Książkę ,,Korespondencja'' recenzuję we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.
Książka jest przekształceniem scenariusz do filmu ,,La Corrispondenza'', o przekształcenie którego poproszono samego reżysera tegoż filmu. Niestety, film nie doczekał się polskiej dystrybucji, więc nie mogłem zrobić pełnego porównania, i przygotowałem standardową recenzję.
,,Korespondencja'' to historia dwójki zakochanych - profesora i uczennicy. Przelotny romans kończy się, kiedy Ed przegrywa walkę z chorobą. Pozostaje jednak wciąż obecny w życiu Amy za sprawą internetu i misternie utkanej sieci niespodzianek. Książka stara się odpowiedzieć na pytanie, czy dzięki internetowi możemy wciąż kochać?
Ta raptem stupięćdziesięciostronnicowa książka wywarła na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim jej autorem jest znany włoski reżyser Giuseppe Tornatore. Jak to wygląda, kiedy reżyser przerabia scenariusz na prawdziwą powieść? Po części przekonać się o tym można było czytając np. chyba najbardziej znaną książkę N.H. Kleinbaum, czyli ,,Stowarzyszenie Umarłych Poetów''. W granicach tego tematu oscylują również wydawane w Polsce retelingi Szekspir, np. ,,Otello. Ten nowy'', jednak jest to sporo różniący się przykład, aczkolwiek zamysł podobny. W przypadku ,,Korespondencji'' jest to jednak jednocześnie najdokładniej oddany, bo przez samego twórcę obraz, jak i powieść, która nie uniknęła skaz powodowanych powiedzmy to 'amatorskim' pisarstwem.
On, Ed Phoerun - szanowany w naukowym półświatku profesor fizyki z czystą kartą. W domu nieobecny duchem. Zakochany w młodej studentce z którą obcuje głównie w internecie i podczas sporadycznych spotkań w hotelowym pokoju.
Ona, Amy - dorabia jako dublerka w scenach kaskaderskich na planach filmowych. Zamiast uczyć się do egzaminów końcowych chce rozwikłać zagadkę śmierci Eda.
De facto mamy tu dwie postacie, a pozostałe osoby stanowią jednowymiarowe tło. Najbardziej rozbudowana została postać właśnie Amy, która przeżywa to kryzys, to znowu postanawia zacząć od nowa, jednak później tę decyzję zmienia. Przez pewien czas miałem w głowie myśl, że może najwyższa pora, aby zaakceptowała to, że Ed ma własną rodzinę, a nie ciągle starała się skupić na niej całą jego uwagę. Potem zrozumiałem, dlaczego...
Tę historię można w zasadzie traktować jako opowiadanie. Jest krótka, z dużą czcionką i szybko się ją czyta. Główna bohaterka ma dwie twarze; w zasadzie to nawet trzy, jeśli rozdzielimy życie studentki od życia kaskaderki filmowej.
Książkę czyta się zaskakująco szybko i dobrze, mimo, że nie napisał jej zawodowy pisarz, a reżyser. Fabuła nie jest może jakoś specjalnie wymyślna i intrygująca, ale myślę, że niektórzy pisarze romansów od Giuseppe mogliby się sporo nauczyć o ty, jak pisać dobry romans. Nawet pan Sparks. Nie jest to do końca historia ślepo zapatrzonej w dojrzałym mężczyźnie nastolatki, ale naprawdę ujmująca historia o miłości, chorobie, i próbie pozostawienia po sobie jakiegoś dziedzictwa. Choćby w postaci kilku filmików i paru paczek. Zaskakujące są też momenty radzenia sobie z natłokiem zdarzeń po otrzymaniu najgorszej z wiadomości. Oczywiście miejscami książka wydaje się nierealna, gdyż nikt nie mógł aż tak przewidzieć jak potoczy się czyjeś życie. A może?
Podsumowując, Giuseppe Tornatore w bardzo przyjemny sposób przekuł scenariusz w skłaniającą do myślenia powieść, która mimo małej liczby stron warta jest swojej uwagi i poświęcenia na jej przeczytanie tych 2-3 godzin. Liczę na kolejne książki tego autora w Polsce.
