Przejdź do głównej zawartości

Powitajcie królową świata - ,,Jej Wysokość P.''

Książkę ,,Jej Wysokość P.'' recenzuję we współpracy z wydawnictwem Kobiecym Young.


Od czasu ,,Spektrum: Leonidy'' nie spotkałem się z książką, która byłaby równie oryginalna. Co takiego miała w sobie ,,Jej Wysokość P.'', że - mimo, iż jest młodzieżówką - zasługuje na szczególne uznanie?

Jak się nie wyróżniać, kiedy przewyższasz wszystkich o głowę?
,,Jej Wysokość P.'' to historia Peyton - najwyższej dziewczyny w szkole i  jej problemach sercowych. Nazywana Wielką P. przyjmuje zakład, że zaliczy trzy randki i bal maturalny z chłopakiem mającym min. 192 cm wzrostu. Nagle na jej drodze pojawia się Jay oraz przestępczyni, która bezczelnie łamie Prawo Wysokich Osób. 

brak sztampy & oryginalność
Ta książka jest świetnym przykładem tego, co powinno być w młodzieżówkach: humor, autentyczność, ukazanie problemów w interesujący sposób, mądry chłopak, itd. Niemniej jednak historia tu opowiedziana jest bardzo oryginalna. Nie spotkałem się jeszcze z tego typu historią. ,,Jej Wysokość P.'' jest najlepszym dowodem na to, że można wymyślić coś nowego, nawet w książkach dla młodzieży.

Fabuła jest bardzo interesująca. Niby mamy tu chłopaka, która pojawia się przypadkiem, jednak nie jest to kolejny cukierkowy romans. Bardzo spodobała mi się jedna ze scen, bardzo krótka, ale pamiętliwa, w której podczas przydzielania par do zadania Peyton mówi, że gdyby był to romans, to zostałaby przydzielona do Jay'a, ale to nie romans, a życie. Niby była to raptem jednostronicowa scena, ale właśnie takich smaczków jest w tej książce całkiem sporo, za co dziękuję autorce.

Doceniam też ukazanie problemów młodzieży takich jak trudność przy wyborze kreacji, czy znalezienie chłopaka pod pretekstem wzrostu. 

bohaterka
Jeszcze się z taką nie spotkałem. Nasza tytułowa bohaterka to dziewczyna z klasy maturalnej, która - jak nie trudno się domyślić - jest wyższa od większości rówieśniczek oraz chłopaków. Nie trudno domyślić się, że nie ma z tym lekko, chyba, że usłyszenie ,,Aleś ty wysoka'' kupując bilet to dla was komplement. Peyton nie akceptuje swojego wzrostu, a nawet 'walczy' z nim, np. nieustannie się garbiąc. Dodatkowo sytuacja rodzinna, i zniszczona relacja z matką nie pomagają jej w przygotowywaniu się do stworzenia 'czegoś', co pozwoli jej się dostać do wymarzonej szkoły wyższej. Najważniejsze jest też ukazanie bohaterki, która się nie poddaje. Mimo skandalu związanego ze sztuką, czy rodzinnymi kłopotami.

Sama historia, jak i bohaterka są wielowymiarowe. Z początku czytelnik zastanawia się, dlaczego bohaterka odnosi się do matki tak, jak się odnosi. Musiałem o tym wspomnieć, bo właśnie tak powinno się opowiadać o schorzeniach, na które cierpią nie tylko nastolatkowie. Tak, mam tu na myśli ,,Ktoś mnie obserwuje'', gdzie zajmująca centralne miejsce w fabule agorafobia ukazana jest w zasadzie, jako szkopuł. ,,Jej Wysokość P.'' pokazuje, jak powinna być opisana choroba, nie tylko ta tutaj. Nie mamy tu zbawiennego wręcz wpływu mediów społecznościowych, a logiczne poszukiwanie rozwiązania z trudnej sytuacji. Wyjątkowo boleśnie ukazano to, z czym musi borykać się osoba zarówno w szkole, jak i w domu. Brak gotówki, choroba matki, wyróżnianie się z tłumu - ta książka traktuje o tym wszystkim i naprawdę naświetla młodzieńcze problemy.

reszta obsady
Ta historia zalicza się do tych, gdzie bohaterowie drugoplanowi nie są tylko wypełnieniem tła, ale rzeczywiście uczestniczą w akcji. Mamy tu - co prawda porównywanego do anioła - Jaya, jednak nie jest on jakimś tam sztampowym bad boy'em, do którego wzdycha cała żeńska społeczność szkolna. Mamy też zboczucha Zacka, który skrywa pewien sekret, jak i Douga, dla którego teatr jest wszystkim, i który ucieknie się do wielu nieczystych zagrań, byleby tylko sztuka wypadła jak najlepiej.

wplecenie filmów i piosenkarek
W książce bardzo podobało mi się umieszczenie współczesnych filmów, muzyków, jak i piosenek, które nie są obce młodzieży. Mamy tu np. nastolatka fascynującego się ,,Szybkimi i Wściekłymi'' oraz Chloe, która zgadza się z piosenkami Taylor Swift. Niby są to tylko kilkudaniowe fragmenciki, ale wplecione w odpowiednich momentach dodają książce tego, czego brakuje wielu młodzieżówkom.

Bardzo podobał mi się wspomniany już brak wielkiego wpływu mediów społecznościowych na fabułę. Peyton nie ma szpanerskiego smartphone'a, ani nie robi co chwilę selfie. Pracuje za to w barze, w cele podreperowania budżetu na studia. 

inny, to znaczy lepszy
W dzisiejszych czasach ktoś, kto wyróżnia się z tłumu traktowany jest jakby był dziwakiem. Recenzowana przeze mnie książka udowadnia jednak, że to odmieńcy są lepsi, a ci, którzy nie wyróżniają się z tłumu zwyczajnie im zazdroszczą. Zaskakująco dobrze pokazano to na przykładzie innym, niż wątek LGBT+, tak więc - mimo stereotypów - książka ta ma szansę przyciągnąć większe grono odbiorców.

ogólnie
Żałuję jednego - tego, że nie udało mi się tej książki przeczytać przed premierą. Jest to pierwsza młodzieżówka od Kobiecego, i jest to jak najbardziej debiut udany. Liczę jednak na kolejne książki tej autorki w Polsce, bo Joanne Macgregor wydała ich jeszcze kilka. Warto też wspomnieć, że okładka polska nie odstępuje tej głównej angielskiej. W ogóle jest chyba jedną z najładniejszych, a nasza deskorolka z pewnością wygrywa z różowymi sneakresami. 


Komentarze

  1. Jestem bardzo ciekawa problemu akceptacji samego siebie poruszanego w tej książce. Doskonale wiem, że bycie "innym", nie jest łatwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie piszesz o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa recenzja. Nie czytałam wcześniej tej książki ale kusisz więc chętnie po nią sięgnę :) Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana ksi...

Gra o Tron. Edycja Ilustrowana

Dziś pokażę wam kupioną w salonie BookBook'a Ilustrowaną Edycję '' Gry o Tron''  George'a R. R. Martina Książka: 1000 str., okładka twarda, szyty grzbiet ******************************************************** Gra o Tron  – kto jej nie zna? Odpowiedź jeszcze 3 tygodnie temu byłaby prosta – ja, ale już nie jest. Tom inaugurujący sagę ,,Pieśń Lodu i Ognia'' w Edycji Ilustrowanej przeczytałem w około 18 dni (nie pamiętam dokładnie). Cóż mogę rzecz o czymś, co zna już (chyba) każdy na świecie? Bomba. Po prostu Bomba przez duże ,,B''. Zanim bardziej szczegółowa recenzja, to najpierw krótki opis fabuły. Siedem królestw ma swoich Lordów. Pieczę nad nimi sprawuje Król Siedmiu Królestw – Robert. Na północy spokojny żywot wiedzie ród Starków. Na ich terenie znajduje się też Mur – jedyna bariera przed Innymi z północy.  Południem zaś rządzi ród Baratheonów... ale tylko z pozoru. Tak naprawdę władzę sprawuje żona króla – Cersei z rodu Lannist...

Fistaszki Zebrane 1977-1978

Od razu zaznaczam, iż nie planuję recenzować każdego przeczytanego tomu ,,Fistaszków Zebranych'', gdyż prócz niewielkiej - jeśli patrzymy tom po tomie - ewolucji kreski, książki nie różnią się od siebie aż tak bardzo. Wspomnę też, że jeżeli szukacie recenzowanego przeze mnie tomu, to spokojnie dostaniecie go w księgarni Gandalf, skąd sam zakupiłem swój egzemplarz. Przejdźmy jednak do samej recenzji. Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Fistaszków , a tym, którym akurat ta nazwa jest obca, na pewno obiło się o uszy imię psa Snoopy'ego (tak, to ten biały z czarnymi uszami). W ogóle nie wiedziałem nawet, że jest on beagle'em, a to spryciarz. Nie ma co twierdzić inaczej, Fistaszki to ładny kawałek historii. Polskie wydawnictwa wahały się rozpocząć tak długi, i rozłożony w latach projekt, jakim jest przygotowanie polskiego wydania ,,Fistaszków Zebranych''. Na szczęście Nasz Księgarnia podniosła rękawice, i tak oto mamy możliwość przeczytać Fistaszki w nas...