Co spowodowało, że postanowił pan pomagać młodzieży? A może nie nazywa pan tego pomocą?
Była to reakcja na wiele wydarzeń w moim życiu. Już od dziecka – kiedy zafascynowałem się sztukami walki – zacząłem działać z szacunkiem do innych, pomimo obecnych wokół subkultur dresiarzy. Na osiedlach były różne grupy. Ja wybrałem miłość do sztuk walki. Kiedy działałem w szkole, zawsze robiłem coś dla innych: pracowałem w radiowęźle, i inne takie. Pamiętam jak przed maturą dostałem książkę nie za wyniki w nauce, ale za umiejętność otwierania się na świat i integrowanie z innymi. Konsekwencją moich działań było zafascynowanie się mózgiem, jego umiejętnościami i tym, jakie mamy w sobie ukryte możliwości. Kiedy skończyłem pracować w teatrze, postanowiłem napisać książkę dla mojej córki. Była przeznaczona dla maluchów.
Była to reakcja na wiele wydarzeń w moim życiu. Już od dziecka – kiedy zafascynowałem się sztukami walki – zacząłem działać z szacunkiem do innych, pomimo obecnych wokół subkultur dresiarzy. Na osiedlach były różne grupy. Ja wybrałem miłość do sztuk walki. Kiedy działałem w szkole, zawsze robiłem coś dla innych: pracowałem w radiowęźle, i inne takie. Pamiętam jak przed maturą dostałem książkę nie za wyniki w nauce, ale za umiejętność otwierania się na świat i integrowanie z innymi. Konsekwencją moich działań było zafascynowanie się mózgiem, jego umiejętnościami i tym, jakie mamy w sobie ukryte możliwości. Kiedy skończyłem pracować w teatrze, postanowiłem napisać książkę dla mojej córki. Była przeznaczona dla maluchów.
Jak się to rozwijało?
Przez pierwsze 2-3 lata pisania książek dla dzieci odbywały się również warsztaty skierowane do nich. Narodziła się jednak potrzeba opowiedzenia tych historii w inny sposób – zrozumiały nastolatkom. Nie była to spontaniczna decyzja. Wyszła z następstw obserwacji zachowań młodych ludzi. Od kilku lat prowadzę warsztaty skierowane do młodzieży i po półtora roku warsztatów ,,Chcę być kimś!...’’ powstała pierwsza część książki.
Przez pierwsze 2-3 lata pisania książek dla dzieci odbywały się również warsztaty skierowane do nich. Narodziła się jednak potrzeba opowiedzenia tych historii w inny sposób – zrozumiały nastolatkom. Nie była to spontaniczna decyzja. Wyszła z następstw obserwacji zachowań młodych ludzi. Od kilku lat prowadzę warsztaty skierowane do młodzieży i po półtora roku warsztatów ,,Chcę być kimś!...’’ powstała pierwsza część książki.
Aż chce się spytać dlaczego?
Do dzisiaj spotkałem się z ponad pięćdziesięcioma tysiącami młodych ludzi; dziś premierę ma trzecia część książki. A dlaczego to robię? Bo warto. Młodzi ludzie doświadczają dużego braku wartości, oceniania, niepotrzebnych ataków skierowanych przeciwko sobie, i tak dalej.
Do dzisiaj spotkałem się z ponad pięćdziesięcioma tysiącami młodych ludzi; dziś premierę ma trzecia część książki. A dlaczego to robię? Bo warto. Młodzi ludzie doświadczają dużego braku wartości, oceniania, niepotrzebnych ataków skierowanych przeciwko sobie, i tak dalej.
Widząc jak ogromne sukcesy odnoszą
po uświadomieniu sobie własnej wartości, kiedy słyszą jak wiele sami dla
siebie znaczą, projekt ,,Chcę być kimś!...’’ to już nie tylko
warsztaty, książki i fundacje.
Jakie problemy najczęściej spotykają młodych ludzi?