Książka jest przekształceniem scenariusz do filmu ,,La Corrispondenza'', o przekształcenie którego poproszono samego reżysera tegoż filmu. Niestety, film nie doczekał się polskiej dystrybucji, więc nie mogłem zrobić pełnego porównania, i przygotowałem standardową recenzję.
,,Korespondencja'' to historia dwójki zakochanych - profesora i uczennicy. Przelotny romans kończy się, kiedy Ed przegrywa walkę z chorobą. Pozostaje jednak wciąż obecny w życiu Amy za sprawą internetu i misternie utkanej sieci niespodzianek. Książka stara się odpowiedzieć na pytanie, czy dzięki internetowi możemy wciąż kochać?
Ta raptem stupięćdziesięciostronnicowa książka wywarła na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim jej autorem jest znany włoski reżyser Giuseppe Tornatore. Jak to wygląda, kiedy reżyser przerabia scenariusz na prawdziwą powieść? Po części przekonać się o tym można było czytając np. chyba najbardziej znaną książkę N.H. Kleinbaum, czyli ,,Stowarzyszenie Umarłych Poetów''. W granicach tego tematu oscylują również wydawane w Polsce retelingi Szekspir, np. ,,Otello. Ten nowy'', jednak jest to sporo różniący się przykład, aczkolwiek zamysł podobny. W przypadku ,,Korespondencji'' jest to jednak jednocześnie najdokładniej oddany, bo przez samego twórcę obraz, jak i powieść, która nie uniknęła skaz powodowanych powiedzmy to 'amatorskim' pisarstwem.
On, Ed Phoerun - szanowany w naukowym półświatku profesor fizyki z czystą kartą. W domu nieobecny duchem. Zakochany w młodej studentce z którą obcuje głównie w internecie i podczas sporadycznych spotkań w hotelowym pokoju.
Ona, Amy - dorabia jako dublerka w scenach kaskaderskich na planach filmowych. Zamiast uczyć się do egzaminów końcowych chce rozwikłać zagadkę śmierci Eda.
De facto mamy tu dwie postacie, a pozostałe osoby stanowią jednowymiarowe tło. Najbardziej rozbudowana została postać właśnie Amy, która przeżywa to kryzys, to znowu postanawia zacząć od nowa, jednak później tę decyzję zmienia. Przez pewien czas miałem w głowie myśl, że może najwyższa pora, aby zaakceptowała to, że Ed ma własną rodzinę, a nie ciągle starała się skupić na niej całą jego uwagę. Potem zrozumiałem, dlaczego...
Tę historię można w zasadzie traktować jako opowiadanie. Jest krótka, z dużą czcionką i szybko się ją czyta. Główna bohaterka ma dwie twarze; w zasadzie to nawet trzy, jeśli rozdzielimy życie studentki od życia kaskaderki filmowej.
Książkę czyta się zaskakująco szybko i dobrze, mimo, że nie napisał jej zawodowy pisarz, a reżyser. Fabuła nie jest może jakoś specjalnie wymyślna i intrygująca, ale myślę, że niektórzy pisarze romansów od Giuseppe mogliby się sporo nauczyć o ty, jak pisać dobry romans. Nawet pan Sparks. Nie jest to do końca historia ślepo zapatrzonej w dojrzałym mężczyźnie nastolatki, ale naprawdę ujmująca historia o miłości, chorobie, i próbie pozostawienia po sobie jakiegoś dziedzictwa. Choćby w postaci kilku filmików i paru paczek. Zaskakujące są też momenty radzenia sobie z natłokiem zdarzeń po otrzymaniu najgorszej z wiadomości. Oczywiście miejscami książka wydaje się nierealna, gdyż nikt nie mógł aż tak przewidzieć jak potoczy się czyjeś życie. A może?
Podsumowując, Giuseppe Tornatore w bardzo przyjemny sposób przekuł scenariusz w skłaniającą do myślenia powieść, która mimo małej liczby stron warta jest swojej uwagi i poświęcenia na jej przeczytanie tych 2-3 godzin. Liczę na kolejne książki tego autora w Polsce.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce ale brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuń