest Szekspir. Julia - niespełniona i nieodkryta gwiazda teatru chcąca poczuć co to miłość. Anouchka - rozpadające się małżeństwo rodziców to tylko początej jej kłopotów. Raphaelle - jest najlepszą kumpelą wszystkich. Colombe - nie wierzy w miłość.
Czytanie ,,Zazdrośnic'' było moim trzecim spotkaniem z twórczością Schmitta. Od razu powiem, że było to spotkanie udane.
Książka porusza zaskakująco wiele tematów jak na nieco ponad 100 stron. Znalazło się w niej praktycznie wszystko: rozwód rodziców, wątki LGBT, próby samobójcze, depresja, dowartościowywanie się kłamstwami oraz chęć, aby zabłysnąć.
Odnieść można wrażenia, że książka ta jest retelingiem ,,Romea i Julii'', tyle, że nasz Julia rzuca cytatami z dzieł Szekspira oraz gra Julię w szkolnym przedstawieniu. Niemniej jednak książka może być ,,Romeem i Julią'' XXI wieku. To niebywałe, z jaką łatwością przyszło autorowi stworzyć tak dosadną historię, będąc jednocześnie tak krótką. Ukazał on, co nastolatki są w stanie zrobić z miłości i czym może się kończyć chęć odwetu za np. odebranie chłopaka.
Nasze bohaterki poznajemy w sytuacji, kiedy każda z nich uważa, że miłość nie ma sensu. Według nich jest tylko przelotną przygodą. Głęboko wierzą zaś, że to przyjaźń jest wieczna. Wywiązują się z tego ciekawe sytuacje, przez które dziewczyny chcą się przekonać, czy rzeczywiście miłość nie ma sensu...
Niestety, ale obawiam się, że Schmitt chciał w ,,Zazdrośnicach'' przekazać za dużo naraz. Co prawda po raz kolejny wykazał się niebywałym kunsztem, dzięki czemu zdołał się nie pogubić. Pogubić może się za to czytelnik, który co chwilę spotyka się z kilkoma różnymi problemami bohaterek, przez co sam nie wie do końca o czym przyszło mu czytać. Na szczęście takich sytuacji jest raptem kilka i nie zniechęcają do dalszego picia kawy, podczas czytania :-)
Myślę, że mimo niektórych negatywnych recenzji, warto zapoznać się z ,,Zazdrośnicami''. Książka napisana w formie czterech pamiętników sprawia, że możemy na bieżąco czuć to, co czuje każda z bohaterek w danej chwili, co uważam za zabieg genialny w swej prostocie. Polecam też ,,Zazdrośnice'' tym, którzy dotąd spotkali się z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta tylko przy ,,Oskarze i pani Róży'' :-)
Mam mieszane odczucia odnośnie tej książki.
OdpowiedzUsuńMnie się podobała, ale nie jestem obiektywna, bo bardzo lubię Schmitta :)
OdpowiedzUsuń