Najczęstszy problem to brak zauważalności od osób dorosłych i rodziców. Otrzymuję wiele maili – niestety czasem również takie, gdzie ktoś chce zrobić sobie krzywdę, a niekiedy nazwałbym je prawie samobójczymi. Bardzo duża część pisze o tym, że są negowani, brakuje im czasu poświęcanego przez rodziców. Pomimo tego, że mogą sobie na przysłowiowe wszystko pozwolić, brakuje im zauważalności w rozmowie, szacunku; są ważni tylko dlatego, że są, a nie muszą niczego udowadniać. Najwięcej konfliktów w listach dotyczy tego, że dorośli ciągle gdzieś pędzą i co mają zrobić, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
Najczęstszy problem to brak zauważalności od osób dorosłych i rodziców. Otrzymuję wiele maili – niestety czasem również takie, gdzie ktoś chce zrobić sobie krzywdę, a niekiedy nazwałbym je prawie samobójczymi. Bardzo duża część pisze o tym, że są negowani, brakuje im czasu poświęcanego przez rodziców. Pomimo tego, że mogą sobie na przysłowiowe wszystko pozwolić, brakuje im zauważalności w rozmowie, szacunku; są ważni tylko dlatego, że są, a nie muszą niczego udowadniać. Najwięcej konfliktów w listach dotyczy tego, że dorośli ciągle gdzieś pędzą i co mają zrobić, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
Seria ,,Chcę być kimś!’’ nie jest jedyną. Dlaczego wiersze dla trzylatków, określane mianem motywacyjnych, wywołały taką burzę?
Dlatego, bo zhejtowano tytuł nie zaglądając do środka. Jest tam zarządzanie marzeniami za które zhejtowano moją rodzinę i wszystkie działania podjęte przeze mnie, nie interesując się tym co robię i co piszę. Komuś nie spodobał się tytuł i, jak się później okazało, zhejtował to człowiek, który sam pracuje w korporacji, i zapewne sam musi wykonywać wszystko dla kogoś.
Dlatego, bo zhejtowano tytuł nie zaglądając do środka. Jest tam zarządzanie marzeniami za które zhejtowano moją rodzinę i wszystkie działania podjęte przeze mnie, nie interesując się tym co robię i co piszę. Komuś nie spodobał się tytuł i, jak się później okazało, zhejtował to człowiek, który sam pracuje w korporacji, i zapewne sam musi wykonywać wszystko dla kogoś.
O czym jest wspomniana książka?
W książce ,,Zarządzanie marzeniami...’’ są bardzo proste historie małych bohaterów pomagające im w postawach w codziennym działaniu. W wytrwałości, cierpliwym dążeniu do celu, o tym, żeby zrobili coś czego się boją – w przypadku trzylatka będzie to posprzątanie pokoju wrzucając po jednej zabawce do skrzynki. Okazuje się, że te rzeczy bardzo dzieci wspierają. W książkach są listy do rodziców mówiące jak rozmawiać z dziećmi i poznać ich emocje. Znalazła się tam też gra, która uczy je koncentracji na tym co dla nich ważne. Napisanie książki skończyło się tym, że kilkakrotnie zaproszono mnie do telewizji wraz z psychologami dziecięcymi; z jednym z nich konsultowałem jej napisanie. Okazało się, że psychologowie stwierdzili, iż książki są bardzo wartościowe. To niejako ,,oplucie’’ mnie w recenzjach zaowocowało wyczerpaniem nakładu.
W książce ,,Zarządzanie marzeniami...’’ są bardzo proste historie małych bohaterów pomagające im w postawach w codziennym działaniu. W wytrwałości, cierpliwym dążeniu do celu, o tym, żeby zrobili coś czego się boją – w przypadku trzylatka będzie to posprzątanie pokoju wrzucając po jednej zabawce do skrzynki. Okazuje się, że te rzeczy bardzo dzieci wspierają. W książkach są listy do rodziców mówiące jak rozmawiać z dziećmi i poznać ich emocje. Znalazła się tam też gra, która uczy je koncentracji na tym co dla nich ważne. Napisanie książki skończyło się tym, że kilkakrotnie zaproszono mnie do telewizji wraz z psychologami dziecięcymi; z jednym z nich konsultowałem jej napisanie. Okazało się, że psychologowie stwierdzili, iż książki są bardzo wartościowe. To niejako ,,oplucie’’ mnie w recenzjach zaowocowało wyczerpaniem nakładu.
Jak włączyć w warsztaty półtora tysiąca osób – tak, jak dziś?
Miałem krótki epizod z organizacją Toastmasters, gdzie organizowano mistrzostwa Polski w przemawianiu, które wygrałem. Oczywiście nie było tak, że sobie poszedłem i wygrałem. Był to owoc wielu lat pracy. Od 1999 r. zawodowo pracowałem na deskach teatru; grając i studiując dziennikarstwo oraz polonistykę. Moim mistrzem jest prof. Bralczyk.
Miałem krótki epizod z organizacją Toastmasters, gdzie organizowano mistrzostwa Polski w przemawianiu, które wygrałem. Oczywiście nie było tak, że sobie poszedłem i wygrałem. Był to owoc wielu lat pracy. Od 1999 r. zawodowo pracowałem na deskach teatru; grając i studiując dziennikarstwo oraz polonistykę. Moim mistrzem jest prof. Bralczyk.
Jak – tak jak dziś – zaangażować
półtora tysiąca osób? Trzeba zrobić to tak, żeby zawsze przekazywać
wartość i włożyć w to serce. Jeżeli przekazujesz prawdę i wartość, to
będziesz mieć słuchaczy. Niezależnie czy będzie to 5, czy 5000 osób. Po
prostu dzielić się pasją i przekazywać wartość.
Teraz trochę o samych warsztatach, to one były pierwszą myślą, czy napisanie książki?
Najpierw przez półtora roku były same warsztaty. Jak powiedziałem powstały z ewolucji tych dla młodszych. ,,Chcę być kimś!’’ powstało na kanwie warsztatów które realizowałem do piątej klasy podstawówki, a były to warsztaty społeczno-savoir-vivre – ,,Jak nie nadepnąć światu na odcisk’’. Tam bawiłem się z mniejszymi grupami w tolerancję, szacunek i troskę. Pewnego razu na targach w Łodzi odbyło się spotkanie dla dzieci na które przyszli gimnazjaliści. Powstał tam konflikt, który wziąłem na klatę. Konflikt, po którym zostałem zapytany przez nauczyciela, czy dałoby radę powtórzyć to w szkole. Zgodziłem się.
Najpierw przez półtora roku były same warsztaty. Jak powiedziałem powstały z ewolucji tych dla młodszych. ,,Chcę być kimś!’’ powstało na kanwie warsztatów które realizowałem do piątej klasy podstawówki, a były to warsztaty społeczno-savoir-vivre – ,,Jak nie nadepnąć światu na odcisk’’. Tam bawiłem się z mniejszymi grupami w tolerancję, szacunek i troskę. Pewnego razu na targach w Łodzi odbyło się spotkanie dla dzieci na które przyszli gimnazjaliści. Powstał tam konflikt, który wziąłem na klatę. Konflikt, po którym zostałem zapytany przez nauczyciela, czy dałoby radę powtórzyć to w szkole. Zgodziłem się.
I tak się zaczęło?
Okazuje się, że były to pierwsze spotkania dla młodzieży. Prawie półtora roku zbierałem same materiały. Już wtedy wymyśliłem tytuł – jeszcze samego wtedy – warsztatu. Książka nosi ten sam. Przez te 18 miesięcy w wielu, wielu placówkach realizowałem warsztaty noszące właśnie ten tytuł. Później, zbierając materiały, podzieliliśmy problemy zaobserwowane po spotkaniach z młodzieżą. Wtedy też pojawiły się pierwsze listy. Wyodrębniłem 16 obszarów z którymi młodzież sobie nie radzi. Na nie zacząłem odpowiadać pierwszą publikacją pod koniec 2016 roku.
Okazuje się, że były to pierwsze spotkania dla młodzieży. Prawie półtora roku zbierałem same materiały. Już wtedy wymyśliłem tytuł – jeszcze samego wtedy – warsztatu. Książka nosi ten sam. Przez te 18 miesięcy w wielu, wielu placówkach realizowałem warsztaty noszące właśnie ten tytuł. Później, zbierając materiały, podzieliliśmy problemy zaobserwowane po spotkaniach z młodzieżą. Wtedy też pojawiły się pierwsze listy. Wyodrębniłem 16 obszarów z którymi młodzież sobie nie radzi. Na nie zacząłem odpowiadać pierwszą publikacją pod koniec 2016 roku.
