Przejdź do głównej zawartości

WTK 2018 - Co kupiłem? Kogo odwiedziłem?

Nadszedł moment, kiedy wreszcie postanowiłem zrobić podsumowanie Warszawskich Targów Książki 2018. Spóźnione o… raptem miesiąc :)

CZWARTEK
Bylem na całych targach, już od czwartku, aczkolwiek dzień pierwszy nie był interesujący pod względem autorów. Wyjątkiem było spotkanie z Witoldem Vargasem, który – jak powiedziała pani sprzedawczyni na stosiku – pędził tak, że aż go policja zatrzymała, i się spóźnił.



Na stoisku Bosza zakupiłem wtedy ,,Duchy Polskich Miast i Zamków’’, gdyż akurat tej książki z Legendarza jeszcze nie posiadałem, a że na targi miałem przyjechać dopiero w sobotę, a wyszło inaczej (z czego się bardzo cieszę), to pozostałem książki zostały w domu, gdyż autor ten miał odwiedzić okoliczne miasteczko. I zrobił to w zeszłą sobotę oraz niedzielę, z czego się bardzo cieszę.


Mimo, iż było to jedyne spotkanie na którym byłem, to na stadionie spędziłem cały dzień. Do tych, którzy jeszcze na targach nie byli, uwierzcie, obejść wszystkie stoiska, nawet bez kolejek do pisarzy, nie da się w 2-3 godziny. Mi zajęło około 5-6.

Przypadkowo trafiłem też na spotkanie z tłumaczką ,,Mikołajka’’ - panią Barbarą Grzegorzewską.



PIĄTEK

Na Stadionie Narodowym zameldowałem się już o 9:50, aczkolwiek wszedłem do środka dopiero o 11:10, a to za sprawą kolejek, które ustawiły się przed wejściem na odbywające się o 10:30 warsztaty Marcina Zawadki. Miałem przyjemność z nim porozmawiać, więc wkrótce zobaczycie efekt tejże rozmowy. Cieszy mnie również fakt, iż nie musiałem stać w jednej z grup klasowych, bo inaczej nie zająłbym tak szybko tak dobrego miejsca, o które potem było trudno, gdyż na jego warsztaty przybyło 1500 osób. Jeżeli nazwisko Michał Zawadka nic wam nie mówi, to KONIECZNIE wejdźcie na jego YouTube’owy kanał Chcę Być Kimś!


Czekając aż kolejka do pana Michała się skończy omal nie przeszłą mi koło nosa okazja na zrobienie sobie zdjęcia z Arturem Barcisiem. Miałem też w planach zdjęcie z panią grającą w ,,Daleko od noszy'', aczkolwiek uniemożliwili to dziennikarze z bodajże TVP 2, którzy nic sobie z kolejki nie robili.


Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż dzięki temu udało mi się zamienić parę słów z Jerzym prowadzącym kanał Kto Czyta, Żyje Podwójnie.


Wstąpiłem też na chwilę do Jaguaru, gdzie pani Milena Wójtowicz podpisywała swoje ,,Post Scriptum’’.

SOBOTA

Sobota to taki dzień, gdzie wszyscy stoją w kolejkach. Czasem tak długich jak do Ohrama Pamuka, albo prof. Zimbardo. Ja natomiast dzień rozpocząłem od spotkania z Anną Brzezińską, autorką ,,Córek Wawelu’’, które miał miejsce na tzw. Kanapie Literackiej.


Później zaczęło się bieganie po podpisy. Bieganie, które skutecznie uniemożliwiał korowód wokół pana premiera blokujący przejście…

Zacząłem od zrobienia sobie zdjęcia z Wojciechem Cejrowskim – postacią kontrowersyjną, której poglądy dzielą ludzi, jednak ja chciałem to zdjęcie tylko z uwagi na jego ciekawe programy ,,Boso przez świat’’. Spotkała mnie – i kilka innych osób – nie miała sytuacja, gdyż pan Wojciech odmawiał podpisania książkowej biografii twierdząc, iż napisano ją bez jego zgody… Na szczęście miły pan na stoisku z książkami używanymi zaproponował mi wymianę, bądź zwrot gotówki za tę książkę.


