Przejdź do głównej zawartości

Posty

Co się stało? - OSTATNIE DZIECIAKI NA ZIEMI

Dziś przygotowałem recenzję książek dla zdecydowanie młodszych czytelników. Jednak czy ,,Ostatnie dzieciaki na Ziemi’’ rzeczywiście zasłużyły na polecajkę od Jeffa Kinneya? I dlaczego nie znalazła się ona na drugim tomie? Ale po kolei. ,,Ostatnie dzieciaki na Ziemi’’ to seria bogato ilustrowanych książek dla dzieci. Obecnie ukazało się bądź niedługo będą aż 4 tomy. Ja tymczasem zapoznałem się z dwoma pierwszymi, które otrzymałem do recenzji od wydawnictwa Jaguar. Historia zaczyna się od głównego bohatera, którzy zaraz ma zostać pożarty przez bliżej niezidentyfikowanego potwora, i zaczyna nas zaznajamiać z tym, jak do tego doszło. Opowiada nam też o tym, że w zasadzie nie wiadomo, dlaczego został sam, ale jakoś sobie z tym radzi. Np. wymyśla sprawności związane m.in. z potworami i sam je sobie przyznaje. Fabuła nie jest zbytnio rozbudowana. Wątpię, że dałoby się w niej zagubić, niemniej początkowo rzeczywiście jest chaotycznie. Mamy teoretycznie nie
Najnowsze posty

Czy FALE dorównują Scottowi McLoudowi?

Dziś przychodzę z recenzją czegoś, o czym mam wrażenie, że zapomniałem na blogu. Mianowicie chodzi o komiks. I to nie byle jaki, bo wydany przez (nie)nowe wydawnictwo komiksowe – Marginesy. Nie jest to z pewnością ich pierwszy komiks, w który się zaopatrzyłem, bo zaskoczyli mnie z dwóch powodów. Po pierwsze jest to złamanie dominacji Egmontu na rynku komiksowym i to nie byle jakie, bo Marginesy weszły z komiksami wyselekcjonowanymi i głębszymi niż historie o superbohaterach (które, nie ukrywajmy, czyta się dla rozrywki), tym samym otwierając się na czytelnika takiego jak ja – czyli nielubiącego komiksów o superbohaterach. Po drugie cena – nie znalazłem na regale w Empiku komiksu, który kosztowałby więcej niż 60 zł, co stanowi prawie połowę typowej ceny komiksu od Egmontu, które kosztują najczęściej 100 zł, a w katalogu jest też coraz więcej tych po 150 zł, co dla mnie jest zdecydowanie ceną zbyt wygórowaną, niezależnie od wydania. No ale co takiego mają w sobie ,,F

Mamo, mam już 35 lat! - OTHERHOOD. MAMUSIE BEZ SYNUSIÓW

Coraz częściej mówi się o tym, że na Netflixie mamy tyle produkcji, iż nie zwracamy uwagi na te złe. Za dużą częścią tych produkcji stoją natomiast literackie pierwowzory. Ostatnio recenzowałem ,,Trinkets’’, które był jedną z najlepszych książek 2019, jak dotąd. Dziś zaś zapraszam na recenzję ,,Otherhood. Mamusie bez synusiów’’. Czy tutaj Netflix wybrał dobrą książkę, by przygotować ekranizację? ,,Mamusie bez synusiów’’ to książka, którą chciałem przeczytać, odkąd zapoznałem się z jej opisem. Opowiada ona o 3 matkach i 3 synach. Trzech ponadtrzydziestoparoletnich synów, którzy stracili kontakty ze swoimi matkami. Te natomiast – przynajmniej ja tak to odebrałem – przypominają sobie nagle, że mają synów i postanawiają odbudować zerwane relacje. Wynika z tego niezwykle komiczna historia. Książkę napisano przyjemnym i zabawnym językiem. Pełna jest licznych zabawnych momentów i czytanie jej jest genialną alternatywą dla fantastyki czy innych bardziej wymagając