Zdarza się, że 2-3
niezainteresowane osoby potrafią skutecznie utrudnić odbiór materiałów
innym, a nawet zniszczyć samo spotkanie. Przytrafiła się panu takowa
sytuacja?
Na ponad 900 spotkań tylko raz pękłem emocjonalnie i prawie się nie powstrzymałem od bardzo negatywnych rzeczy. Jest taka scena, gdzie zaczynam jeść banana źle traktując młodych i nie szanując ich swoim zachowaniem. Kiedy wyrzuciłem skórkę jeden z uczestników wstał, podniósł tę skórkę i rzucił mi w twarz. Jak normalny facet zareagowałem złością, i to bardzo dużą. Oczywiście udało się nam to opanować i wytłumaczyć. Mimo wszystko była to scena, która zepsuła najwięcej, która wywołała negatywne, a raczej trudne, emocje – bo emocji nie ma dobrych i złych - i którą pamiętam do dzisiaj. Oczywiście zdarzają się tacy, którzy mają w sobie taką złość, iż negują wszystko i starają się przerwać, ale mam już takie doświadczenie w pracy z młodzieżą, że chyba jeszcze nikt nigdy nie był w stanie spotkania zatrzymać. Zawsze prowokuję wtedy do rozmowy i poszukiwania powodu dlaczego tak się dzieje i za chwilę okazuje się, że ten, który atakował jest tym, który mi najbardziej pomagał.
Na ponad 900 spotkań tylko raz pękłem emocjonalnie i prawie się nie powstrzymałem od bardzo negatywnych rzeczy. Jest taka scena, gdzie zaczynam jeść banana źle traktując młodych i nie szanując ich swoim zachowaniem. Kiedy wyrzuciłem skórkę jeden z uczestników wstał, podniósł tę skórkę i rzucił mi w twarz. Jak normalny facet zareagowałem złością, i to bardzo dużą. Oczywiście udało się nam to opanować i wytłumaczyć. Mimo wszystko była to scena, która zepsuła najwięcej, która wywołała negatywne, a raczej trudne, emocje – bo emocji nie ma dobrych i złych - i którą pamiętam do dzisiaj. Oczywiście zdarzają się tacy, którzy mają w sobie taką złość, iż negują wszystko i starają się przerwać, ale mam już takie doświadczenie w pracy z młodzieżą, że chyba jeszcze nikt nigdy nie był w stanie spotkania zatrzymać. Zawsze prowokuję wtedy do rozmowy i poszukiwania powodu dlaczego tak się dzieje i za chwilę okazuje się, że ten, który atakował jest tym, który mi najbardziej pomagał.
Będąc w temacie – nazwijmy to -
problemów młodzieży, Jaka jest pana opinia w kwestii poruszania tematu
samobójstw w książkach takich jak ,,13 Powodów’’, czy serialu o tym
samym tytule?
Słyszałem o książce, jednak nie znam jej treści i trudno mi się odnieść do tego, czego nie znam. Jeśli chodzi ogólnie o pokazywanie tematu samobójstw, uważam to za niezwykle ważne. Polska jest w czołówce krajów, gdzie najszybciej rośnie ilość osób w wieku 10-20 lat popełniających samobójstwa w ciągu roku. To ok. 600-700 osób rocznie. Jest to przerażająco dużo, więc czasami pokazanie czegoś wprost działa jak najlepszy hamulec. Nie musi do być skierowane wyłącznie do młodzieży. Pokazując problem ludzi młodych poprzez pryzmat samobójstwa, bardzo często – i bardzo dobrze – zwracają na to uwagę ci, którzy powinni do nich nie dopuścić. Przeważnie kiedy coś jest tak dokładnie pokazane sprawia, że ci, którzy powinni się tym zająć bardziej zwrócą uwagę na młodych ludzi.
