Przejdź do głównej zawartości

W Ełku Było Czytane (#BędzieCzytane - relacja)

W ostatni weekend lipca Ełk stał się rajem wszystkich książkoholików oraz ludzi ceniących sobie dobrą muzykę. Wszystko dzięki pierwszej (i oby nie ostatniej) edycji #BędzieCzytane Ełk Festiwal.

Miałem przyjemność być na obu dniach festiwalu, i muszę stwierdzić, że - jak na pierwszą edycję - lista zaproszonych autorów i autorek była naprawdę konkretna. Z pewnością niemałą atrakcją była obecność prof. Jerzego Bralczyka z żoną oraz koncert Nosowskiej. Nie były to jednak jedyne wydarzenia, w których uczestniczyłem. Ale wszystko po kolei.

Po zameldowaniu się na terenie Ełckiego Centrum Kultury – skądinąd jednego z najlepiej wyposażonych jakie widziałem – i odebraniu akredytacji, rozpocząłem przechadzkę po Targowisku książek. Fakt, iż nie było tam wielu wystawców, ale najlepszym moim zdaniem było to, że oferowali oni książki wszystkich gości festiwalu. Notabene, nie tylko na jednym stoisku. Dzięki temu można było upolować np. najnowszą książkę prof. Bralczyka - ,,Pokochawszy’’ - już za 30 zł. Niestety, troszkę za późno zdałem sobie z tego sprawę i swoją kupiłem za 38 zł. Trudno, ,,za gapowe się płaci’’, i to dosłownie.


Przypadkowo udało mi się zdążyć na trwające już spotkanie z Adamem Wajrakiem, na którym to spodziewałem się przede wszystkim dzieci, ale liczebnością przeważali dorośli. Mimo to nie obyło się bez lekko 
śmiesznej, ale przede wszystkim bardzo przyjemnej atmosfery, 
w której potoczyło się spotkanie.


Mogę też powiedzieć, iż niebawem na blogu pojawi się wywiad z panem Adamem, który przeprowadziłem bardzo spontanicznie. Wyszedł chyba ciekawy…

Potem wyszedłem na szybki obiadek i wróciłem na spotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem. Niesamowicie wyczekiwałem tego spotkania, gdyż nie uczestniczyłem w podobnym podczas WTK. Skądinąd postać profesora wydawała mi się niezwykle statycznie i dystyngowaną. Okazało się zupełnie inaczej. Pan Bralczyk jest osobą niesamowicie zabawną i zdystansowaną. Spotkanie pełne było wybuchów śmiechu i oklasków kierowanych do profesora jako nagroda za każdą zabawną anegdotę. Dodatkowo postać Lucyny Kirwil sprawiała wrażenie żony, która rządzi rodziną. Jednym zdaniem, stare dobre małżeństwo.


Pierwszego dnia nie uczestniczyłem w koncertach, gdyż zostałem na ostatnim tego dnia spotkaniu – tym razem z Jakubem Żulczykiem, którego już poznałem. Drugie spotkanie z jego udziałem na którym byłem było zgoła inna od pierwszego. Niemniej pan Kuba nadal jest osobą na swój sposób zabawną. Czemu byłem na tym spotkaniu, skoro nie przepadam za książkami Żulczyka? Napisał on bowiem opowiadanie do antologii ,,Inne Światy’’. Chciałbym zdobyć autografy wszystkich autorów, których historie znalazły się w tymże zbiorze, stąd też ustawiłem się w kolejce. Liczę, że opowiadanie te nie sprawi mi zawodu.





Wszedłem też do ełckiego Empiku, i niech nikt nie mówi, że nie ma już ,,illuminae'' w księgarniach. 