Drugim stoiskiem w kolejności było stoisku Jaguara, gdzie przeprowadziłem krótką rozmowę z Justyną Drzewicką, która została już wstawiona na bloga.




Zrobiłem nawrót, i ustawiłem się w kolejce do Augusty Docher, która okazała zaskoczenie tym, że po podpis przyszedł chłopak. Niemniej była osobą bardzo pozytywną i każdemu dawała w prezencie metalowe zakładki.



Czwarta Strona trochę nie przemyślała tego, iż mimo że każda z dwójki autorów - którzy aktualnie byli na stoisku - miała oddzielne stoliki, czytelnicy i tak zrobią jedną kolejkę. Jeszcze większe zamieszanie wynikło, kiedy Alwyn Hamilton i Pedar Ó Guilin opuścili swoje stanowiska, pozostawiając część kolejki wśród której byli też ci z książkami do Pauliny Hendel i Adama Fabera. Nie ustawili się oni grzecznie na końcu nowej kolejki, w efekcie czego wszyscy stali w dziwnym półokręgu, a nikt nie wiedział czyja jest teraz kolej…


Opuściwszy stanowisko Czwartej Strony, udałem się po autograf Rafała Kosika, do którego na szczęście kolejka nie była długa. Sam autor - bardzo zabawny i miły – spytał, czy zdjęcie z nim ma zawierać product placement, czy też nie :)



Zrobiło mi się smutno, gdyż byłem drugi, i przechodząc ponownie kilka minut później, ostatni w ,,kolejce’’ do Davida Ugnera, którego recenzję świetnego ,,Pana Własnego Losu’’ możecie już przeczytać na blogu.



W międzyczasie zdobyłem też mojej mamie autograf Zygmunta Miłoszewskiego. Niestety, Andrzeja Mleczko nie było, gdyż w ostatniej chwili spotkanie odwołał, więc zdecydowałem się pójść do Mroza… Nie była to dobra decyzja, gdyż kolejka zaczęła formować się już godzinę przed, kiedy to miałem pójść na stoisku National Geographic, na którym Martyny Wojciechowskiej nie było :(
Zrezygnowany wróciłem do Mroza, ale, widząc ile osób stało w kolejce, stanąłem w ,,konkurencyjnej’’ obok, do Katarzyny Bondy. Tutaj czekałem TYLKO 40 minut, niemniej autograf otrzymałem.



Z powodu ograniczonego czasu, kolejka do Katarzyny Bereniki-Miszczuk mnie przerosła, więc od razu poszedłem do stoiska, gdzie swoje książki podpisywała Joanna Jax.



I tym podpisem zakończyłem przedostatni dzień targów.

NIEDZIELA

Ostatniego dnia byłem na tylko jednym stoisku, gdyż zobligowałem się wziąć mamie autograf Andrzeja Pilipiuka. Zaczął podpisywać książki o 10:00, więc już o 10:20 byłem wolny.

***

I tak zakończyła się moje przygoda na WTK 2018.Jestem zadowolony, że kupiłem tylko kilka książek. Prócz wspomnianych już ,,Duchów Polskich Miast i Zamków’’ oraz mającego premierę ,,Pana Własnego Losu’’ - płacąc za każdą 10 zł - nabyłem ,,Córkę Rzeźbiarza’’ Tove Jansson oraz ,,Pochłaniacza’’ Bondy. Za troszkę więcej, bo 25 zł ,,The Call. Wezwanie’’ oraz najdroższy poczyniony przez mnie zakup, czyli ,,Świat Lodu i Ognia’’, który kosztował mnie 40 zł (tak tak, miły pan spuścił piątaka :D).


Data targów w 2019 została już ogłoszona - 23-26 maja 2019

Komentarze

Prześlij komentarz

Inne ciekawe artykuły

100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK (EDYCJA 2017)!

Mamy Nowy Rok, a jak wiadomo, jaki nowy rok, taki cały rok. Czy książkoholik może zacząć go lepiej, niż od przepięknych okładek? W każdym razie ja nie, dlatego przygotowałem listę 100 NAJŁADNIEJSZYCH OKŁADEK z (nie tylko) 2017 . Nie tylko, bo chyba 9 tytułów pochodzi z poprzednich dwóch lat, ale są tak piękne, że nie mogło ich tu zabraknąć :-) Nie miałem pomysłu na żaden sensowny podział, bo każda z tych okładek podoba mi się tak, że musiałbym robić często ex aequo, więc wyszłoby albo mniej, albo więcej niż 100 pozycji. Dlatego jedyny podział to: okładka miękka; okładka twarda + zintegrowana oraz kilka pozycji po angielsku. (jeśli książkę wydano i w miękkiej, i w twardej okładce, to pokazana zostaje w twardych; wiadomo, #teamtwardaokladka zobowiązuje) Występuje tu kilka serii, gdzie np. jeden tom wydano w 2016, a drugi w 2017 oraz gdzie kilka niezwiązanych ze sobą książek wydano w jednakowej szacie graficznej (np. Gaiman od Maga). Nie sugerowałem się też tym, czy dana książka

Koszmarny Karolek. 5 książek - 11 części

Ostatnio bezcelowo przechadzałem się po mieście i postanowiłem wstąpić do okolicznego "Book Book'a". Jak prawdziwy książkocholik wyszedłem nie z jedną czy dwoma, ale pięcioma książkami Francesci Simon z serii "Koszmarny Karolek". Koszmarny Karolek i kino grozy   Tym razem Karolek postanawia nakręcić własny film grozy! Niestety na identyczny pomysł wpada Wredna Wandzia, więc  prawdziwy horror przeplatany gagami toczy się  w rzeczywistości w domu Karolka. Francesca  Simon w błyskotliwy sposób opisuje historie z  życia Karolka, bawiąc i rozśmieszając zarówno  dzieci jak i ich rodziców. Książka - 104 str. okładka miękka, klejony grzbiet. Opis z okładki Cena 17.90  ----------------- Krótka recenzja:     Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać Koszmarnego Karolka, ani Doskonałego Damianka.     Najnowsza część mogłaby być tylko grubsza. Jedynie 5 historyjek to moim zdaniem stanowczo za mało. Tym ra

Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji - ,,Katedra w Barcelonie'' - recenzja

Dzisiaj recenzja troszkę starszego tytułu i wyjątkowo nie współpracy. Tak dobra jak ,,Filary Ziemi''? Po ,,Katedrę w Barcelonie'' chciałem sięgnąć od kiedy zobaczyłem to piękne wydanie w twardej okładce, które wyszło przy premierze kontynuacji tej monumentalnej powieści. Nowe wydanie jest jednak nie tylko piękne, ale również dość drogie, przez co odwlekałem w czasie jego zakup. Jak wiecie, jestem też wielkim fanem ,,Filarów Ziemi'' Kena Folletta. I właśnie tak doszło do tego, że pożyczyłem ,,Filary...'' za ,,Katedrę...'' Czy było warto? I ile katedry było w samej ,,Katedrze...''? ,,Katedra w Barcelonie'' to - licząca 700 stron - powieść opowiadająca historię dwóch pokoleń rodziny Estanyol: ojca i syna. Prócz bardzo bolesnego okresu dorastania młodego Arnau, mamy tu również kilkanaście wątków pobocznych jak np. historia jego dawnej miłości, adoptowanego brata, czy matki. Wszystko to przewija się w scenerii przepięknej Ba