Słyszałem o książce, jednak nie znam jej treści i trudno mi się odnieść do tego, czego nie znam. Jeśli chodzi ogólnie o pokazywanie tematu samobójstw, uważam to za niezwykle ważne. Polska jest w czołówce krajów, gdzie najszybciej rośnie ilość osób w wieku 10-20 lat popełniających samobójstwa w ciągu roku. To ok. 600-700 osób rocznie. Jest to przerażająco dużo, więc czasami pokazanie czegoś wprost działa jak najlepszy hamulec. Nie musi do być skierowane wyłącznie do młodzieży. Pokazując problem ludzi młodych poprzez pryzmat samobójstwa, bardzo często – i bardzo dobrze – zwracają na to uwagę ci, którzy powinni do nich nie dopuścić. Przeważnie kiedy coś jest tak dokładnie pokazane sprawia, że ci, którzy powinni się tym zająć bardziej zwrócą uwagę na młodych ludzi.
Dlaczego młodzie ludzie decydują się na ten, ostatni, krok?
Samobójstwo nie jest problemem. Wiesz dlaczego tak mówię? Bo samobójstwo – kiedy do niego dochodzi – jest konsekwencją. Znaczy to, że coś zostało zawalone dużo wcześniej, przez co do tego doszło. Dlatego, jeżeli coś jest w ten sposób pokazywane, to może bardzo dobrze, bo ci, którzy powinni coś zrobić, zaczną. Oczywiście pomijam przypadki chorób umysłowych, bądź depresji, która często nierozpoznana, ale też przez wielu ludzi bagatelizowana będąc bardzo poważną chorobą.
Samobójstwo nie jest problemem. Wiesz dlaczego tak mówię? Bo samobójstwo – kiedy do niego dochodzi – jest konsekwencją. Znaczy to, że coś zostało zawalone dużo wcześniej, przez co do tego doszło. Dlatego, jeżeli coś jest w ten sposób pokazywane, to może bardzo dobrze, bo ci, którzy powinni coś zrobić, zaczną. Oczywiście pomijam przypadki chorób umysłowych, bądź depresji, która często nierozpoznana, ale też przez wielu ludzi bagatelizowana będąc bardzo poważną chorobą.
Niestety, po obejrzeniu serialu
zdarzyło się kilka prób samobójczych osób, które utożsamiły się z
bohaterką, i postanowiły odebrać sobie życie.
To częste utożsamienie się z bohaterem. Grałem kilkanaście lat w spektaklu ,,Metro’’. Wystawialiśmy go również w Rosji, i w noc kiedy główny bohater – w wersji rosyjskiej – popełnił samobójstwo, to utożsamienie było tak mocne w Rosji, że tamtej nocy kilkanaście, bądź kilkadziesiąt osób – nie pamiętam dokładnie – popełniły samobójstwo. Tak samo jak on wyskoczyły z okna.
To częste utożsamienie się z bohaterem. Grałem kilkanaście lat w spektaklu ,,Metro’’. Wystawialiśmy go również w Rosji, i w noc kiedy główny bohater – w wersji rosyjskiej – popełnił samobójstwo, to utożsamienie było tak mocne w Rosji, że tamtej nocy kilkanaście, bądź kilkadziesiąt osób – nie pamiętam dokładnie – popełniły samobójstwo. Tak samo jak on wyskoczyły z okna.
Nie ma tutaj powodu, by obarczać
autora za to, że ktoś popełnił samobójstwo. Na pewno jestem wręcz
obrzydliwie przeciwny grom, które kończą się koniecznością wykonywania
coraz gorszych - i głupszych – zadań polegających na okaleczaniu siebie,
gdzie ostatnim z nich jest samobójstwo. Jest to kryminał totalny.
Skąd bierze się samo to utożsamienie?
Wiem niestety, że ludzie często są tak bardzo zagubieni, iż budują sobie autorytety wśród sytuacji lub osób, które nie powinny być ich przewodnikiem. Niestety znowu jest to konsekwencja tego, że nie poznali oni swojej wartości, bądź ktoś w nich tej wartości nie zbudował, przez co nie nabyli odporności na takie sytuacje.
Wiem niestety, że ludzie często są tak bardzo zagubieni, iż budują sobie autorytety wśród sytuacji lub osób, które nie powinny być ich przewodnikiem. Niestety znowu jest to konsekwencja tego, że nie poznali oni swojej wartości, bądź ktoś w nich tej wartości nie zbudował, przez co nie nabyli odporności na takie sytuacje.