Drugi dzień pełen był zawirowań. Już od rana zameldowałem się na terenie ECK chcąc uczestniczyć w spacerze po Ełku z przewodnikiem. Trafił się przewodnik, który naprawdę umiał zainteresować słuchaczy i przyciągnąć uwagę. W pewnym jednak momencie odłączyłem się od grupy, aby mieć pewność, że uda mi się zająć miejsce w Ełckiej Kolejce Wąskotorowej. Zająwszy miejsce w wagonie i usłyszawszy gwizd lokomotywy, zacząłem podziwiać malownicze widoki wśród których poruszała się ciuchcia. Droga powrotna przebiegała spokojnie, do czasu nadejścia nawałnicy, przez którą wszyscy musieliśmy skryć się w obudowanych wagonikach. Na szczęście potem padać przestało.








Wróciwszy do ECK trafiłem na spotkanie z ks. Adamem Bienieckim. Ogromne było moje zdziwienie, kiedy widziałem jak organizatorzy ciągle donoszą i donoszą krzesła, których nieustannie brakowało. Ostatnim tego dnia spotkaniem było te z Szymonem Hołownią. Skądinąd świetny człowiek. Chętnie zapoznam się z jakąś jego publikacją.



Zrobiwszy zdjęcie z panem Szymonem, udałem się na salę koncertową. Byłem tam już wcześniej, na występie Mery Spolsky. Na recenzowaniu muzyki się nie znam, niemniej o występie tym złego słowa powiedzieć nie mogę. Ostatnim występem był koncert Nosowskiej. Było niesamowicie. Mówiąc kolokwialnie, Nosowska rozwaliła system. Szkoda tylko, że nie chciała wyjść do fanów po koncercie… Widać jej deszcz przeszkadzał.




Niemniej sam festiwal jest super inicjatywą i liczę na drugą edycję. Skoro już podczas pierwszej zaserwowano tak świetne gwiazdy, to druga edycja będzie z pewnością lepszą. Trzymam kciuki!

Komentarze

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana książka

Koszmarny Karolek. 5 książek - 11 części

Ostatnio bezcelowo przechadzałem się po mieście i postanowiłem wstąpić do okolicznego "Book Book'a". Jak prawdziwy książkocholik wyszedłem nie z jedną czy dwoma, ale pięcioma książkami Francesci Simon z serii "Koszmarny Karolek". Koszmarny Karolek i kino grozy   Tym razem Karolek postanawia nakręcić własny film grozy! Niestety na identyczny pomysł wpada Wredna Wandzia, więc  prawdziwy horror przeplatany gagami toczy się  w rzeczywistości w domu Karolka. Francesca  Simon w błyskotliwy sposób opisuje historie z  życia Karolka, bawiąc i rozśmieszając zarówno  dzieci jak i ich rodziców. Książka - 104 str. okładka miękka, klejony grzbiet. Opis z okładki Cena 17.90  ----------------- Krótka recenzja:     Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Koszmarnego Karolka, ani Doskonałego Damianka.     Najnowsza część mogłaby być tylko grubsza. Jedynie 5 historyjek to moim zdaniem stanowczo za mało. Tym ra

Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji - ,,Katedra w Barcelonie'' - recenzja

Dzisiaj recenzja troszkę starszego tytułu i wyjątkowo nie współpracy. Tak dobra jak ,,Filary Ziemi''? Po ,,Katedrę w Barcelonie'' chciałem sięgnąć od kiedy zobaczyłem to piękne wydanie w twardej okładce, które wyszło przy premierze kontynuacji tej monumentalnej powieści. Nowe wydanie jest jednak nie tylko piękne, ale również dość drogie, przez co odwlekałem w czasie jego zakup. Jak wiecie, jestem też wielkim fanem ,,Filarów Ziemi'' Kena Folletta. I właśnie tak doszło do tego, że pożyczyłem ,,Filary...'' za ,,Katedrę...'' Czy było warto? I ile katedry było w samej ,,Katedrze...''? ,,Katedra w Barcelonie'' to - licząca 700 stron - powieść opowiadająca historię dwóch pokoleń rodziny Estanyol: ojca i syna. Prócz bardzo bolesnego okresu dorastania młodego Arnau, mamy tu również kilkanaście wątków pobocznych jak np. historia jego dawnej miłości, adoptowanego brata, czy matki. Wszystko to przewija się w scenerii przepięknej Ba