TWÓJ (niezbyt dobry) SIMON

Miałem zamiar przeczytać tę książkę w starej okładce, tej niefilmowej, ale pomyślałem, że przecież słyszałem, iż pierwsze wydanie miało troszkę literówek czy innych drobnych błędów, których mogłem uniknąć kupując wydanie filmowe. Co prawda okładka brzydsza, ale treść lepsza – dlatego też postanowiłem kupić właśnie tę. Samą historię Simona Spiera zapewne zna spore grono, bo o książce było głośno, ale mam wrażenie, że film przeszedł lekko bokiem. Czyżby był aż tak kontrowersyjny? W żadnym razie. Mimo wszystko chcąc obejrzeć go w kinie musiałem jechać prawie 100 km, bo tyle dzieliło mnie od najbliższego kina, w którym ten film postanowiono zagrać. W żadnym innym pobliskim kinie go nie emitowano. Historia wykreowana przez Becky Albertalli to opowieść o tytułowym Simonie, który ukrywa swoją orientację, bo obawia się reakcji rówieśników. Przytrafia mu się jednak incydent, przez który całą szkoła dowiaduje się o tym z innego źródła, niżby sobie tego życzył. I w sumie tyle. Ni

Powrót do Westeros - UCZTA DLA WRON CIENIE ŚMIERCI & SIEĆ SPISKÓW

Dziś powracamy do Siedmiu Królestw Westeros, ponieważ po kilku miesiącach sięgnąłem po kolejną część Pieśni Lodu i Ognia. Od razu zaznaczam, że nie znajdziecie tu stwierdzenia, która część ,,Uczty dla wron'' jest tą lepszą, ponieważ traktuję je jako jedna część, bo tak wydano je za granicą. Po raz kolejny od przeczytania poprzedniego tomu Pieśni Lodu i Ognia minęło całkiem sporo czasu, jednak nie miałem problemów z odnalezieniem się w świecie Westeros. Tym razem zrobiłem sobie mały maraton i ciągiem przeczytałem aż dwie części, czyli ,,Ucztę dla wron’’ podzieloną w Polsce na ,,Cienie śmierci’’ oraz ,,Sieć spisków’’. Jak się okazało, nie jest to książka napisana tak, jak poprzednie. W ,,Ucztach...’’ mamy bowiem jedynie wątki z Królewskiej Przystani oraz jej okolic. Mur pojawia się raz, może dwa. Daenerys nie występuje zupełnie. W posłowiu mamy informację, że to zabieg celowy, ponieważ autor wolał zawrzeć w jednej części połowę postaci i połowę wątków niż wszys

Krótko o FISTASZKACH z lat 1983-'84

W dzisiejszej recenzji powrócimy do świata Schulza i jego Fistaszków. Wszystko to za sprawą kolejnego tomu ,,Fistaszków Zebranych’’. Tym razem z lat 1983-1984. Jest to moje drugie spotkanie z ulubionymi postaciami ostatnich kilku pokoleń. Już jakiś czas temu recenzowałem inny tom tej serii – lata 1977-’78. Nie ukrywam, że marzy mi się skompletować całość, choćby po części w języku angielskim. Niestety, Fistaszki po polsku kosztują ok. 50-70 zł za numery dostępne obecnie, a te po angielsku są jeszcze droższe. Dobrze, że przynajmniej wydaje się je w taki sposób, iż warte są swej ceny. Względem poprzedniego czytanego przeze mnie tomu, wygląd postaci się nie zmienił. Wyglądają tak samo, i będą tak wyglądać aż do końca. Standardowo znalazło się miejsce na mnóstwo pomniejszych opowieści, które jednak łączą: baseball oraz Spike mieszkający na pustyni.Teoretycznie otrzymujemy setki króciutkich historii, w praktyce jednak są to 4 długie opowieści, które łączą się w jedną panora

NAJLESPSZA KSIĄŻKA ROKU? ,,TRINKETS''

Nie czytałem opisu, nie oglądałem serialu. Po prostu widziałem trailer oraz spodobała mi się okładka. Czy było warto? ,, Trinkets’’ Kristen Smith to… nie będę tego odwlekać, powiem od razu – NAJLEPSZA jak dotąd książka 2019 roku! Powiem szczerze, że miałem co do niej spo re oczekiwania, bo uważam, że jeżeli za jakąś ekranizację bierze się Netflix, to nie może być to byle co. Przyjaźń jest bezcenna. Wszystko inne możesz ukraść – takim hasłem reklamuje się ta książka. Moim zdaniem pasuje ono kapitalnie. Nie widziałem wprawdzie okładek zagranicznych, ale ta polska, mimo że filmowa, wygląda super. Jednak warto bym opowiedział cokolwiek o fabule, która tylko powierzchownie okazuje się błaha i prostolinijna. ,,Trinkets’’ jest bowiem historią o trzech dziewczynach, które mają wspólne hobby – drobne kradzieże. Niestety, każda trafia na terapię dla anonimowych kleptomanów. Tam zaprzyjaźniają się ze sobą mimo oczywistych, z ich punktów widzenia, barier – Tabitha jest n