Nie każdy może uczestniczyć w
warsztatach, bądź przeczytać książkę, wobec tech chciałbym, aby
powiedział pan jak młodzież ma radzić sobie z niezwykle popularnym w
szkole hejtem.
Po pierwsze – co pięknie podsumowała to moja znajoma, Kamila Rowińska, również pisząca rewelacyjne książki o rozwoju, głównie dla kobiet – hejt dzisiaj jest podatkiem od sukcesu. To jest tak, że oso, którym się nie chce. Osoby, które są bardzo pretensjonalne i wymagają od życia tylko dlatego, bo im się chce, negują i wyśmiewają wszystkich, którzy coś robią. Między innymi dlatego byłem hejtowany za to, że piszę książki przez kogoś, kto tego nie robi, bo mu się nie chce.
Po pierwsze – co pięknie podsumowała to moja znajoma, Kamila Rowińska, również pisząca rewelacyjne książki o rozwoju, głównie dla kobiet – hejt dzisiaj jest podatkiem od sukcesu. To jest tak, że oso, którym się nie chce. Osoby, które są bardzo pretensjonalne i wymagają od życia tylko dlatego, bo im się chce, negują i wyśmiewają wszystkich, którzy coś robią. Między innymi dlatego byłem hejtowany za to, że piszę książki przez kogoś, kto tego nie robi, bo mu się nie chce.
Jak na to reagować? Najlepiej nie
reagować. Bo jest tak, że kiedy ktoś kogoś hejtuje, to różnica jest
taka, że TY tworzysz swoją rzeczywistość, a ON komentuje tylko TWOJĄ
przeszłość. Znaczy to, że odnosi się on do czegoś co było, a to co było
nie powinno wpływać na to, co będzie w twoim życiu. Są piękne słowa
brata głównej bohaterki filmu ,,Moje Wielkie Greckie Wesele’’, kiedy ona
chce zrezygnować z największej miłości, bo zniszczy ona rodzinną
tradycję. Brat mówi jej wtedy: ,,Twoja przeszłość nie ma prawa zniszczyć
twojej przyszłości’’. I właśnie to odnosi się do hejtu, odnoszącego się
tak naprawdę do twojej przeszłości.
Jednak każdy chociaż raz w ten hejt uwierzył.
Piszę o tym w drugiej części książki, a związane jet to z inteligencją emocjonalną – Słowa drugiej osoby mogą nas zniszczyć tylko na tyle, na ile pozwolimy im nas zniszczyć. Jeżeli zaczniesz wierzyć w hejt, wtedy on będzie cię niszczył. Jeżeli będziesz znał swoją wartość – to, że pracujesz i robisz dobre rzeczy – to to, co ktoś powie na ten temat coś dobrego czy złego nie będzie miało na ciebie wpływu. Ważne żebyśmy znali swoją wartość i ją budowali. Oczywiście wiem, iż bardzo ważna jest opinia innych - w grupie młodych ludzi - na twój temat, ale jeżeli ktoś cię niszczy i hejtuje za to, co robisz, to szukaj tych osób, które będą widziały w tym wartość. I na tym opieraj swoje działania.
Piszę o tym w drugiej części książki, a związane jet to z inteligencją emocjonalną – Słowa drugiej osoby mogą nas zniszczyć tylko na tyle, na ile pozwolimy im nas zniszczyć. Jeżeli zaczniesz wierzyć w hejt, wtedy on będzie cię niszczył. Jeżeli będziesz znał swoją wartość – to, że pracujesz i robisz dobre rzeczy – to to, co ktoś powie na ten temat coś dobrego czy złego nie będzie miało na ciebie wpływu. Ważne żebyśmy znali swoją wartość i ją budowali. Oczywiście wiem, iż bardzo ważna jest opinia innych - w grupie młodych ludzi - na twój temat, ale jeżeli ktoś cię niszczy i hejtuje za to, co robisz, to szukaj tych osób, które będą widziały w tym wartość. I na tym opieraj swoje działania.
Tym pozytywnym akcentem możemy zakończyć naszą rozmowę. Dziękuję serdecznie.
Bardzo wartościowy wywiad. 😊
OdpowiedzUsuń